poniedziałek, 23 września 2013

to już jest koniec

Tytuł z gatunku onetowo-tabloidowych, ale nie oznacza bynajmniej końca niniejszego bloga. Chociaż, gdyby jego funkcje życiowe mierzyć aktywnością pisarską, do ich wykrycia faktycznie potrzeba by wyjątkowo czułej aparatury. Niemniej jednak, gdy będzie mi dane obwieścić kres tego miejsca, forma będzie zupełnie inna, a już na pewno nie tak dosłowna, jak zamieszczony wyżej tytuł. Będą fanfary, będą śpiewać chóry anielskie, będzie monstrualny patos i egzaltacja jak stąd do Moskwy. Będą wielkie słowa, aluzje rodem z Kosmosu, będą nawiązania do myśli filozoficznej starożytnych Gumisiów i będzie wreszcie nieśmiertelny cytat z Jima Hensona (twórcy Muppetów), o tym dlaczego życie podobne jest do filmu (i co trzeba robić, żeby napisać jego własny koniec).

A dzisiaj właściwie też będzie o tytułach. Ściślej - o tytułach ostatnich odcinków słynnych seriali. Chwila ku temu jest o tyle odpowiednia, że właśnie kończy się kilka amerykańskich serii, co mnie - domorosłego serialologa - musiało skłonić do nikomu niepotrzebnych refleksji. Wczoraj wyemitowano ostatni odcinek "Dextera", za tydzień ducha wyzionie "Breaking Bad", a tego samego dnia, zgodnie z zasadą "Umarł król", rozpocznie się ostatni sezon "Mentalisty". Z góry zaznaczam, że skupiam się wyłącznie na produkcjach zza wielkiej wody, bo w Polsce, o ile ze świecą wielkości latarni morskiej można czasem znaleźć coś, co nosi jakiekolwiek znamiona serialu (a nie produktu serialopodobnego), to już rzadko kiedy to coś kończy się w sposób zaplanowany. Znacznie częściej żywot serii skraca oświadczenie producenta o tym, że z sobie tylko i partii znanych powodów tytuł nie uzyskał finansowania na kolejne odcinki, co równa się zawieszeniu (bezterminowemu) produkcji. A gdy już raz udało się zaprogramować śmierć serialu (mam na myśli "Ranczo") i znakomicie pozamykać wszystkie wątki w ostatnim odcinku, to pod presją widzów bezpośrednią (listy do telewizorni) i pośrednią (słupki oglądalności), serial przedłużono aż o cztery sezony. Witamy w Polsce.

Tymczasem za oceanem jak sobie coś postanowią, to - z niechlubnymi wyjątkami - nie ma zmiłuj. Egzystuje również w ojczyźnie wuja Sama inna reguła: jak by się serial nie zepsuł, jak bardzo by wiernych fanów nie odrzucał, jak bardzo by nie zmuszał do obniżenia noty na Filmwebie, zakończenie musi być z tak zwanym przytupem. Tak, jakby scenarzyści na moment odstawili rudą gorzałkę i wykrzesali z zakamarków swojej kory mózgowej resztki dawnej pomysłowości, dzięki której parę lat wcześniej wspięli się na telewizyjny Olimp. Jednym z tego przejawów są tytuły ostatnich odcinków, których już samo brzmienie sprawia, że mrówki po ciarce przebiegają. Ot, taki "House", który w końcówce momentami rozkładał się szybciej niż ciała pacjentów, których genialny diagnosta z PPTH nie zdołał ocalić. Ale ostatni odcinek, co by o nim nie mówić - z klasą, zaspokoił nadszarpnięte zaufanie wielu fanów. I ten aluzyjny tytuł: "Everybody Dies". Jest w tym i zagadka (czy twórcy zechcą uśmiercić na finał większą część obsady?), i nawiązanie do ulubionego powiedzonka tytułowego lekarza ("Everybody lies"), ale przede wszystkim klamra spinająca całą serię, wszystkie osiem sezonów, które rozpoczęły się pilotem noszącym - o czym mało kto pamięta - oficjalny podtytuł "Everybody Lies" właśnie.

Smaczków w tytułach ostatnich odcinków jest oczywiście więcej. Jak bardzo by się nie wyżywać na żenującym momentami, zwłaszcza w siódmym sezonie, "Dexterze", finałowe odcinki serialu trzymają w tak zwanym napięciu, a tytuł ostatniego - "Remember the Monsters?" przynajmniej mnie zachwycił do głębi i jeszcze wyostrzył ciekawość co do zwieńczenia tej historii. Równie enigmatyczny będzie tytuł ostatniego odcinka "Breaking Bad" - "Felina". Czy to odniesienie do popkultury? A może nawiązanie do hiszpańskiego przymiotnika feliz (szczęśliwy)? A może coś zdecydowanie bardziej banalnego, co jednak poprzez podanie w tak zagadkowej otoczce, ten banał przemienia w legendę?

Gdy mowa o legendach, to warto wspomnieć niekwestionowany serial wszech czasów, czyli "Twin Peaks", którego odcinki na początku... w ogóle nie miały tytułów. Nadano je jakiś czas później, chyba na wniosek niemieckiej telewizji, co nie przeszkodziło finałowej odsłonie przejść do legendy już za sprawą samego tytułu właśnie. "Beyond Life and Death" - z pozoru grafomańskie, w sam raz na tytuł płyty jakieś gotyckiej kapeli, ale ma w sobie coś niezwykłego, podsumowującego całą mroczną atmosferę serialu. A jeszcze w połączeniu z fabułą ostatniego odcinka (nie, nie zdradzę tu w czym rzecz), tytuł ten nabiera dodatkowej mocy.

Oczywiście, pewna dosłowność również nie przeszkadza w tworzeniu okołoserialowej mitologii. Najbardziej niedoceniany chyba serial z mojego katalogu, kapitalny, zwariowany "Malcolm In The Middle" zakończył się odcinkiem pod tytułem "Graduation". Niby wprost odnosiło się to do wydarzeń z owego odcinka, ale wciąż mam wrażenie, że kryło się w tym drugie dno. Zresztą, nawet tego drugiego dna czasem nie trzeba, by człowiek po usłyszeniu samego tytułu zbierał zęby z podłogi. "Mentalistę" zwieńczy odcinek zatytułowany - po prostu - "Red John". Dla znających serial - niczego nie trzeba dodawać (chociaż i nie znających zachwyci być może rzut oka na listę odcinków, gdzie tytuł każdego z nich zawiera jakąś aluzję do czerwieni). A na przykład "Archiwum X"? Tam ostatni epizod nosił znamienny tytuł "The Truth", którego symbolika w kontekście fabuły jest aż nadto wymowna (od spisków wszelkich tajnych organizacji i rządu, mających na celu wszelką prawdę jak najgłębiej ukryć, po jedno z najsłynniejszych zdań kultury masowej: "The truth is out there").

Wniosek natomiast niech jest chwilowo taki, że nie ma uniwersalnej receptury na rzucający o ziemię tytuł finałowego odcinka. Wyważenie proporcji pomiędzy zagadką a dosłownością wydaje się zadaniem niewykonalnym. A gdy komuś brakuje kreatywności, niech zakończy serial tak, jak zrobili to twórcy "Lost" - odcinkiem pod tytułem "The End". I w kontekście całości, również jest genialnie.

23. września 2013, 14:02 DST, 52.245 °N, 16.546 °E, trzecia planeta Układu Słonecznego