sobota, 31 grudnia 2016

krowi ogon

Z nieintencjonalnej ekstrawagancji nie posiadam tak zwanego smartfona. Zatem gdy jestem poza dostępem do konwencjonalnego internetu, z mediów wizualnych pozostaje mi do dyspozycji jedynie telewizja. Tym zatem sposobem obejrzałem wreszcie w całości odcinek programu "W tyle wizji", emitowanego od pewnego czasu (tj. od momentu nastania tej zmiany, która ponoć jest dobra) na kanale TVP INFO.

Jeśli ktoś zupełnie nie wie o czym mowa, to spieszę wyjaśnić, że "W tyle wizji" to mniej więcej takie coś jak "Szkło Kontaktowe" znane z TVN24, tyle że bardziej. I na odwrót. Poza tym jednak wszystko jest tak samo jak w tefałenowskim pierwowzorze - dwóch dżentelmenów siedzi i komentuje bieżące wydarzenia polityczne. Odcinek, który mi się trafił, prowadzili: red. Stanisław Janecki (jeśli nie wiecie który to, wówczas podpowiem, że to ten pan, który wygląda jak przedwojenny belfer), oraz świetny onegdaj autor tekstów o kulturze w "Rzepie" Krzysztof Feusette (on z kolei przypomina fana Metalliki na emeryturze). A dzięki temu, że media pisane zamienił częściowo na wizualne, dowiedziałem się wreszcie jak prawidłowo wymawiać jego nazwisko (wiecie jak? ha, nie powiem Wam, sami się pomęczcie i obejrzyjcie "W tyle...").

Są w programie również telefony od widzów i wrzucane na ekran SMS-y od tychże. Przy czym, jak zdążyłem się zorientować, te drugie zazwyczaj komentują treść i jakość tych pierwszych. Gdy bowiem starsza pani z Kościana w swojej emocjonalnej wypowiedzi nazwała Mateusza Kijowskiego "łajzą", autorzy kolejnych SMS-ów gratulowali jej odwagi i szczerości, obwoływali zwyciężczynią dnia, gwiazdą programu i jedyną sprawiedliwą, a niektórzy wręcz zapraszali na kawę i ciacho. Grad tych pochwalnych wiadomości musiał być zresztą spory, bo po niedługim czasie realizatorzy programu zaczęli ponownie pokazywać te wiadomości, które już były na ekranie parę minut wcześniej. Kto by jednak zwracał na to uwagę, zwłaszcza że zadzwonił do studia pewien jegomość z Mazur i swoje zdanie o sytuacji politycznej w kraju wyraził w języku nie znanym lingwistyce. Po tym wydarzeniu autorzy SMS-ów zastanawiali się, ile "radośników" na odwagę wchłonął przed wykręceniem numeru do studia ów delikwent. Telefonowała również pewna pani, która dowodziła, że wszystko to, co robi aktualnie opozycja, jest "proste jak krowi ogon". Zaraz potem w SMS-ie ktoś stwierdził, że to bzdura, gdyż wrócił on właśnie z szopki bożonarodzeniowej, gdzie naocznie (a może i organoleptycznie) stwierdził, że krowie ogony wcale proste nie są. Albo zatem ów ktoś również łyknął coś rozszerzającego wyobraźnię (choć nie w takiej ilości jak chłop z Mazur), albo oglądał w szopce nie krowę, ale na przykład trzodę chlewną. Nie brak współcześnie ludzi, którzy zwierzęta gospodarskie widzieli tylko w telewizji lub na książkowych ilustracjach, zatem o pomyłki nietrudno.

Wreszcie, są w programie i przerwy reklamowe. I wtedy dopiero się dzieje! W czasie jednej, pięciominutowej przerwy, poszły cztery (!) reklamy środków farmaceutycznych, które mają na celu... hmm... jakby to powiedzieć przed dwudziestą trzecią...?, które mają na celu to, żeby coś co jest bardzo ważne dla mężczyzn było również proste jak krowi ogon. Chociaż niekoniecznie tak wiotkie. Jeden z producentów takiego specyfiku musi być wręcz sponsorem całego "W tyle wizji" (chociaż jeszcze nie tytularnym, bo wówczas nie byłoby to "w tyle"), gdyż ledwie zdążą zniknąć z ekranu twarze redaktorów Janeckiego i Feusette, a już pojawia się mężczyzna o fizjonomii Artura Gadowskiego po face-liftingu, obejmujący na tapczanie seksowną blondynę. W następnej scenie oboje leżą pod kocem, zasłaniając co trzeba, blondyna mruczy z podziwem: "byłeś wspaniały", a facet ma taki wyraz twarzy jakby mu powiedziano, że ciasto jego własnego wypieku zdobyło główną nagrodę w lokalnym konkursie cukierników-amatorów o puchar naczelnika gminy. I tak było w każdej przerwie reklamowej i po programie też! Być może to taki podprogowy przekaz do telewidzów, mający w długofalowej perspektywie (około dziewięciu miesięcy) zwiększenie liczby beneficjentów programu 500+, ale kwestia wymagałaby dalszych i bardziej dogłębnych badań. Na przykład w formie obserwacji uczestniczącej, ale to już socjologowie wiedzą najlepiej, jak się takie badania prowadzi.

A może zauważyliście też, że wszystkie reklamy tego typu specyfików wyglądają tak bliźniaczo, jak gdyby tworzył je ten sam, kiepski zresztą, reżyser. Jest blondwłosa "piękność", jest facet nie pierwszej młodości (bywa, że i szpakowaty, ale też do emerytury, nawet tej ostatnio skróconej, również sporo mu jeszcze brakuje), który kupuje kwiaty, potem jest kolacja przy świecach w domu tudzież w restauracji, cięcie, on zażywa pastylkę, cięcie, ona jest wniebowzięta, on urzeczony, uśmiech do kamery, a potem już obraz się rozmywa, jako że piguła pozwala pokazać na co cię stać, ale nie jeden raz, ale - jak w innej przyśpiewce - co najmniej cztery razy po dwa razy.

Generalnie, w przeciwieństwie do tytułu omawianego programu z TVP INFO, zabawa jest przednia jak europejski orzeł. Za to zadanie proste już nie jak krowi ogon, ale wręcz jak sznurek w kieszeni, mają twórcy tych reklamówek, jako że program "idzie" przed dwudziestą trzecią i w związku z tym mogą go oglądać nieletni. Przekaz zatem, chociaż musi być trochę wprost, to jednocześnie tak, żeby wszystko nie było za bardzo oczywiste. Szkoła ostatnimi czasy, niezależnie od tego kto w niej robi reformę, myślenia abstrakcyjnego uczyć bowiem nie potrafi. Dzieci zatem widzą świat czarno-biało (znowu ta krowa!) i dosłownie. Skąd potem biorą się takie rzeczy jak na owym słynnym rysunku opublikowanym w "Angorze" jakiś rok czy dwa lata temu (wklejam poniżej). Kiedyś mawiało się, że dzieci plus zapałki równa się pożar. A dzieci plus braveran?


30. grudnia 2016, 23:58 CET,  52.245 °N, 16.546 °E, trzecia planeta Układu Słonecznego

sobota, 17 grudnia 2016

sekretne życie gwiazd i kwazarów (1)

Grudniowy wieczór, Monachium, willa na przedmieściach. 
Anna nerwowo gniecie w dłoniach pół kilograma tofu, stojąc przy kuchennym oknie i wyglądając przez nie na zewnątrz. Po chwili odchodzi od okna, bez celu przechadza się po kuchni i zaraz wraca do przerwanej czynności, wciąż jakby wypatrując czegoś przez szybę. 

Mija kolejna dłuższa chwila, Anna kieruje się do salonu, siada przy niskim stoliku i z nieobecnym wzrokiem przerzuca szybko kilka kartek kolorowej broszury pt. "Rozwód z glutenem - jak po nim żyć, pozostać sobą, nie stracić przyjaciół i nie zwariować. 166 pytań i odpowiedzi". Ale po paru minutach ponownie podrywa się, podchodzi do okna i wpatruje się w przestrzeń za szybą.

W tym momencie Robert nie wytrzymuje i odrywa wzrok od ekranu wklęsłego telewizora HajDefiniszyn HiperUltraHD 4K 10G H5N1 o przekątnej ekranu 9 metrów, do którego podłączona jest najnowsza konsola XXX BOX MegaBoombastic StationPlay 3000, z grą FIFA 2246. Chwilę śledzi poczynania żony, po czym odzywa się niecierpliwym tonem:
- No usiądźże wreszcie na dłużej! W ogóle czemu ty tak ciągle wyglądasz przez to okno?
- Spodziewam się dziecka.


17. grudnia 2016, 20:14 CET,  52.245 °N, 16.546 °E, trzecia planeta Układu Słonecznego