Spocznijcie na moment mężni wojownicy i wy, piękne squaw, i posłuchajcie, albowiem przemówił ponownie Wielki Marchewkowy Mędrzec z Mar-a-Lago i zezwolił nam wejrzeć do niewyczerpanej krynicy jego mądrości...
- Każdego dnia plecie coś innego, w zależności od tego, którą nogą wstanie z łóżka, czy kucharka odpowiednio dosmaży mu bekon, albo co podpowie mu jego Pierwszy Przyboczny (tak, ten od samochodów elektrycznych i rakiet, który od paru lat zachowuje się jak ktoś pomiędzy nabuzowanym hormonami zbuntowanym nastolatkiem a oligofrenikiem).
Jeszcze w ubiegły czwartek bowiem według Marchewkowego Mędrca to Ukraina wywołała wojnę, a dwa dni później z jego złotych, spalonych sztucznym słońcem ust, płynie wersja, że jednak Rosja... Jeszcze tydzień temu nazywał Wołodymyra Zełenskiego dyktatorem, oszustem i złodziejem, dzisiaj twierdzi już - gdy warunki dealu o rzadkich minerałach się zmieniły - że nie pamięta, by cokolwiek takiego powiedział ("Did I say that, really?") - Kreuje się na osobę, która zna się niemal na wszystkim; wypowiada się autorytarnie o lotnictwie, biznesie, polityce, wojskowości, medycynie czy fizyce atmosfery. Chociaż za źródło wiedzy, zamiast wypowiedzi ekspertów czy opracowań naukowych, bierze własne widzimisię i subiektywne przekonania, co przejawia się w tym, jak często używa frazy: "I think that...".
Przykładów są tysiące, a jeden z ostatnich pochodzi z momentu, gdy podpisywał dekret przywracający do łask plastikowe słomki do napojów, bo te papierowe - jego zdaniem - "często wybuchały" (sic!). Dodał przy tym: "I don't think that plastic's gonna affect a shark". Cóż, można byłoby poprosić go, aby udowodnił tę tezę, jedząc codziennie ilość plastiku wielkości choćby główki od szpilki, ale mam wrażenie, że akurat jemu by to w ogóle nie zaszkodziło (przynajmniej na intelekt, bo większość powszechnie stosowanych skal inteligencji nie przewiduje wyników ujemnych IQ).
A skąd wziął przykład eksplodujących słomek, wolę się nawet nie domyślać. Jeśli z autopsji, to może po prostu te rurki nie są zaprojektowane do tłoczenia płynu do wewnątrz tak pustej czaszki i wybuchają w wyniku jakiejś - nieznanej nauce - postaci osmozy? Who knows...?
- Posługuje się słownictwem na poziomie ośmiolatka, a logiką na poziomie szympansa (lub pewnego ciemnoskórego bohatera powieści Henryka Sienkiewicza). Co unaocznia chociażby przykład z początku tego tekstu. Gdyby kierować się taką pragmatyką, jaką zastosował Pomarańczowy, to wszyscy powinniśmy stąd aż po linię Wisły gadać teraz po niemiecku (bo Niemcy w 1939 roku zagarnęli te ziemie, walczyli o nie, stracili wielu żołnierzy, więc, cóż, powinni je zatrzymać, right?). Z kolei Arabowie od Osamy powinni otrzymać pięć hektarów w centrum Nowego Jorku (bo też o nie ciężko walczyli jedenastego września roku pamiętnego, i stracili paru świetnie wyszkolonych pilotów), plus osiem procent Central Parku (żeby było gdzie wypasać kozy), piętnaście procent Pentagonu i na dokładkę Tramp Tower, żeby mogli ją przerobić na minaret. Amen. Znaczy... Howgh!
22. lutego 2025, 18:22 CET, 52.245 °N, 16.546 °E, trzecia planeta Układu Słonecznego (edit: 28. lutego 2025, 16:22 CET)