W pewnym krakowskim radiu pogadały sobie na antenie dwie kobiety. Z pewnością nie rozmawiały "na żywo", bo jedna z nich od dekady nie żyje, a druga nie istnieje. Głosy zarówno Wisławy Szymborskiej, jak i przeprowadzającej z nią wywiad dziennikarki zostały wygenerowane przez sztuczną inteligencję.
I to jest jedyne, co w tej historii jest faktem, a potem nastąpił jakiś ciąg dziwacznych i niesprawdzonych zdarzeń. Podobno "wszyscy dziennikarze" z tego radia zostali zwolnieni z dnia na dzień, podobno "wszystkie audycje" w tej rozgłośni mają być teraz prowadzone przez AI, podobno któryś ze zwolnionych napisał pismo protestacyjne przeciw temu i namawia internautów do popierania. Ogólnie, szumu i oburzenia było więcej niż cała sprawa jest warta. Wszystko to jednak materiał na small-talki na poziomie Pudelka i gazet typu MegaNews, dlatego nie ma sensu marnować szarych komórek, które nam jeszcze zostały, na tego typu dywagacje.
Znacznie ciekawsze jest coś innego. Oto bowiem nasz człowieczy gatunek, homo sapiens sapiens, który podbił życie na Ziemi, wysyła w kosmos skomplikowane żelastwo, potrafi załatać mikroskopijnej wielkości naczynia krwionośne i zmieścić zawartość Biblioteki Watykańskiej na nośniku wielkości pudełka zapałek, gdy tylko jest mowa o "sztucznej inteligencji" wpada w stan jakiejś atawistycznej paniki, właściwej bardziej naszym starszym braciom w ewolucji, którzy siedzą gdzieś niżej na gałęziach drzewa systematyki (i na szympansach się zatrzymajmy, by nie zawstydzać się sięganiem dalej...). Na dźwięk literek AI dostajemy - nomen omen - małpiego rozumu i zaczynamy pleść jakieś niestworzone androny, inkrustowane katastroficznymi wizjami z pogranicza Matrixa, MadMaxa i Terminatora.
Oczywiste jest, że ta przerażająca sztuczna inteligencja zmieni sporo w naszej codzienności, wiele zawodów zniknie z powierzchni Ziemi, podobnie jak działo się przy okazji każdej rewolucji cywilizacyjnej (agrarnej, przemysłowej, potem po wynalezieniu komputera; niezmiennie polecam książki Alvina Tofflera). Znamienne jest jednak, że mechanizm reakcji ludzkiego umysłu na te przemiany jest od wieków identyczny, a zmieniają się tylko przejawy tej reakcji. Śmiejemy się z naszych przodków sprzed lat siedmiuset, jakie to wtedy, haha, średniowiecze było, lękali się zaćmienia słońca, miazmatów i waporów, a podczas burzy wystawiali za okno święte obrazy (zapewne po to, żeby - jak pisał Jasiu z "zeszytów szkolnych" - piorun trafił w obraz, a nie w dom). Od pociągów i tramwajów krowy miały przestać dawać mleko, a kury jaja. Obawiano się, że elektryfikacja miast puści je z dymem. A tymczasem współcześnie pleciemy to samo, tylko ubrane w inne słowa, o tym, że nagle sztuczna inteligencja zastąpi człowieka w każdej roli, będzie kierować autobusami, leczyć w szpitalu, prowadzić audycje w radiu i kłaść płytki w łazience. A zaraz potem przyjdą jakieś człekopodobne roboty-androidy, wyposażone w sztuczną inteligencję, zniewolą nasz biedny ludzki gatunek i sprowadzą nas do takiej roli, do jakiej swego czasu niejaki Adolf, z zawodu wzięty malarz, miał zamiar sprowadzić wszystkie nie-aryjskie rasy.
Serio, nie wiem jak daleko trzeba być odstrzelonym od rzeczywistości i jak bardzo pozbawionym racjonalnego pierwiastka w myśleniu, żeby uwierzyć, że z dnia na dzień w jakimś radiu wszystkie audycje zacznie prowadzić "sztuczna inteligencja", a zatrudnienie w tej rozgłośni zostanie zredukowane do prezesa, wiceprezesa i pana woźnego, który będzie ścierał kurz z monitorów i pilnował czy wtyczka od tych samomyślących komputerów nie wypadła z gniazdka...
Parę ładnych miesięcy temu napisałem tekst, w którym nieudolnie dowodzę, że to nie żadna sztuczna inteligencja jest przyczyną naszej potencjalnej zagłady (albo przynajmniej pauperyzacji) jako gatunku, ale jesteśmy tą przyczyną my sami i nasze skrajne umysłowe lenistwo, nie mające odpowiednika w dziejach. Że od pewnego nieodległego momentu w naszej historii, dziwnie tożsamego z chwilą upowszechnienia się szerokopasmowego internetu i smartfonów, systematycznie głupiejemy. Mamy w kieszeni dostęp do całej wiedzy tego świata, ale zamiast wykorzystywać go do samorozwoju, do poszerzania horyzontów, używamy go w większości do miałkiej rozrywki. Mamy w kieszeni coś, co może nam ułatwiać życie najbardziej w całej historii ludzkości, ale zamiast wykorzystywać to urządzenie do UŁATWIANIA sobie życia, my się nim WYRĘCZAMY aż do siódmej przesady. Rezygnując w ten sposób ze wszystkiego, co nasz gatunek wyniosło na szczyt korony stworzenia.
Umiejętność myślenia (zwłaszcza twórczego), kojarzenia faktów, weryfikacji źródeł, liczenia w pamięci, orientacji w przestrzeni, koncentracji uwagi, percepcji, przeszukiwania pola, a także pamięć długotrwała, bo o wiedzy ogólnej nawet nie wspominam - każda z tych właściwości systematycznie karleje w ogólnej populacji (bo wszystko to robią za nas smartfony) i obronię tę tezę na każdej płaszczyźnie, zresztą przykładów w codziennym życiu nie brakuje. W ostatnich latach wystarczyło puścić dowolną plotkę w internecie (o zamykaniu miast czy wirusie unoszącym się godzinami w powietrzu na początku epidemii COViD, o powszechnym poborze do wojska na początku wojny na Ukrainie, o zamykaniu mostów i "spuszczaniu wody" przez Czechów z nieistniejących czeskich zbiorników przy niedawnej powodzi), żeby nabrały się na nią tysiące nieźle wykształconych ludzi i wybuchało nieomal pandemonium. Zresztą, nie trzeba pandemonium. Wystarczy wyłączyć Facebooka czy Tik-Toka na kilka dni, żeby wywołać społeczne zamieszki. Wystarczy odciąć internet, żeby ludzie zaczęli gubić się w swoich własnych miastach, pozbawieni dostępu do Google Maps i satelitarnej nawigacji a nieumiejący czytać klasycznej mapy, pozbawieni dostępu do JakDojadę a nieumiejący korzystać z papierowego rozkładu jazdy autobusów czy pociągów (z tym zresztą nie było kolorowo nawet w czasach przedinternetowych, czego dowiodło słynne badanie OECD bodaj z 1995 roku).
Wracając do krakowskiego radia. Nawet gdyby docelowo miało stać się ono w całości redagowane i prowadzone przez AI, nadal istnieje przecież jeszcze przycisk pozwalający zmienić stację, więc powszechność rozgłośni, w których nie będzie już żywych ludzi raczej nam nie grozi. Poziom i jakość tej rozmowy sztucznej dziennikarki ze sztuczną Wisławą Szymborską były tak makabrycznie niskie, że wątpię czy ktokolwiek chciałby słuchać audycji w takim tonie, chyba że jako technologiczną ciekawostkę, a i to zaledwie przez krótką chwilę.
Natomiast radiowcom, którzy obawiają się o swoją robotę (albo nawet już zostali zwolnieni) zamiast wieszać czworonogi na sztucznej inteligencji jako przyczynie ich upadku, poradziłbym spojrzeć w lustro. I zadać sobie pytanie, jakiej jakości towar produkowali do tej pory. Na jakim poziomie była ich radiowa "konferansjerka". Czy przypadkiem nie obrażała inteligencji słuchacza, czy nie fabrykowała nagminnie elementarnych błędów językowych, stylistycznych, składniowych, gramatycznych. Ostatnie pytanie nie musi pozostać retoryczne, bo przykładami potwierdzającymi mógłbym sypać jak z rękawa płaszcza w rozmiarze XXXL. W Radiu ESKA czy RMF MAXX (gdy mam pecha, bo ktoś akurat ten produkt radiopodobny włączy w autobusie lub sklepie) pod tym względem jest absolutny dramat, ale nie lepiej jest w zwykłym RMF-ie, Zet czy nawet Złotych Przebojach. Wiem, to nie jest pewnie proste "szyć" program "na żywo", mówić jednocześnie kwieciście, inteligentnie, poprawnie językowo i jeszcze unikać podchwytliwych pleonazmów (w najbliższych dniach takim będzie "miejska nekropolia", brrr!) , ale mam wrażenie, że 15-20 lat temu było pod tym względem o całe niebo lepiej. Ergo - da się.
Sztuczna inteligencja w radiu i telewizji niech będzie zatem impulsem dla dziennikarzy do pracy nad swoim warsztatem, do dbania o jakość i poprawność wypowiedzi. Bo AI raczej nie spłodzi na wizji czy na antenie takiego wynalazku jak "Nadrenia Palestynat" (pewna telewizja kilka lat temu), albo nie będzie rozdawać darmowych biletów na koncert George'a Michaela (pewien radiowiec, wczoraj!).
Chociaż... zbliża się Halloween, więc może i w tym koncercie George'a Michaela jest jakiś głębszy sens...?
27. października 2024, 12:42 CET, 52.245 °N, 16.546 °E, trzecia planeta Układu Słonecznego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz