czwartek, 1 maja 2025

Annie Jacobsen - "Wojna nuklearna"

72 minuty. Tylko tyle czasu zajmie ludzkości zniszczenie samej siebie. Jedynie godzinę z kwadransem, krócej niż mecz piłkarski, potrwa światowa wojna nuklearna. Która unicestwi nie tylko 90% ludzkiej populacji, ale też większość życia biologicznego i niemal wszystkie wytwory ludzkiej kultury, sztuki czy architektury.

Planeta Ziemia oczywiście przetrwa. W jej historii doliczono się już pięciu takich wielkich wymierań, gdy z powierzchni znikała większość organizmów żywych. Każde z nich miało jednak za przyczynę "siły natury" - a to rąbnęło jakieś ciało niebieskie, a to wybuchł superwulkan i zmienił klimat na skrajnie niekorzystny...
 
Dopiero szóste wymieranie zapewnimy sobie sami. Według najogólniejszych szacunków wystarczy użycie zaledwie kilkuset głowic atomowych o mocy od 100 do 1000 kiloton równoważnika trotylowego, aby spowodować zniszczenie praktycznie całej ludzkiej cywilizacji w godzinę z hakiem (a rzeczywistość tych, którzy jakimś cudem przeżyją, cofnąć do czasów jakie znamy z odkryć naukowych i to bardziej tych z zakresu paleontologii, a nie archeologii).
 
Tymczasem, obecny arsenał broni jądrowej na całym świecie szacowany jest w przedziale od 9 do 14 tysięcy głowic. Większość z nich utrzymywanych w stanie natychmiastowej gotowości do użycia. Każda z nich o mocy dziesiątki tysięcy razy większej od Little Boya, którego zrzucono na Hiroszimę. Wystarczająco, aby na ludzkości popełnić overkill i to kilkanaście razy. I właśnie o tym opowiada "Wojna nuklearna".
 
To nie tylko książka o tym, że wojny nuklearnej nie da się wygrać.
 
To książka, która jest do skrajności reporterską robotą, a jednocześnie czyta się ją jak nieodkładalną powieść sensacyjną. Z narastającym napięciem i z finałowym wręcz twistem, który zmieni wyobrażenie każdego laika o tym, co jest tak naprawdę gamechangerem w wojnie atomowej.
 
To książka, którą każdy powinien przeczytać, chociaż nie każdy da radę. Dla tych, którzy jednak spróbują, motywacją niech będzie dotarcie do końcowych fragmentów, gdzie jest zamieszczona ramka z opisem znakomitego eksperymentu pt. "Małpy na bieżni", który idealnie ujmuje to, co doprowadziło do sytuacji, że jako ludzkość siedzimy współcześnie na bombie (w przenośni, ale też jak najbardziej dosłownie).
 
Małpich porównań można w tym kontekście przywołać znacznie więcej.
"Szybciej coraz szybciej
Drogą własnej klęski
Biegnie naga małpa
I swój świat wyniszcza
Szybciej coraz szybciej
Opętany zegar
Oszalałej małpie
Sekundy odlicza"
- w te słowa śpiewał kiedyś pan Olejarczyk z zespołu KSU.
 
Z kolei współcześni niejakiemu Darwinowi oburzali się na jego teorie, które miały przypisywać człowiekowi pochodzenie od małpy (co było zresztą bzdurą, ani Darwin niczego takiego nie powiedział, ani teoria ewolucji takiej tezy nie zawiera, głosząc jedynie, że człowiek i małpa mają wspólnego przodka w organizmach o niższej złożoności i mniej przystosowanych). W świetle eksperymentu "małpa na bieżni", to jednak szympans powinien wstydzić się pokrewieństwa z człowiekiem, a nie na odwrót. Właściwie z ironią trafił jedynie Samuel L. Clemens (znany powszechnie pod ksywą "Mark Twain"), który miał stwierdzić kiedyś, że: "Bóg stworzył człowieka, ponieważ rozczarował się małpą. Z dalszych eksperymentów zrezygnował".
 
Ta książka to kronika zapowiedzianej śmierci. Skrupulatny, sekunda po sekundzie zapis końca historii (jakże inny od tych bredni spłodzonych przez Fukuyamę). Wiwisekcja niepohamowanego ludzkiego pędu do destrukcji i siłowego udowadniania swoich racji. Złowieszczy refleks freudowskiego Tanatosa na lustrze, w którym przeglądamy się upajając swoją wielkością i dokonaniami.
 
To wreszcie książka, po przeczytaniu której czuje się (a przynajmniej powinno) wstyd, że należy się do gatunku ludzkiego. Gatunku, dla którego początek końca miał miejsce 16 lipca 1945 na pustyni Jornada del Muerto.
 
Co na polski tłumaczy się jako Podróż Martwego Człowieka.
 
Annie Jacobsen "Wojna nuklearna. Możliwy scenariusz"
Kraków, 2024
wydawnictwo Insignis
stron: 500
moja ocena: 8/10

1. maja 2025, 18:23 CEST,  52.245 °N, 16.546 °E, trzecia planeta Układu Słonecznego 

Brak komentarzy: