niedziela, 1 kwietnia 2012

czarny humor

Taki 1. kwietnia jak dziś to można rozbić o kant kuli! Największe jaja zrobiła sobie z ludzi pogoda, bo przed południem padał śnieg. W mediach żadnych prób zrobienia szarego czytelnika w tak zwanego konia. W "Wiadomościach" TVP wprawdzie zaskakująco pojawił się Marek Niedźwiedzki, ale to temu serwisowi wyszło tylko na dobre. Mógłby facet zostać na stałe, bo alternatywę "Wiadomości" mają w postaci albo uduchowionego Piotra Kraśko, albo prezenterek, których fryzury zdają się sugerować, że średnio co drugi dzień mamy w kalendarzu prima aprilis. Generalnie - kiszka. Większość spośród medialnych żartów była tak ciężka, że widz poznał, iż są zgrywą, zanim jeszcze P.T. Redaktorzy je stworzyli. Jasne, zawsze są wyjątki. Było w środkach masowego przekazu trochę nie najgorszych żartów sportowych (np. że Franz Smuda został trenerem 1. FC Kaiserslautern), z kolei w Poznaniu doniesiono, że nad Rynkiem Bernardyńskim zaobserwowano UFO (nawet zdjęcia załączono na dowód). Ale jeśli już pojawiła się jakaś informacja, po której człowiek pomyślał: "Ha, dobry żart! Nawet przez chwilę uwierzyłem", to po czasie okazywało się, że... to wcale nie był żart. Jak choćby w przypadku doniesienia, iż wkrótce marka Telekomunikacji Polskiej zniknie całkowicie z rynku, zastąpiona przez Orange.

Cóż, w tej sytuacji trudno dziwić się, że sprawy w swoje ręce wzięli opolscy kolejarze i wysmażyli taki żart, że pasażerom buty pospadały. Otóż pociąg MPE 35108 (a po ludzku TLK "Słowiniec" z Krakowa Pł. do Gdyni Gł. Os.) według wszelkich znaków na niebie i ziemi (tj. rozkładów jazdy internetowego, papierowego i sieciowego) powinien odjechać z Opola Głównego o godzinie 13:15. Jednak na tablicach zarówno w hali dworca, jak i na peronie ukazała się oczom podróżnych 13:21 jako godzina odjazdu. Pociąg wtoczył się na peron jakoś o 13:10, ale uspokojeni pasażerowie zapewne jeszcze kupowali bilety albo ociągali się z walizami, gdy o 13:15 pociąg odjechał. Sam widziałem na peronie przynajmniej dwie zdezorientowane osoby, które o 13:16 miały przyjemność obejrzeć oddalający się tzw. sygnał Pc5, czyli oznaczenie końca pociągu, mimo że według tablicy na peronie było jeszcze kilka minut do odjazdu. Natomiast w ostatnim wagonie stał zapewne konduktor i zaśmiewał się do łez. Gdyby miał możliwość zatelefonowania do pozostawionych na stacji niedoszłych pasażerów "Słowińca", zapewne powiedziałby im coś w rodzaju: "Fajny żart wymyśliliśmy, no nie?!". A oni niewątpliwie i ochoczo przyznaliby mu rację, dziękując, że spotkało ich coś takiego, bo będą mieć teraz o czym opowiadać przyszłym pokoleniom.

Istotnie, czarny humor wykazują polscy kolejarze. Tak czarny, że gdybym nie był tego naocznym świadkiem, pomyślałbym, że tak czarnym dowcipem mogą odznaczać się w tym kraju jedynie górnicy.

1. kwietnia 2012, 22:30 DST, 50.479 °N, 17.960 °E, trzecia planeta Układu Słonecznego

2 komentarze:

Bess pisze...

Kolejarze mocno przesadzili. Ale na UFO się nabrałam :P

Anonimowy pisze...

A co ogólnie rzecz biorąc kolej jest winna, że ma podróżnych !