czwartek, 20 grudnia 2012

magia kłamstwa

Na całym świecie z kłamstwem sprawa jest prosta jak sznurek w kieszeni. Ludzie wyróżniają dwa zasadnicze rodzaje kłamstwa: zwykłe (po angielsku: białe), oraz wstrętne. A w ramach tej drugiej kategorii mieszczą się statystyka, polityka i prognoza pogody. I już, cała filozofia. Tylko mieszkańcy kraju nad Wisłą i Wieprzem, jak zwykle zresztą, musieli sobie sprawę utrudnić i tą klasyfikację radośnie rozdąć. U nas - oprócz powyższych - egzystuje sobie błogo cały zastęp innych kłamstw. Mamy zatem kłamstwo oświęcimskie (czy tego się nie powinno pisać z wielkiej litery?), kłamstwo katyńskie, kłamstwo smoleńskie, kłamstwo lustracyjne, a nawet - od niedawna - kłamstwo konopnickie. To ostatnie dotyczy rzekomego lesbi... (lesbijstwa? jest takie słowo?)... rzekomego homoseksualizmu Marii Konopnickiej. Ponieważ nie jest to stuprocentowo dowiedzione, a o naocznych świadków raczej będzie teraz trudno, ex-poseł Artur Zawisza, na którym w takich sprawach można polegać jak na... zresztą nieważne..., zaproponował, aby uznać, że każdy kto rozpowiada, że pisarka z ziemi skąd nasz ród kochała inaczej, popełnia kłamstwo konopnickie. Zagrożone karą pozbawienia wolności, czci, wiary i paszportu Polsatu.

W każdym razie ciężka będzie sprawa z tym kłamstwem. Jak nadmieniłem, o świadków ciężko, chyba że zapytamy o zdanie krasnoludki. Ale o te też ciężko, odkąd skończyła się prawdziwa Polo-Cocta i darmowe wyprawy do Kingsajzu. Analizy dzieł pisarki także niewiele wniosą. Wprawdzie do siódmej nieskończoności można by szukać na ulicach osoby, która wie co to "Orężny hufiec nasz", albo "Królewski Szczep Piastowy", jednakże te tajemniczo brzmiące zwroty nic nam nie powiedzą w sprawie orientacji seksualnej Marii Konopnickiej. Już więcej wyciągnęłoby się z faktu, że w dziele o sierotce Marysi występują krasnoludki wyłącznie rodzaju męskiego. Jednak w kwestii homoseksualizmu autorki to akurat może być dowód zarówno na jedną, jak i na przeciwstawną tezę...

Aby jednak Rzeczpospolita nie cierpiała na niedomiar kłamstw, gdy już rozszyfrujemy meandry życia osobistego Marii Konopnickiej, w kolejce czekać będą kolejne kłamstwa. Kłamstwo kopernikańskie (Kopernik była mężczyzną), kłamstwo szopeńskie (Chopin był Francuzem, a w ogóle to pisze się Szopen), kłamstwo kaczyńskie (Jarosław Kaczyński nie był internowany w stanie wojennym, w stanie stałym, ciekłym, gazowym, ani nawet w stanie Connecticut). Ze swojej strony dorzucę jeszcze kłamstwo betlejemskie. Co do tego, że Chrystus urodził się w Betlejem wątpliwości szczególnych nie ma (i Jego szczęście, bo gdyby urodził się w Opolu, zamiast o pasterzach i Trzech Królach, Pismo wspominałoby o komplikacjach poporodowych). Nawet na fakt, że Chrystus urodził się trzy albo i siedem lat przed Chrystusem jakoś przymykamy oko. Ale już głoszenie, że urodził się wiosną (jakoś w marcu jest najbardziej prawdopodobne) to nikczemność, niegodziwość, szubrawstwo i zamach na tradycję narodu... pardon... Narodu. Kłamstwo betlejemskie przez liberalną żydokomunę misternie przygotowane, aby pogrześć ojców mowę i pognębić Ducha, co nam dzielnie hetmani.

Aż wreszcie zza oceanu wytoczą najcięższe armaty. Przeciw kłamstwu lapońskiemu. Każdy, kto choćby piśnie, że święty Mikołaj był biskupem w Azji Mniejszej, a nie wyrośniętym krasnoludkiem (hmmm, może Maria Konopnicka albo Artur Zawisza coś by mieli w tej sprawie do uściślenia...) w czerwonym stroju, mieszkającym za kołem polarnym z latającymi reniferami, elfami, hobogoblinami i czym tam jeszcze, zesłany zostanie na długie lata do łagru Coca-Coli. A miejsce to - położone w podziemiach basenu olimpijskiego pozostałego po igrzyskach w Atlancie - gorsze jest niż piekło Dantego. Skazaniec będzie tam non-stop stroił choinki przy dźwiękach "Last Christmas", a przy tym będzie musiał trąbić Colę, aż mu brzuch urośnie jak temu grubasowi, co zdobi czerwone ciężarówki koncernu. Moc truchleje.

20. grudnia 2012, 22:51 CET, 52.245 °N, 16.546 °E, trzecia planeta Układu Słonecznego

3 komentarze:

mike pisze...

hehe dobre :D przydałaby Ci się jakaś cykliczna rubryka z przymrużeniem oka, w którejś z poczytnych gazet :)

Lili pisze...

Jeeeaaa :D

Piotrek pisze...

@ Mike - Poczytne gazety nie lubią absurdu. Nawet rubryki z przymrużeniem oka prowadzą tam niemal wyłącznie publicyści (satyrycy?) szeroko pojętego "salonu" (Skiba, Materna etc.). Last of the Wilds - Michał Zaczyński - wyleciał z "Newsweeka" już prawie rok temu, podczas lisiego wietrzenia magazynów.