piątek, 30 listopada 2012

listopadowy SMOK

Jak tradycja stara każe, ostatniego dnia każdego miesiąca SMOK * wychodzi ze swojej pieczary, aby dowiedzieć się, co w kulturze piszczy.

Książka: Niezwykłe perełki można czasem wykopać na kiermaszach książki. Za 30% ceny okładkowej nabyłem ostatnio książkę "Talki w podróży" autorstwa - rzecz jasna - Leszka Talko. Że pan Talko pisać potrafi naprawdę nie byle jak, nie muszę pewnie przekonywać. Ta książka ma jednak dodatkowo taki przyjemny, trochę tajemniczy klimat. I przekonuje, że najlepsze scenariusze jednak pisze samo życie (w co na swoim blogu wątpił niedawno Michał Zaczyński). Trzeba tylko dobrze ich poszukać. I niekoniecznie na prowincji. Scena z gonieniem gołębia na krakowskim Rynku i towarzyszącym temu dialogiem starszych pań - wyborna!

Film: Zaniedbuję ostatnio kino. Jednak w związku z tym, co przeżywa ostatnio X Muza w Polsce, nie cierpię z tego powodu na straszne wyrzuty sumienia. Maciejowi Stuhrowi dostało się za to, że zagrał co mu napisali, w filmie, który szkaluje. Z kolei Marianowi Opani dostało się za to, że nie zagra tego, czego jeszcze nie napisali, w filmie ku chwale i pamięci. Polskie kino dogorywa z dzwoniącym mu w uszach szekspirowskim pytaniem: Grać czy nie grać? Na które odpowiedź jest raczej hiobowa, skoro niezależnie od wyboru, rezultat jest podobny.

Muzyka: Po fenomenalnym projekcie pod nazwą Cain's Offering, kolejną odsłoną współpracy Janiego Liimatainena (gitara) i Timo Kotipelto (wokal) jest akustyczna płyta "Blackoustic". Znajdziemy na niej przeważnie wersje unplugged kawałków z dorobku macierzystych formacji obydwu panów - czyli Sonaty Arctica i Stratovarius, ale też kilka klasyków. Niektóre aranżacje trochę przesadzone, niektóre wersje rozmydlone, ale głos Timo ratuje całą koncepcję. A jak zagrali akustycznie "My Selene" z repertuaru Sonaty, to kapcie mi spadły z wrażenia.

Telewizja: Koniec listopada to smutny okres dla telemaniaków. Jak ostatnie liście z drzew, z ramówki spadają ostatnie odcinki jesiennych sezonów seriali i szołów. W tej sytuacji ekscytować pozostaje się migracjami dziennikarzy pomiędzy stacjami telewizyjnymi. A oni - o dziwo - uciekają ze stacji komercyjnych do TVP, gdzie przecież bieda aż piszczy, bo abonament RTV i AGD płaci w tym kraju już tylko Maciej Kurzajewski. Jednak po głębszej refleksji, ten kierunek transferowy już nie dziwi. Odkąd pewien reżyser zaproponował, aby fizycznie wyeliminować dziennikarzy TVN (oraz pewnej gazety, w której podobno piszą starozakonni), nie jest już tam bezpiecznie i niedługo w stacji pana Waltera pozostaną wyłącznie korespondenci wojenni. A jeśli również pan Brunon o wiosennym nazwisku pozostawił po sobie wyznawców, to i na sprawozdawcę sejmowego będzie ciężko znaleźć kandydatów.

* Subiektywny Miesięczny Odcinek Kulturalny

Brak komentarzy: