piątek, 13 stycznia 2017

mroczny jeździec

Mroki średniowiecza w jakiejś równoległej rzeczywistości. Purpurowe niebo, krajobrazy jak z okładek "Mrocznej wieży" Stephena Kinga. Odludne bezdroża przemierza na swym czarnym koniu tajemniczy jeździec. Zwieszony nisko kapelusz całkowicie zakrywa jego nieodgadnioną, pozbawioną wyrazu twarz. Przenikliwy wiatr łopocze poszarpanymi połami długiego płaszcza, niosąc ze sobą upiorne odgłosy z oddali. Posępny przybysz rozgląda się czujnie i przyspiesza bieg konia. Zapadające ciemności z wolna pożerają jego sylwetkę, zmierzającą wijącym się traktem w kierunku widocznego na wzgórzu zrujnowanego zamczyska.

Mijają dni przepełnione trwogą i grozą. Asasyni polują na templariuszy. Możni prowadzą wojny o tron. Upadają królestwa. Na obrzeżach wielkiego świata toczy się zwyczajne życie. Ponury jeździec zajeżdża do wiosek i miast, zawsze z wieczora, na nocleg w jakiejś opustoszałej chacie. W podzięce za gorącą strawę uwalnia mieszczan od ich problemów, rozprawia się z rzezimieszkami grasującymi na rozstajnych drogach, zabija smoki i inne potwory nękające wycieńczoną ludność. Tym, którzy na to zasługują, okazuje łaskę. Zapuszcza się w najmroczniejsze ostępy, od wieków nietknięte ludzką stopą. Nie lęka się zjaw i przerażających demonów, które niczym koszmary z najczarniejszych snów, pojawiają się w opuszczonych posiadłościach. Wie, że Śmierć ma władzę tylko nad tymi, którzy posiadają jakiekolwiek strzępki ludzkiej duszy. A jednak wcale go to nie cieszy. On nie ma złudzeń, że kiedykolwiek będzie mu dane zobaczyć się z nią twarzą w twarz. Ze Śmiercią, która przyniosłaby mu na swym srebrnym ostrzu ukojenie w postaci kresu tej wędrówki.

Jaką tajemnicę skrywa posępny jeździec? Co aż tak przerażającego wydarzyło się w jego życiu, że wyrwało z jego ciała te ostatnie elementy człowieczeństwa, które kiedyś posiadał? Czy popełnił straszliwą zbrodnię, niewybaczalną, nie podlegającą zmazaniu nawet przez wiele chwalebnych czynów, których później dokonał? A może przygwożdżony przez nieokiełznane uczucie, przez miłość, która nie miała prawa się ziścić, sam zrzucił z siebie jarzmo ludzkich słabości, żywym ogniem wypalając swoje serce do ostatniego bierwiona? I stając się jednym z tych koszmarnych widziadeł, które sam ścigał, będąc jednocześnie przez nie ściganym, tak jak one zawieszony w mrocznej otchłani, pomiędzy życiem a śmiercią. By u wrót milczącej pamięci, gdy czar pryśnie, dym się rozwieje, a cel zamieni się w pustkę, jako skazany na potępienie w ogóle zwątpić w istnienie Elizjum...

------------------------------------
Jakoś tak mnie naszło po tysiąc dwieście siedemdziesiątym trzecim przesłuchaniu "One With Misery" zespołu Sentenced. Do tego kawałka, zresztą jednego z najbardziej niedocenianych w całej ich twórczości, nigdy nie powstał żaden teledysk, nawet amatorski, taki pokaz slajdów tworzony przez fanów na YouTube. Gdyby jednak jakikolwiek miał powstać, widziałbym go tak jak powyżej. Kiedyś chciałem nawet przełożyć na polski tekst, ale on miejscami jest nieprzetłumaczalny. Takie fragmenty jak "he's facing the curtain descending with a razorblade smile", w żadnym innym języku i w żadnym tłumaczeniu, nie zabrzmią tak mocno jak w oryginale.


13. stycznia 2017, 01:22 CET,  52.245 °N, 16.546 °E, trzecia planeta Układu Słonecznego

Brak komentarzy: