środa, 4 czerwca 2014

trzynaście mgnień wiosny

Czyli wizyta Prezydenta USA Baracka Obamy w Polsce od kuchni...

08:43 Zulu, Płyta lotniska im. Chopina w Warszawie
Air Force One z Prezydentem Stanów Zjednoczonych na pokładzie miękko przyziemia na płycie lotniska. Po kilkuminutowym oczekiwaniu, w otwartych drzwiach samolotu pojawia się sylwetka Baracka Obamy. Pozdrawia zebranych, po czym rusza schodkami w dół, podziwiając jednocześnie rozbudowany terminal warszawskiego lotniska. Naprzeciw wychodzi mu Prezydent RP, Bronisław Komorowski. Spotykają się, Obama ściska dłoń polskiego prezydenta, mierzy wzrokiem jego sylwetkę, ułamek sekundy dłużej zatrzymuje się na tułowiu, po czym mówi:
- Bronek! I guess the airport isn't the only place that has expanded.
Obaj prezydenci wybuchają śmiechem.

09:17 Zulu, Hangar na lotnisku im. Chopina w Warszawie
Barack Obama wita się z amerykańskimi żołnierzami stacjonującymi w polskich bazach. Chwilę potem rozpoczyna się briefing z udziałem obydwóch prezydentów. Barack Obama zabiera głos:
- Dzię dobły! I'm really glad to be here. But let me speak your language for a change - prezydent uśmiecha się i poprawia posturę - Well, twenty five years ago, tu w Polsce, wszysko sie zacieło...
Wtem nieoczekiwanie mikrofon odmawia posłuszeństwa.
- I nic się pod tym względem nie zmieniło - szepcze jeden z agentów zabezpieczających lotnisko do drugiego, gdy służby techniczne mocują się z felernym mikrofonem.

09:58 Zulu, wnętrze samochodu Prezydenta USA
Cadillac One rusza spod lotniska im. Chopina w kierunku Belwederu. Barack Obama prosi swojego asystenta, aby opowiadał mu o Warszawie, o miejscach, które mijają.
- Well - asystent rzuca okiem na nawigację satelitarną - this is Żwirki i Wigury Street.
- Szwir... Dżwir... OK, forget that... - rzuca poirytowany Obama

11:05 Zulu, Belweder, Warszawa
- We don't have a better friend anywhere in the world than Poland - pompatycznie podkreśla Barack Obama podczas konferencji prasowej w Belwederze - Except Israel. And France. And Italy. And United Kingdom. And Germany. And Japan. And Sweden. And The Netherlands. And Switzerland. And St. Kitts & Nevis. And Botofago... What? It's not a country? A soccer team?!... Whatever... They're our friends too!

12:12 Zulu, Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, Warszawa
Poczęstunek dla Prezydenta USA i jego delegacji, z udziałem Premiera Donalda Tuska. Barack Obama zachwyca się podanymi owocami:
- Wow, these strawberries are delicious! How do you call them in Polish?
- Truskawki - odpowiada tłumacz
- TUSKAFKI? - dziwi się Obama, po czym zwraca się do polskiego Premiera - Is it just your own line of strawberries or did you change the whole name?

12:23 Zulu, plac przed Belwederem, Warszawa
Prezydent Bronisław Komorowski rozmawia z dziennikarzami.
- Panie Prezydencie, czy w tej krótkiej rozmowie z Prezydentem Obamą poruszył pan sprawę zniesienia wiz dla Polaków?
- Proszę państwa, nie ma powodów do obaw - zapewnia Prezydent Komorowski - Oczywiście, poruszyłem ten temat i pan Prezydent Obama zapewnił mnie, że sprawa została już załatwiona! Wizy dla obywateli Polski zostały zniesione w ubiegłym miesiącu. Wcześniej znajdowały się w gabinecie na trzecim piętrze, a teraz są na parterze.

12:47 Zulu, gabinet w budynku Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, Warszawa
Dwóch Bardzo Ważnych Urzędników Kancelarii rozmawia na temat planu wizyty Baracka Obamy.
- Ty, a co Obama właściwie robi popołudniu? - pyta jeden z nich, wyraźnie "wczorajszy"
- Po obiedzie ma drugie spotkanie z Komorowskim, nieco dłuższe - wylicza drugi - A w międzyczasie jedzie obejrzeć malarstwo barokowe.
- Barakowe? Nie obrazi się..?
- BAROKOWE, idioto! To taki styl w sztuce. Caravaggio, Esteban Murillo, nie słyszałeś?
- Aaa, jasne, że słyszałem! Czekaj, czekaj... Ten pierwszy to chyba Inter Mediolan, a ten drugi to... eee... już wiem! Reprezentacja Brazylii w siatkówce! Albo Argentyny... Ale na pewno nie gra w Europie! Chyba, że w jakiejś drugiej lidze...

13:01 Zulu, Hotel "Marriott", Warszawa
Craig, szef ochrony Baracka Obamy, przygładza lśniące od potu i brylantyny włosy, po czym poprawia tkwiącą w uchu słuchawkę. W tej samej sekundzie rozlega się w niej głos:
- Boss, we have a situation here! Come to the lobby, now.
Craig zbiega trzynaście pięter po schodach. Pięć lat służby w Blackwater sprawiło, że ma się jednak tę kondycję. Na dole zastaje przedziwny widok. Polscy ochroniarze hotelu nie chcą przepuścić wysokiego mężczyzny w białym stroju, który jest wyraźnie wyprowadzony z równowagi.
- OK, people, calm down! - uspokaja nastroje Craig, po czym zwraca się do faceta w bieli - Excuse me sir, who are you?
- Wojciech Modest Amaro - odpowiada perfekcyjną angielszczyzną zapytany - Chef, restaurateur, television personality. I'm responsible for the dinner for President Obama.
- So where is the problem? - pyta Craig
- They didn't let me in - poirytowany Amaro wskazuje na ochroniarzy
- Why?
- Because of this - kucharz podnosi do góry worek pełen białego proszku
- To jest wąglik! Zaraz wybuchnie! - wrzeszczy jeden z ochroniarzy, a drugi chowa się pod biurko i przykrywa dłońmi głowę
- Żaden wąglik do ku**y nędzy!!! - piekli się Amaro - To jest mąka orkiszowa. Potrzebuję jej do przygotowania obiadu dla Prezydenta.
- To wąglik - spod biurka słychać głos ochroniarza - Widziałem w telewizji taki sam!
- Paul, what the hell they are talking about?! - wkurzony Craig zagaduje swojego polskiego asystenta - Pawła, który przed chwilą również pojawił się na miejscu
- The security guard claims it's anthrax - Paweł wskazuje na torbę z mąką
- Noł, noł anthrax! - protestuje pierwszy z ochroniarzy - Anthrax to jest taka kapela metalowa, mój syn ich słucha. A to jest wąglik! WĄ-GLIK!
- God damn it... - mruczy pod nosem Craig, bierze worek od Amaro, zanurza w niej ośliniony palec i próbuje. - Flour - orzeka po chwili
Sytuacja opanowana, wszyscy się rozchodzą.
- A po mojemu to i tak jest wąglik - mówi pierwszy z ochroniarzy, po czym krzyczy za odchodzącymi agentami - Żeby nie było, że nie ostrzegaliśmy! Zobaczycie, to będzie piekielna kuchnia!

14:28 Zulu, Hotel "Marriott", Warszawa
Prezydent USA oblizuje się po obiedzie, sięga po serwetkę, po czym gestem przywołuje swojego asystenta.
- Jim, remind me my schedule for tomorrow.
- Yes, Mr President - prostuje się Jim i zaczyna wyliczać - First, there is an appointment with Petro Poroszenko, President of the Ukraine, King of Chocolate...
- King of Chocolate?! - przerywa mu Obama - Are you trying to insult me?
- Of course not, Mr President. This man is the owner of chocolate factory.
- Hmmm, you know what, Jim? - zastanawia się Obama - Those Polish and Russian names are so difficult... Poroshenko, Tymoshenko, Komorovski, Putin...
- What?
- What "what"?!
- You said "Put in", Mr President... So I asked what are you expecting me to put in...
- Jim, for God sake! Are you out of your mind?! There are wires, microphones everywhere... Do you want another sex scandal?!
- No, of course not!
- OK then... So I was wondering if this King of Chocolate guy wouldn't mind when I'll call him "Willy Wonka"? You know, because of the factory...
- Who knows, Mr President... Those people from Eastern Europe have bizarre sense of humor... Do you remember the previous President of Ukraine? Janukovych? He was trying to call you as "The Dark Lord"...
- And that's why he must gone... - uśmiechnął się złowieszczo Barack Obama

18:12 Zulu, Zamek Królewski, Warszawa
Uroczysta kolacja z udziałem Prezydenta USA i wielu znamienitych gości ze świata polityki. Barack Obama trąca się kieliszkami szampana z Lechem Wąłesą.
- Mr Wałęsa, what about your moustache? - zagaja Obama - It's so old fashioned, especially these days. Look at President Komorovski.
Lech Wałęsa prosi asystenta o przetłumaczenie, po czym wyraźnie wzburzony odpowiada:
- O nie, ja się ogolić nie pozwolę! Noszę wąsy od przedwojny...

20:41 Zulu, Hotel "Marriott", Warszawa
Prezydent Obama z ciężkim westchnieniem opada na łóżko w swoim apartamencie. Zdejmuje buty, rozmasowuje stopy i przywołuje swojego asystenta.
- What a day, Jim, what a day... - wzdycha - So, tell me, what they have planned for us for the evening? I'm hoping for a great fun.
- Well, Mr President, there is a Light and Sound Show. Then the fireworks...
- Fireworks? Come on... It's boring... - krzywi się Obama - I'd rather watch a basketball game. What have you got?
- Hmmm, there are men's finals currently...
- Fantastic! Which teams are playing?
- Emmm... Stelmet Zielona Góra and PGE Turów Zgorzelec - Jim recytuje z podręcznego tabletu - Third game between them starts right now.
- Żelona... what? Zgoszelec...?
- Zielona Góra. It means "Green Mountain" - wyjaśnia asystent
- Green Mountain?! - dziwi się Barack Obama - No, sounds like narcotics... And the other team?
- Turów. From "tur", such animal, similar to bull...
- Bull? Awesome! Like Chicago Bulls, my favourite team. I like this... Tooruff! - uśmiecha się Prezydent - Do they have a TV here?
- Yes, Mr President.
- Great. Bring it on!

21:30 Zulu, Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, Warszawa
Na korytarzach budynku wielkie poruszenie. Wszyscy biegają bez celu, a atmosfera jest nerwowa i napięta. Do budynku wchodzi Radek Sikorski, Minister Spraw Zagranicznych.
- A co tu u was tak gwarno o tej porze? - zaczepia pierwszego z brzegu urzędnika
- Panie ministrze, niedobrze - zeznaje krawaciarz, trzęsąc się jak osika - Prezydent Obama obiecał nam dzisiaj miliard dolarów na zbrojenia, prawda?
- No tak, i co z tego? - dziwi się Sikorski
- Ale przecież Amerykanie nie mają takiej liczby jak miliard! U nich jest milion, a potem od razu bilion... Więc jak będzie mógł dać nam coś, czego nie ma...?
- Cholera... faktycznie - zasępia się minister, który oczami wyobraźni jeszcze przed chwilą widział siebie podpisującego jako przedstawiciel Rządu kontrakt z firmą Sikorsky na dostawę śmigłowców bojowych - Czyli Amerykanie znowu nas wycyckali?
- Na to wygląda... A co będzie jak się premier dowie? O Boże... - urzędnik niemal płacze
- Nie, spokojnie, Donalda biorę na siebie... - myśli głośno Sikorski - Ale nie mówcie Kaczyńskiemu! Te jego dwa miliardy złotych na inwestycje zupełnie zbledły przy miliardzie dolarów od Obamy. Więc ten miliard musi się znaleźć. Hmm... Wiem! Podniesiemy wiek emerytalny do 89 lat. Ta liczba się ostatnio tak dobrze kojarzy, wolne wybory 1989 roku... Powiemy ludziom, że to w nagrodę za wywalczoną wolność ćwierć wieku temu i takie tam... Łykną to jak gęś kluski! No, to cześć pracy.

22:21 Zulu, ostatnie piętro Hotelu Marriott, Warszawa
Prezydent Obama krząta się w swoim apartamencie. Przy okazji, korzystając z pomocy asystenta i polskiego tłumacza, próbuje napisać przemówienie na jutro. Nagle do pokoju wchodzi, w asyście szefa ochrony, hotelowa pokojówka (P). Zadaje pytanie, które tłumacz (T) natychmiast przekłada Prezydentowi (O).
(T): - Mr President, she wants to know if you have your evening slippers or not.
(O): - I've got.
(T): - Mówi, że ma.
(P): - Jeden czy dwa?
(T): - One or both?
(O): - Both
(T): - Oba ma.


4. czerwca 2014, 01:11 DST, 52.245 °N, 16.546 °E, trzecia planeta Układu Słonecznego

PS. 
22:31 DST, Hala MOSiR, Zielona Góra  
Turów Zgorzelec przegrywa po dogrywce ze Stelmetem Zielona Góra 92:93. W rywalizacji do czterech zwycięstw, Turów prowadzi jednak 2-1.

http://blogroku.pl/2014/kategorie/trzynal-cie-mgniel-wiosny,axh,tekst.html 

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

22.22 Wypraszają pokojówkę, włączają telewizor, bo czas obejrzeć codzienny ulubiony program Zulu Gula

Piotrek pisze...

Zulu-Gulę częściej niż w telewizorze można ostatnio obejrzeć w Parlamencie Europejskim.

Przy okazji: zastosowanie w notacji czasu określenia "Zulu" (zamiast UTC) miało charakter parodystyczny. W amerykańskich serialach klasy B o tematyce okołowojskowej (ktoś pamięta np. taką ramotę pt. "JAG - wojskowe biuro śledcze"?) posługują się alfabetem fonetycznym na potęgę, co w zamyśle ma pewnie dodać produkcji autentyzmu.