sobota, 28 czerwca 2014

wydanie ósme, nieokiełznane

Sezon ogórkowy czas zacząć. A co dziś w menu?
  • To zmiana, która dotknie miliony Polaków. Od sierpnia będziemy płacić nie za metr sześcienny gazu, ale za jego kaloryczność. Do tej pory ludzie spożywali wyłącznie hel, aby uzyskiwać w ten sposób komiczne efekty głosowe. Jak się jednak okazuje, można spożywać też inne gazy (w tym błotne, bojowe i szlachetne). Niejaki Sknerus McKwacz próbował kiedyś opatentować powietrze, aby pobierać od społeczeństwa opłaty za oddychanie. W tym względzie niewiele się zmieniło, zatem okaże się zapewne, że najbardziej kaloryczny z gazów jest tlen. Ku rozpaczy Ewy Chodakowskiej.
  • Za przykładem lekarzy, kolejna grupa zawodowa chce móc odwoływać się do Boga podczas pracy. Projekt własnej deklaracji wiary przygotowują podobno prawnicy. Polski system sądownictwa powszechnego zyska więc wkrótce nową, trzecią instancję odwoławczą - po Sądzie Apelacyjnym i Sądzie Najwyższym będzie jeszcze Sąd Ostateczny.
  • Blady strach padł na sklepikarzy. W miejscowościach turystycznych powstają tymczasowe "Biedronki". W taki oto sposób sieć podąża za swoimi klientami w sposób dosłowny. Do tej pory za najbardziej inwazyjny gatunek biedronki uważano odmianę azjatycką. Wszystko wskazuje jednak na to, że wkrótce trzeba będzie zrewidować ten pogląd.
  • Niecodzienne widowisko odbyło się w tarnobrzeskim kościele. Z okazji nadania miejscowej szkole imienia Jana Pawła II, zgromadzonym uczniom i pedagogicznemu ciału zaprezentowano inscenizację fragmentów życia Karola Wojtyły. A konkretnie jednego fragmentu - zamachu na życie. Jak relacjonuje lokalna prasa, "papieża zagrał proboszcz parafii (...). W scenie zamachu, w asyście ochroniarzy, wjechał na plac św. Piotra tekturowym papamobilem". Gazeta nie precyzuje, co działo się potem. Czy strzelano do "papieża" z tekturowego pistoletu, czy użyto keczupu zamiast krwi i czy w powietrze wzbił się - spłoszony hukiem wystrzału - gołąb pocztowy. Jedno jest pewne - po całym zdarzeniu papierowy księżyc z nieba spadł.
  • Na piłkarskich Mistrzostwach Świata w Brazylii, reprezentant Urugwaju Luis Suarez ugryzł przeciwnika z reprezentacji Włoch. Opłacało się, bo Urugwajczycy wgryźli się do dalszych gier, chociaż turniej zaczęli od porażki. Mniej szczęścia miał sam zawodnik, został bowiem zdyskwalifikowany na cztery miesiące, gdyż to nie pierwszy taki incydent z jego udziałem. Ale dzięki temu, za dziesięć, piętnaście lat, będzie mógł spokojnie powiedzieć, że na futbolu zjadł zęby.
  • W Polsce ważni ludzie podgryzają się nie dosłownie, a taśmami. Ktoś przytomnie zauważył, że być może za całą aferą podsłuchową stoi Donald Tusk, bo jest on jedyną osobą, której nie ma na słynnych nagraniach. I nie ma się co dziwić premierowi. Na fali sentymentów do lat dziewięćdziesiątych reaktywowane są kultowe produkty z tamtych czasów, to i on postanowił wskrzesić "Tuskawkowe Studio".
  • A skoro już o polityce, właśnie rozpadła się tak zwana "Partia Go-Go", czyli współpraca Jarosława Gowina i Johna Godsona, zwana Polską Razem (czy jakoś tak). Rozpadła się, ponieważ poseł Godson nieoczekiwanie postanowił wykazać lojalność wobec dawnego chlebodawcy i zagłosować w obronie rządu Donalda Tuska. Jak sam stwierdził, zapytał siebie co by zrobił na jego miejscu Chrystus i sam sobie odpowiedział, że ten Chrystus ulitował się nawet nad jawnogrzesznicą. Cóż, akurat ktoś o takim nazwisku ma pełne prawo stawiać się w położeniu Jezusa. Tylko co na to premier, że Godson porównuje go do kobiety nie najcięższych obyczajów...?
  • Sporo dziś o gryzieniu. Nie lada zgryz mają aktualnie studenci Uniwersytetu Wrocławskiego. Władze uczelni postanowiły, że każdy wydział będzie mieć przypisany odrębny kolor oprawy prac dyplomowych. Problem dotknął zwłaszcza Wydziału Filologicznego, któremu wyznaczono kolor jasnoniebieski. Ale nie może być zbyt błękitny, bo to już domena innego wydziału, zatem studenci biorą przyspieszone kursy plastyki i barwoznawstwa. Zmartwień nie mają jedynie abiturienci prawa, którym przyporządkowano kolor czarny. Wydaje się jednak, że władze uczelni niezbyt zdroworozsądkowo zabrały się do rozdziału kolorów. Na chłopski rozum, czarny powinien być przecież przypisany Wydziałowi Teologicznemu. Idąc dalej tym tropem, kolor biały należałby do medyków, zielony - do biologów, a różowy to gender studies.
  • Dla wszystkich znudzonych "aferą taśmową" zajaśniała iskierka nadziei. Któraś z gazet poinformowała, że "w poniedziałek zamykają Sienkiewicza w łodzi". Lepiej wprawdzie, gdyby go zamknęli w areszcie, a nie w łodzi, ale na bezrybiu i rak ryba. Dopiero po jakimś czasie okazało się, że chodzi o ulicę Sienkiewicza w Łodzi, którą zamykają na czas remontu. A miało być tak pięknie...
  • Łódź to w ogóle jest przedziwne miasto. Nie ma Rynku, nie ma rzeki, nie ma głównego dworca kolejowego, a średnią wieku miejskich tramwajów Łódź zawstydza wszystkie muzea komunikacji miejskiej na terenie kraju. Miasto słynie za to z Manufaktury (czyli dawnej fabryki Izraela... Poznańskiego), komisarza Aleksa i ulicy Smutnej, przy której mieszczą się: cmentarz, więzienie, oraz Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego. Do tego wszystkiego doszła teraz afera ze świadectwami maturalnymi, które w jednym z łódzkich liceów podstemplowano pieczątką z orłem bez korony. Złośliwi zauważą pewnie, że orzeł stracił koronę z przerażenia, gdy zobaczył wyniki tegorocznej matury (której nie zaliczyła niemal jedna trzecia zdających). Być może w niejednym domu rodzice mobilizowali licealistę słowami: "Jak się trochę pouczysz, to ci korona z głowy nie spadnie". I chociaż w tym aspekcie mieli rację - maturzystom korona nie spadła. Spadła orłu.
28. czerwca 2014, 16:06 DST, 52.245 °N, 16.546 °E, trzecia planeta Układu Słonecznego

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Super !

Anonimowy pisze...

Wyjątkowo trafne