piątek, 1 lipca 2011

credo eurosceptyka

"Po co jest ta prezydencja? (...) Otóż to! Nikt nie wie po co, więc nie musisz się obawiać, że ktoś zapyta. Wiesz co robi ta prezydencja? Ona odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa. To jest prezydencja na skalę naszych możliwości. Ty wiesz, co my robimy tą prezydencją? My otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie - mówimy - to nasze, przez nas wykonane i to nie jest nasze ostatnie słowo. I nikt nie ma prawa się przyczepić, bo to jest prezydencja europejska, w oparciu o sześć instytucji, która sobie zgnije do jesieni na świeżym powietrzu..."

Jeśli się ktoś nie zorientował, powyższy cytat pochodzi z filmu Stanisława Barei "Miś", który to film - czy się to komuś podoba czy nie - jest klasyką polskiej kinematografii. W cytacie tym pozwoliłem sobie zmienić słowo "miś" na "prezydencja", a "społeczna" na "europejska". I wyszło całkiem zgrabne zwierciadło tego, co się ostatnio dzieje, a dzisiaj kulminuje.

Jeśli nie zgadzacie się ze mną, zapytajcie 100 losowo wybranych osób na ulicy, na czym polega "unijna prezydencja", jakie przywileje się z nią wiążą, jaką władzę ona daje, czemu to w ogóle służy. Zapytajcie nawet dalej - o absolutne podstawy tej cudownej organizacji, do której od siedmiu lat należymy. Kto rządzi Unią Europejską, co to jest Komisja Europejska, a co to Parlament Europejski, czym się różni Rada Europy od Rady Europejskiej? Gwarantuję, że - o ile nie traficie na fanatyków lub studentów europeistyki - odpowiedzi, jeśli się pojawią, będą absolutnie komediowe. Zapytajcie zresztą o te fakty sami siebie. Kto wie? Anyone? Właśnie... Jaki obraz nam to maluje? Nas - Świadomych Aktywnych Obywateli Wspaniałej Integrującej Się Europy?

Po co jest ta prezydencja? Po to, po co kiedyś było TPPR, festiwal piosenki polsko-radzieckiej i wizyty Breżniewa. Żeby kształcić w nas miłość i uwielbienie do jedynie słusznego modelu rozwoju naszej państwowości. Żeby głosić jaka to Unia Europejska jest wspaniała i w dobroci swojego serca i niepohamowanej szczodrobliwości daje nam fundusze, żeby nasz kraj mógł rosnąć w siłę. Po to są te wszystkie koncerty, bankiety, spoty, kampanie, wina i bączki. Żeby odwrócić uwagę od faktu, że nasz Wielki Brat jest tak naprawdę kolosalną urzędniczą hydrą, w której panuje socjalizm, biurokracja totalna i złodziejstwo absolutne. I żeby nikomu nie przyszło do głowy, że Unia nie jest dobrym wujkiem, który wręcza dzieciom pieniążki, tylko perfidnym oszustem, który gdy daje 100 euro, to jednocześnie zabiera 150. Bo to my płacimy za to "dobrodziejstwo" w podatkach, akcyzach, rosnących cenach. W godzinach spędzonych na czytaniu unijnych dyrektyw, w kosztach dostosowywania się do idiotycznych standardów, w nerwach straconych przy adaptowaniu się do bzdurnych wymogów.

Ja mam przynajmniej czyste sumienie. W referendum z 2003 roku głosowałem przeciw.

1. lipca 2011, 10:55 DST, 52.435 °N, 15.142 °E, trzecia planeta Układu Słonecznego

Brak komentarzy: