wtorek, 7 lutego 2012

głos pokolenia

"Pierwszy raz od lat młodzi w Polsce wyszli na ulicę i krzyczą jednym głosem (...) przeciw próbie odebrania im internetu. Nazywa się ich już pokoleniem ACTA". Myślałem, że spadnę z krzesła, gdy zobaczyłem to zdanie w najnowszym "Newsweeku Polska". Rany koguta, jeszcze jedno pokolenie?! Tylko dlatego, że przez kilka dni z rzędu młodzi ludzie, których poza tym nic nie łączy (!), protestowali we wspólnej sprawie? Może wyłazi ze mnie skostniały konserwatyzm, ale wydaje mi się, że kiedyś, aby nazwać jakąś zbiorowość społeczną "pokoleniem", potrzeba było przede wszystkim długiej perspektywy czasowej, aby w niej zobaczyć spajające owo pokolenie idee, a poza tym spoiwo to powinno być chyba znacznie silniejsze niż szereg demonstracji i akcji protestacyjnych.

Nie wiem, może wykształciło się współcześnie jakieś społeczne zapotrzebowanie na "pokolenia", ale wygląda na to, że z powyższych kryteriów żadne nie jest zachowane przy wyodrębnianiu kolejnych "pokoleń". Wystarczy, że - tak jak w tej piosence - "gdzie dwaj, albo trzej zebrani w imię moje są...". Przecież tych "generacji" i "pokoleń" obwołano już tysiące, było pokolenie JP2, JP3, JP, JP100%, HWDP, było pokolenie X, pokolenie Y, pokolenie Z (a nie, przepraszam, Z to była mrówka...), pokolenie IKEA, yuppie, zero, pokolenie 1200, 1500 brutto, 1386 brutto, pokolenie nic, pokolenie GG, Facebooka, Google, CV, a wcześniej brulionu i kolumbów.

Nie tak dawno bulwersowałem się, że w Polsce nie da się nic zbudować ani stworzyć bez Narodowej Strategii. Bo jest Narodowa Strategia Spójności, Integracji, Budowy Dróg, Zrównoważonego Rozwoju, Edukacji Ekologicznej, Zatrudnienia, a ostatnio powstaje... Narodowa Strategia Melioracji. Gorzką konkluzją było, że w kolejności czeka już tylko Narodowa Strategia Wywozu Śmieci. Generalnie żadna z tych strategii nie ma związku z mnożącymi się jak króliki po Viagrze pokoleniami, ale wspominam o tym dlatego, ponieważ obydwie sprawy wydają się mieć podobną genezę. Narodowe Strategie są tworzone przez armie urzędników, którzy w normalnych warunkach byliby niepotrzebni, ale paląca konieczność opracowania i wdrożenia Strategii uzasadnia ich istnienie i pobieranie pensji z publicznych pieniędzy. Natomiast powoływanie do życia kolejnych "pokoleń" uzasadnia egzystencję nieprzebranych rzesz socjologów, mających o czym pisać książki, artykuły naukowe i rozprawiać na naukowych konferencjach wzajemnej adoracji.

Jednak "pokolenia ACTA" nie wymyślili socjologowie. Z całym szacunkiem dla ich refleksu, nie zdążyli zareagować. Kluczowe natomiast jest tutaj wyrażenie-wytrych: "Nazywa się ich już pokoleniem ACTA". "Nazywa się" - bez wskazania autora. Ale kto konkretnie nazywa? Oczywiście, że nie szarzy obywatele, nie tzw. opinia publiczna, nie ludzie przed telewizorami, bo ich terminologia naukowa jest tak odtwórcza jak muzyka Piotra Rubika. Nazwę tą skonstruowali sami dziennikarze, a bezosobowa forma pozwala im sprytnie ukryć ten fakt. I tylko cel mają ten sam, co socjologowie - ależ będzie teraz można płodzić analizy i organizować telewizyjne debaty z udziałem wszystkich świętych, od posła Rozenka, przez profesor Staniszkis po Zbigniewa Hołdysa.

"Każde pokolenie ma własny czas" - gra i trąbi zespół Kombi. Całe szczęście, że Albert Einstein już dawno odkrył względność czasu i to, że w pewnych warunkach można go "rozciągnąć". Dzięki temu może wystarczy go dla tych wszystkich pokoleń. Bo to, że nie wystarczy ludzi do obsadzenia każdej nowo obwołanej generacji, jest już przesądzone. Chyba, że nagle ludzie zaczną się dzielić mitotycznie...

7. lutego 2012, 15:18 CET, 50.479 °N, 17.960 °E, trzecia planeta Układu Słonecznego

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Jeżeli Narodowa Strategia Melioracji wejdzie w życie, to widzę ciemność !