sobota, 6 sierpnia 2011

samobójcze mity

O Andrzeju Lepperze napisano już niemal wszystko, więc nie zamierzam swoich wątpliwej jakości przemyśleń dodawać. Natomiast przy tej okazji powymądrzam się trochę na pokrewny temat, który staram się nieco bardziej zgłębiać już od wielu lat. W wypowiedziach polityków, którzy powątpiewają w samobójstwo szefa "Samoobrony", widać bowiem jak bardzo ogólnospołeczne myślenie o samobójstwach jest przesiąknięte zdroworozsądkowymi mitami i stereotypami.

Mit #1 - Samobójca zawsze zostawia list.
"A Andrzej Lepper listu nie zostawił, więc to nie było samobójstwo, tylko ktoś mu pomógł." Bzdura do kwadratu! W rzeczywistości samobójca rzadko kiedy zostawia list. Według różnych statystyk to jest od 15 do 20 %, a zatem tylko co piąty, a nawet co szósty samobójca pisze list pożegnalny, lub zostawia informację w innej formie, np. na kasecie video. Oczywiście, te dane w różnych grupach społeczno-demograficznych mogą się wahać. Np. w społecznościach - jak to się ładnie mówi - mniej cywilizowanych, jak ktoś jest niepiśmienny, to listu nie napisze za chińskiego papieża. Z kolei w niektórych grupach (Emo?) pozostawienie samobójczego listu jest "w dobrym tonie". Jednak średnia szacowana dla ogółu populacji nie wybiega poza te magiczne 20%.

Mit #2 - Samobójca w liście wyjaśnia powód.
Czyli "jeśli już delikwent napisze list, to z niezachwianą pewnością znajdziemy tam powody samobójstwa". Niestety, nieprawda. Owszem, jest to jeden z powodów pisania listu i relatywnie często takie wyjaśnienia można w tych listach znaleźć. Ale nie najczęściej. Częściej ton takiego listu sprowadza się do próby zdjęcia z bliskich poczucia winy ('Nie mogliście mnie powstrzymać', 'To nie wasza wina', 'Nie próbujcie zrozumieć dlaczego, ale musiałem to zrobić', 'Nie obwiniajcie się' etc.), albo wręcz przeciwnie - do czegoś w rodzaju personalnej zemsty, czyli obarczenia bliskich poczuciem winy ('Przez ciebie to zrobiłem, gnoiłeś mnie przez całe życie, już nie mogłem tego wytrzymać. Mam nadzieję, że ta świadomość będzie cię gnębić do końca twoich dni').

A poza powyższym, w takich listach często można znaleźć coś jeszcze, coś czego na tzw. chłopski rozum trudno się spodziewać. Wybitny badacz samobójstw, Amerykanin Edwin Schneidman, przeanalizował setki listów pozostawionych przez samobójców i stwierdził, że przypominają one ponurą parodię pocztówek wysyłanych do domu z zagranicznych wczasów. 'Pamiętaj, żeby w lipcu zaszczepić psa', 'Ten kwiat w moim pokoju trzeba podlewać dwa razy w tygodniu', 'Wywóz śmieci jest opłacony do końca roku' - tak proste, banalne wskazówki samobójcy zostawiali w swoich listach, zamiast rozdzierać szaty nad dramatem i tragedią swojego życia.

Mit #3 - Samobójca zdradza wcześniej swoje zamiary.
"Lepper nic nie mówił, nie zdradził wcześniej nikomu, że myśli o samobójstwie, a gdyby faktycznie chciał je popełnić, to wysłałby wcześniej jakieś sygnały". Niekoniecznie. A właściwie: to zależy. Dla uproszczenia, podzielmy samobójców na trzy grupy.

1) Ludzie, którzy popełniają swój czyn pod wpływem silnych emocji (w "afekcie"). Nie planują, nie namyślają się, działają pod wpływem impulsu. Np. rzuciła kogoś dziewczyna i on nie wpada w depresję, nie zamyka się w sobie, tylko prosto z jej mieszkania idzie się rzucić pod pociąg. Tacy ludzie nie wysyłają sygnałów ostrzegawczych, gdyż po prostu nie ma kiedy. Ten typ jednak występuje najrzadziej.

2) Ludzie, dla których próba samobójcza jest wołaniem o pomoc. Oni nie chcą się zabić, ale sądzą, że jak spróbują popełnić samobójstwo, to ktoś zwróci na nich uwagę, dostrzeże ich problemy, pomoże im je rozwiązać. Oni bardzo dużo mówią ('Życie straciło dla mnie sens', 'Chyba się zabiję'), starają się na wszelkie sposoby przyciągnąć uwagę innych; niby przypadkowym zdradzaniem myśli samobójczych chcą innych sobą zainteresować. Oni też zwykle, jeśli już podejmują próbę samobójczą, starają się... aby się nie udała. Zostawiają informację w widocznym miejscu, podejmują próbę w takim miejscu albo o takiej porze, żeby istniało duże prawdopodobieństwo, że ich ktoś znajdzie, wieszają się na kruchej belce pod sufitem, aby się złamała etc.

3) Ludzie, którzy faktycznie chcą się zabić. Nie widzą sensu życia, samobójstwo jest dla nich jedynym rozwiązaniem. Wszystko mają od dawna zaplanowane, miejsce, czas, sposób, uporządkowali wszelkie sprawy. A ponieważ chcą, aby się próba udała, zrobią wszystko, aby się nie zdradzić, aby przypadkiem ktoś ich nie znalazł, nie uratował. Nie pisną słowem o swoich zamiarach. Czasem nawet bliskim wydaje się, że z takim człowiekiem już jest lepiej, był w depresji, a teraz jest jakby bardziej energiczny, coś robi. Owszem, wydaje się, że jest z nim lepiej, bo znalazł rozwiązanie swoich problemów - samobójstwo. Paradoksalnie, to sprawia, że nagle wstępuje w niego "nowe życie". Czasami planowanie wszystkiego w najdrobniejszych szczegółach zajmuje długie miesiące. W tym okresie uspokojona rodzina traci czujność, niczego nie podejrzewa, bo przecież "jest z nim lepiej".

Mit #4 - Ludzie wieszają się w nocy.
"Ludzie, którzy się wieszają, robią to w nocy, a nie w dzień" - stwierdziła Danuta Hojarska, sugerując, że śmierć jej szefa nie była samobójstwem. Nie, pora dnia nie ma tu nic do rzeczy. Próba samobójcza ma miejsce zwykle o takiej porze, która jest zgodna z intencjami. Ludzie z grupy 2. (wołanie o pomoc) chcą, aby ich ktoś znalazł. Jeśli funkcjonują w takim środowisku, np. zawodowym, gdzie właśnie w nocy jest większa szansa, że ich ktoś znajdzie, to właśnie w nocy się powieszą. Ludzie z grupy 3. (zdecydowani na śmierć) popełnią samobójstwo o takiej porze, co do której będą pewni, że nikt im nie przeszkodzi.

Wbrew temu, co sądzą przyjaciele Leppera z "Samoobrony", wielu internautów na forach czy choćby Janusz Korwin-Mikke, moim zdaniem Andrzej Lepper popełnił samobójstwo i nikt mu w tym bezpośrednio nie pomógł. Wiele wskazuje na samobójstwo dokładnie zaplanowane i przemyślane: brak sygnałów ostrzegawczych, a także fakt, że powiesił się w łazience swojego biura, a nie np. w domu (miał gospodarstwo rolne, a jest okres żniw, a więc dużego ruchu i zamieszania - duże prawdopodobieństwo, że ktoś by przeszkodził w próbie). Brak listu pożegnalnego nie ma tu nic do rzeczy. Mógłby jedynie wyjaśnić motyw.

Żyjemy w świecie, w którym lubimy wszystko drążyć, aby poznać przyczyny, powody, kulisy. Może czasami wypadałoby na chwilę o tym zapomnieć i przyznać, że jednak nie musimy koniecznie wiedzieć wszystkiego.

6. sierpnia 2011, 14:18 DST, 50.479 °N, 17.960 °E, trzecia planeta Układu Słonecznego

Brak komentarzy: