W kolejnym etapie, zadanie do realizacji zmienia się. Tu pracujemy nad tym, aby to co widzimy tak zwanym gołym okiem przenieść na fotografię w dokładnie taki sposób jak chcemy, czyli - najczęściej - w sposób jak najwierniejszy rzeczywistości. Wymaga to dobrania, tudzież ręcznego ustawienia, odpowiednich parametrów aparatu. Co wbrew pozorom łatwe nie jest. Każdy z Was ma zapewne takie traumatyczne osiągnięcia w życiorysie. Oglądamy gotowe zdjęcie, a tu barwy i krawędzie radośnie przenikają się niczym na obrazach LeRoya Neimana, śnieg przybiera wszelkie odcienie od niebieskiego do szarości, za to lazurowe w rzeczywistości niebo ma na fotografii kolor zsiadłego mleka.
Podczas zakończonego w niedzielę wakacyjnego wyjazdu, w nader niesprzyjających okolicznościach pogody, miałem okazję doskonalić właśnie te umiejętności i muszę nieskromnie przyznać, że jest już całkiem nieźle i opisany w powyższym akapicie etap wkrótce będzie można definitywnie odhaczyć. Co sprawia, że - mimo iż letnia aura wypowiedziała wojnę entuzjastom słonecznych krajobrazów - wzmiankowany wyjazd można uznać za pomyślny.
W tym miejscu, w którym się znajduję, od fotograficznej doskonałości nadal dzieli mnie dystans taki jak polskie szosy od niemieckich, a polskie koleje od japońskich. Niemniej jednak, również na tym etapie można czasami doświadczyć fotograficznego Absolutu. Wtedy nie tylko odwzorowuje się na matrycy rzeczywistość dokładnie w taki sposób, w jaki się chciało, ale jeszcze to odwzorowanie zachwyca bardziej niż sama rzeczywistość. Wtedy właśnie powstaje na przykład coś takiego:

A więcej fotografii skrywa nowy album w galerii.
3. sierpnia 2011, 23:50 DST, 50.479 °N, 17.960 °E, trzecia planeta Układu Słonecznego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz