niedziela, 30 września 2012

wrześniowy SMOK

W niezapomnianym KOC-u Grzegorz Wasowski z grobowym obliczem kierował do telewidzów ponurym głosem słowa: "Witam Państwa w MSW...". Po czym wesoło dodawał: "... czyli w Magazynie Słynnych Wynalazków". SMOK też może na pierwszy rzut oka wywoływać konsternację, wszak ostatnie osobniki wymarły wraz z dinozaurami i jeden tylko ostał się w podziemiach Wawelu, jak dowodził słynny profesor dendrologii. Na szczęście tym razem chodzi o Subiektywny Miesięczny Odcinek Kulturalny. W wydaniu wrześniowym zatrzymam się przy następujących pozycjach.

Książka: Andrzej Pilipiuk "Szewc z Lichtenrade" (Fabryka Słów, 2012)
Nie jest to wprawdzie "Wampir z M-3", ale czyta się świetnie. Jak zwykle u Pilipiuka jest zręczny mix. Tym razem do zupy dodano mnóstwo smakowitej demonologii oraz posiłków z ludowych wierzeń i zabobonów - efekt jest przepyszny! A że do głównych bohaterów zaliczają się antykwariusz i archeolog, pokryte jest to wszystko urzekającą patyną. Stare koronki zatem są, arszenik - miejscami (w postaci zamienników) też. W końcu jak długo można ciągnąć na bimbrze i czosnku... Polecam szczerze!

Film: "Iron Sky", Finlandia, Australia, Niemcy, 2012
Właśnie ukazało się na DVD, a to dobry powód, aby rzucić na dzieło okiem, dla tego, kto nie widział w kinie. Hitlerowcy, którzy w 1945 roku ukryli się po ciemnej stronie Księżyca, a 60 lat później powracają na Ziemię w sile i gotowości - fabuła albo banalna, albo genialna. Quod capita tot sensus - jak mawiali Rzymianie, z których dorobku zresztą naziści trochę czerpali. Rację mają ci, którzy twierdzą, że można było z tego zrobić jeszcze lepszy film. Ale i tak warto obejrzeć. Już choćby dlatego, że takiego beztroskiego pomieszania gatunków (bo ni to parodia, ni sci-fi) już dawno nie było (nie licząc Zuckerowych pastiszów, ale to inny świat). Plus ścieżka dźwiękowa (Laibach!). Plus stacja orbitalna MIR w wersji bojowej!

Muzyka: płyta "Privateering" Marka Knopflera (Mercury, 2012)
Nauczycielka matematyki z liceum zauważyła w mojej klasie specyficzną prawidłowość - im ktoś był mniej pewny wykonując zadanie przy tablicy, tym większe cyfry pisał kredą. Mark Knopfler kopiuje tą regułę. Kiedyś potrafił rzucić słuchacza na kolana jedną piosenką (po "5:15 a.m." czy "What It Is" długo szukałem własnych zębów na podłodze), teraz wydał dwupłytowy album, a ucho niespecjalnie jest na czym zawiesić... Marny singiel promujący, dwa, może trzy kawałki mogą się spodobać, ale gdzie im choćby do czasów albumu "Shangri-la", o wcześniejszych nie wspominając. Szkoda pieniędzy, niezależnie od tego, czy to ostatnia (pewnie nie) płyta Knopflera. Ale i tak pozostaje najwybitniejszym gitarzystą wszech czasów, i niech mi się ktoś spróbuje sprzeciwić ;)

Telewizja: serial "Siła Wyższa" (TVP, chociaż produkcja 2011, to na ekranach premierowo dopiero teraz). Robert Brutter i Jerzy Niemczuk od pewnego czasu "jadą na opinii" twórców "Rancza", chociaż niepotrzebnie - bez jakiegokolwiek słowa na ten temat, nawet kosmita rozpoznałby, że to dzieło tych samych scenarzystów. Powtarzające się schematy, do bólu identyczne teksty, te same maniery bohaterów... I w trzecim kolejnym serialu pana Bruttera drugoplanową, ale ważną postacią jest policjant. No, ileż można... A mimo tego wszystkiego, serial naprawdę da się oglądać. Ma pewien klimat (chociaż pierwszy sezon "Rancza" jest o lata świetlne...), są niezłe wątki, które mogą się rozwinąć, jest kilka postaci z potencjałem (a brat Wojciech to odkrycie roku!). Gdyby jeszcze tylko nie nazywali Franciszkanów mnichami, byłaby mocna czwórka z plusem. Znaczy, z krzyżykiem.

30. września 2012, 23:29 DST, 50.479 °N, 17.960 °E, trzecia planeta Układu Słonecznego

Brak komentarzy: