poniedziałek, 17 listopada 2008

"patrząc z góry wokoło, świat wydaje się lepszy..."

Dopiero dziś większość elektronicznych mediów zamieściła informację o tym, że w sobotę zmarł Janusz Christa. Rysownik, scenarzysta, mistrz polskiego komiksu, twórca kultowej (jeśli to nadużywane obecnie słowo ma jeszcze jakieś głębsze znaczenie) serii "Kajko i Kokosz".

Wychowałem się na "Kajku i Kokoszu". To absolutna klasyka. Takie tytuły jak "Skarby Mirmiła" czy "Cudowny lek" przeczytałem po kilkaset razy; są dla mnie jednym z pierwszych skojarzeń jeśli chodzi o lektury z dzieciństwa. Chociaż Janusz Christa stworzył jeszcze inne komiksy, właśnie ta seria kilkunastu książeczek podbiła serca czytelników w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych; doczekała się wielu reedycji, a nawet tłumaczeń na gwarę śląską i język kaszubski. Genialnie wykreowane postacie głównych bohaterów - średniowiecznych wojów, żyjących w grodzie kasztelana Mirmiła, oraz cały ten wyidealizowany trochę i baśniowy świat, przedstawiony w "Kajku i Kokoszu", stanowił zapewne swoistą ucieczkę od szarej codzienności późnego PRL-u. W tym świecie ludzie latają na smokach, a czarownice na miotłach, źli zbójcerze pod dowództwem wodza Hegemona i fajtłapowatego Kaprala usiłują z różnych powodów zdobyć gród tchórzliwego Mirmiła, którego dzielnie wspiera żona Lubawa, czarownica Jaga i jej mąż - zbój Łamignat, a także - rzecz jasna - dwaj główni bohaterowie przy pomocy smoka Milusia, za których sprawą zbójcerze zwykle dostają w łeb.

Mimo tego, że fabuła w prosty i sielankowy sposób ukazuje codzienne życie średniowiecznej społeczności, a dobro zwykle zwycięża zło, komiksy pozbawione są arkadyjskiego patosu i jakichś parapolitycznych ideologii (chociaż nikt nikomu nie zabrania doszukiwać się w zbójcerzach choćby fizjonomicznych podobieństw do "przyjaciół" zza wschodniej granicy). Poza tym, że autor rewelacyjnie zarysował wszystkie postaci, co sprawia, że nawet drugoplanowi i epizodyczni bohaterowie na długo zapadają w pamięć, komiksy wprost kipią od inteligentnego humoru, aluzji i odniesień zarówno do socjalistycznej rzeczywistości, jak i... czasów współczesnych. (Jeden z najlepszych cytatów, jakie pamiętam - Lubawa pyta: "Czy panowie są z Najwyższej Komnaty Kontroli?"). Wszystko to sprawia, że "Kajka i Kokosza" trudno zakwalifikować jedynie do komiksów stricte dziecięcych i młodzieżowych. Wstyd nie znać.

Odszedł człowiek ponadprzeciętny, Ktoś przez duże K, chociaż przez długi okres anonimowy i niedoceniany, a nawet posądzany o plagiat (podobieństwo "Kajka..." do przygód Asterixa). Twórca, który w niezwykły, genialny, bezkompromisowy sposób wykreował i przedstawił swój idealny świat, co jest sztuką najwyższego poziomu. Często, gdy umiera tzw. artysta czy "osoba publiczna", w komentarzach i wspomnieniach pojawia się ckliwy sentymentalizm, ale w takich przypadkach jak ten, trudno uniknąć choćby odrobiny patetycznego tonu.

Żegnaj, Mistrzu...

17. listopada 2008, 12:50 CET, 50.479 °N, 17.960 °E, trzecia planeta od Słońca

Brak komentarzy: