środa, 14 stycznia 2009

prądem w kryzys

Kilka miesięcy temu, gdy zgodnie z "efektem motyla" podmuch światowego kryzysu dotarł do Polski, powstało kilka nowych anegdotek i dowcipów na ten temat, m.in. taki: Facet podchodzi do bankomatu, wkłada kartę, wklepuje PIN, ale zamiast oczekiwanej gotówki, na ekranie bankomatu pojawia się komunikat: "Masz pożyczyć dwie stówy do czwartku?"

Dowcip tyle śmieszny, co nierealny. W naszym kraju przynajmniej. Ale wizja tysięcy klientów ustawiających się w gigantycznych kolejkach do banków po odbiór swoich oszczędności życia, zagrożonych z winy rozbuchanego amerykańskiego konsumpcjonizmu, mogła przyprawić niejednego dyrektora banku o bezsenność. Dlatego podejrzewam, że gdybyśmy nieco mocniej zaczęli odczuwać skutki światowej recesji, banki podjęłyby zdecydowane działania, aby ich klientom nie przyszło nagle do głowy gromadzić oszczędności w skarpecie pod łóżkiem, zamiast w ich placówce. Byłyby to pewnie jakieś kampanie informacyjne, a może...

No właśnie. Przypomniałem sobie o tym wszystkim dzisiaj, gdy z bankomatu przy ul. Ozimskiej w Opolu wypłacałem gotówkę. Wkładam kartę, wszystko przebiega jak zwykle, "proszę wybrać język" instruuje maszyna, zdejmuję więc rękawiczkę, naciskam odpowiedni klawisz i czuję - w pierwszej chwili myślałem, że to złudzenie - lekki wstrząs elektryczny. Naciskam inne guziki - to samo. Bankomat kopie prądem! I to nieźle. To nie taka iskierka elektryczna jak przy zdejmowaniu swetra. Bardziej jakby złapać gołą dłonią przewód standardowego pastucha elektrycznego. Naprawdę czuć impulsy!

Najpierw pomyślałem, że to długotrwałe silne mrozy spowodowały jakąś awarię, jakieś zwarcie jest w środku i stąd te wstrząsy, bo raczej trudno tłumaczyć to jako nową kampanię reklamową owego banku. Chociaż to mogłoby być nawet bardzo nowatorskie. Billboardy: "zapomnij o ruskim gazie! my dajemy prąd za darmo!" albo "czujesz się niedopieszczony? my Cię popieścimy! odczuj nowe doznania - w naszych bankomatach szok gwarantowany!" lub też "masz mało energii? my Cię stukniemy na wysoki procent!", ewentualnie "U nas najwyższe natężenie gotówki!! mocna oferta napięta do granic możliwości!". Sukces marketingowy gwarantowany, a do tego pełne zadowolenie klientów (tych, którzy przeżyją).

Ale potem mnie oświeciło (pewnie dzięki tym wstrząsom). To nie kampania reklamowa, ale bank ten po prostu znalazł sposób na kryzys i rozwiązanie problemu klientów wypłacających masowo duże sumy pieniędzy. Po prostu specjalny, wmontowany system rozpoznaje numer karty i natychmiast aplikuje petentowi niewielki wstrząs elektryczny. Bodźce awersyjne o umiarkowanej sile - jak wiemy z psychologii uczenia się - mają obniżać prawdopodobieństwo wystąpienia danej reakcji w przyszłości. Jeśli jednak klient wróci wkrótce po kolejną wypłatę, bankomat rozpozna go po numerze karty i tym razem wymierzy już mu mocniejszy impuls. Nie zrozumiał lekcji, to niech ma! A jak gość będzie na tyle uparty i wróci znowu po forsę, to się go w końcu potraktuje 220 V. Niech sobie nie myśli! Wypłacać pieniądze z bankomatu mu się zachciało. Jeszcze czego! Kto to widział?!
A jeśli klient nie ustępuje i wybierze się do oddziału rzeczonego banku, natknie się tam w kasie na panią w średnim wieku, jedzącą kanapkę, z wyrazem twarzy, z którego jednoznacznie wynika, że każda próba poinformowania jej o czymkolwiek, a o bankomatach kopiących prądem w szczególności, będzie aktem wielkiej odwagi i zarazem operacją wysoce nierozsądną. W trosce o własne zdrowie, urodę i dobrostan psychiczny.

Jakież to proste i pomysłowe jednocześnie! Zamiast wydawać miliony na kampanię reklamową przekonującą o bezpieczeństwie naszych pieniędzy w bankowych sejfach i odwodzącą od prób wypłacenia swojej gotówki z banku, wystarczyło zamontować proste urządzonko w bankomacie. I klienci będą zadowoleni. Bo jeśli ktoś zapragnie skorzystać z bankomatu mając mokre dłonie (np. właśnie rzucał się śnieżkami), to w ułamku sekundy dozna takich wrażeń, że raz na zawsze odechce mu się wypłacać z bankomatu jakichkolwiek pieniędzy. Panowie Bankierzy, sam jestem (wciąż) pod wrażeniem! Waszej pomysłowości naturalnie ;]

14. stycznia 2009, 23:30 CET, 50.479 °N, 17.960 °E, trzecia planeta Układu Słonecznego

P.S. Celowo nie podaję dokładnej lokalizacji bankomatu. Masochistów w końcu nie brakuje...

Brak komentarzy: