niedziela, 15 sierpnia 2010

cud nad Wisłą ver. 2.0

Totentanz. Warto zapamiętać tą nazwę. Ja trafiłem na poniższe nagranie absolutnie przez przypadek, a teraz siedzę przed komputerem i zbieram zęby z podłogi. Cierpię na niezaspokojone pragnienie posłuchania czegoś w rodzaju mariażu rocka lub metalu z orkiestrą symfoniczną. Wbrew pozorom połączenie to do łatwych nie należy - ileż uznanych zespołów strzeliło sobie w ten sposób w kolano. Udane projekty można policzyć na palcach jednej ręki: przede wszystkim Lacrimosa, ostatnia płyta Nightwish, legendarne "Yeah! Yeah! Die! Die!" Waltari i pewnie jeszcze o czymś zapomniałem. A tu coś takiego! W Polsce! Unbelievable.

Depresyjny tekst zupełnie nie przystaje do radosnego stanu emocjonalnego, w jakim się od czterech dni znajduję. Ale kawałek jest kapitalny. A to, co dzieje się od 4:48 do końca nagrania - po prostu brakuje słów uznania. Nie znałem tej kapeli, gdzieś tylko nazwa obiła mi się o uszy. A tu taki szok! I to w dniu święta państwowego. Jeśli cały ów koncertowy album jest na tym poziomie, odzyskam wiarę, że może być jeszcze na świecie głośno o polskich dokonaniach, z których moglibyśmy być dumni. Aluzja do zamieszek pod Pałacem Namiestnikowskim mam nadzieję czytelna...



15. sierpnia 2010, 21:41 DST, 50.479 °N, 17.960 °E, trzecia planeta Układu Słonecznego

2 komentarze:

Lili pisze...

Niezłe:)

jabol pisze...

no dobre:)