poniedziałek, 9 sierpnia 2010

piwosze i krzyżowcy

"Może kiedyś czasy były gorsze, ale głupsze na pewno nie" - takie zdanie pada w jednej ze sztuk Janusza Głowackiego. I chyba właśnie przekleństwo "obyś żył w ciekawych czasach" spełnia się na naszych oczach. Przyznam, że lubię w swoim specyficznym i - nie ukrywajmy - dziwnym poczuciu humoru podsumowywać absurdy rzeczywistości. Gdy jednak ktoś inny robi to w sposób tak perfekcyjny, że lepiej już chyba nie ma można, z chęcią oddaję mu głos. Tak dzieje się właśnie dzisiaj.

Oto bowiem w mieście Krakowie wybuchł skandal. Naprzeciw Wawelu, w którego kazamatach spoczywa tragicznie zmarły Lech Kaczyński, na gmachu ruiny hotelu "Forum" zawisł niedawno ogromny baner reklamowy jednego z trzech największych producentów piwa w Polsce. "Zimny Lech" głosiło hasło, a związane z nim skojarzenia oburzały wielu polityków i publicystów, szczególnie tych z opcji bliskiej sercu prezydenta Kaczyńskiego. Całą toczącą się na ten temat groteskową dyskusję, mistrzowsko spuentowali internauci. Ktoś dostrzegł, że nie tylko Kraków, ale i pół Polski oblepione jest przecież mniejszymi reklamami i billboardami, na których hasło to widnieje w wersji rozszerzonej: "Zimny Lech w nowej puszce dobrze się trzyma". Jakie tu są skojarzenia! A inny użytkownik internetu odważnie zaznaczył, że oprócz zimnego Lecha preferuje on również Krwawą Mary. Zimny Lech i Krwawa Mary, hmm... Za takie upodobania alkoholowe to już naprawdę można pójść siedzieć. Zresztą niebezpieczeństwo grozi również smakoszom wędlin. Bo przecież jakie skojarzenia może budzić "kiełbasa podwawelska" albo "sucha krakowska"...

W każdym razie protesty odniosły pewien skutek, bo baner z Zimnym Lechem z lokalizacji nieopodal Wawelu usunięto. Marketing jednak nie znosi próżni. Na jego miejsce pojawił się nowy baner, promujący napój energetyczny dla sportowców. A na nim hasło: "(O) żyj i zwyciężaj!!!". W internecie zawrzało, ale na szczęście ktoś przytomnie zauważył: "Zdejmijcie to szybko, bo się jeszcze spełni!".

Natomiast w mieście stołecznym Warszawa od kilku tygodni koczują pod Pałacem Prezydenckim krzyżowcy. Ta sprawa jest już tak nagłośniona, że szkoda klawiatury na jakiekolwiek dywagacje. Genialnego podsumowania dokonał za to rysownik "Angory" - pan Marek Klukiewicz. To jest tak boskie, że powstrzymam się od jakiegokolwiek komentarza.
















źródło: "Angora", nr 33 (1052) / 15. sierpnia 2010


Co ja jeszcze mogę dodać od siebie...? Bodajże Krzysztof Piasecki i Tadeusz Drozda (jeśli się mylę - poprawcie, proszę) mieli kiedyś taką satyryczną piosenkę, której refren brzmiał: "A za szybą kraj największych jaj". Cóż, w Polsce te jaja faktycznie są tak bezcenne, że najlepiej byłoby nasz kraj w całości wciągnąć na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Najlepiej odkurzaczem.

9. sierpnia 2010, 21:50 DST, 50.479 °N, 17.960 °E, trzecia planeta Układu Słonecznego

UPDATE (10. sierpnia): Wczoraj napisałem, że już bardziej trafnie tych wydarzeń podsumować się nie da, ale okazuje się, że byłem w błędzie. Dziś trafiłem na demotywator, który przedstawiał znaną wszystkim zieloną puszkę piwa z napisem "LECH". Podpis głosił: "Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać".

Brak komentarzy: