wtorek, 26 kwietnia 2011

bajka o żelaznym wilku

Dawno, dawno temu, żyły sobie małpy. Trosk nie znały, ich jedynym zmartwieniem było jak dobrze zjeść, gdzie dobrze się wyspać i jak uniknąć niebezpieczeństwa. Potem pojawili się ludzie. Istoty, które dotarły nieco dalej niż małpy na drodze ewolucji. Chociaż wielu przedstawicieli nowego gatunku preferowało dotychczasowy styl życia.

Ludzie byli bardzo różni, choć gdyby przyjąć pewne kryterium, można byłoby zauważyć, że jednak są pod wieloma względami do siebie podobni. Ale był wśród nich pewien odmieniec. Nie stawał w szranki i konkury, nie interesowały go hulanki i swawole, ni złota i przepychy. Jedyne co chciał, to wszystko poznać, wszystko wiedzieć. Jego rozum wciąż nowe zagadki dostrzegał, wciąż nowych odpowiedzi poszukiwał. Kto doił krowy, gdy nie było ludzi? Dlaczego kobiety otwierają usta, gdy się malują? Jak nazywali się Mama i Tato Muminka zanim mieli Muminka?

Wiele życia mu zbiegło na rozwiązywaniu tajemnic i gromadzeniu wiedzy. A mimo, że to lubił, coraz częściej odczuwał, że czegoś mu brakuje, że coś jest nie tak. I poszukiwał wszędzie kogoś, kto by mu rady jakiejś udzielił, ale nikt nie potrafił. Wreszcie dowiedział się, że za siedmioma rzekami, na skraju bezkresnej gęstwiny mieszka mędrzec stary. Człek roztropny, który ponoć zna odpowiedź na każde pytanie. Wie, gdzie raki zimują i gdzie pieprz rośnie. Wie co w trawie piszczy, komu bije dzwon i gdzie jest Nemo. Wie również co jest grane, gdzie diabeł mówi dobranoc i gdzie się podziały tamte prywatki. Wie podobno także kto skreślił "lub czasopisma", co gryzie Gilberta Grape'a, a nawet kto zabił Laurę Palmer, choć w jego krainie nikt go o to nie pyta.

To mój człowiek - pomyślał sobie odmieniec i ruszył na poszukiwania owego pustelnika. Rzeki przepłynął, góry pokonał, wielkim lasem szedł, nocy nie przespał... Aż wreszcie odnalazł mędrca tego i zgryzotę swoją mu wyjawił. Odrzekł mu mąż uczony:
- Sprawa twoja nie jest z tego świata. Dla innych ludzi świat ten zaprojektowany został. Ale po co cię to tak zajmuje, skoro jak oni, tak i ty jednako swój żywot zakończycie, w grobie ciemnym w proch się obrócicie.
- No, ekwifinalność - odrzekł odmieniec - Ale frasuje mnie to, bo poszukuję jak szczęścia zaznać zanim się na tamten świat przeniosę.
- Kiedy ci mówię jak komu dobremu, że niemożliwe to jest.
- Jakże to?! Nie rozumiem?
- Boś trąba zardzewiała! Słuchaj mnie tedy. Objąć wszystkiego i tak nie zdołasz, bo gdy nawet już ci się wyda, że wszystko wiesz, zrazu pojawi się coś nowego i nowego i tak w nieskończoność. A kiery radości w samym poznawaniu poszukujesz, tedy musisz wiedzieć, że jej nigdy nie odnajdziesz. Powiedz sam, jak na tym świecie żyć jest łatwiej - tak, jako ty chcesz, czy tak, jako inni żyją?
- No przecie, że tak, jako inni.
- Toć i słusznie prawisz. Bo tak przez wieki ludzie ten świat urządzili, coby im się jak najłatwiej żyło, coby ich przywary im w tym nie przeszkadzały. I tylko żyjąc podług prawideł tego świata, szczęście osiągnąć możesz. Dlatego zaprawdę powiadam ci - jeśli będziesz inaczej próbować niż to jest ogólnie zadane, radości ty nie dostąpisz.

Nakopał mu jeszcze do tyłka pustelnik dla zapamiętania i dał mu na drogę kamień zielony. Wyszedł zatem strapiony nasz odmieniec i drapiąc się w głowę wędrował przez las, aż nagle olśnienia dostąpił: Przecie ten mędrzec jest także z tego świata. Więc nie może on inaczej mówić, boby prawidłom tego świata się sprzeniewierzył. Muszę ja znaleźć takiego kogoś, kto duchem tego świata skażony nie jest. On dopiero prawdę jedyną mi objawi.

I szukał kogoś takiego po borach i lasach, po kniejach i bezdrożach. I choć nie znalazł, drogi swojej nie porzucił. I żył długo i nieszczęśliwie. Ale z własnego wyboru.

26. kwietnia 2011, 19:03 DST, 50.479 °N, 17.960 °E, trzecia planeta Układu Słonecznego

1 komentarz:

B. pisze...

"Wybudowaliśmy dla siebie klatkę - cywilizację - gdyż byliśmy zdolni do myślenia, a teraz musimy myśleć, ponieważ jesteśmy zamknięci w klatce. Wiem, że na zewnątrz jest świat prawdziwy; trzeba tylko wydostać się z klatki." W. Wharton

Nie trzeba było szukać mędrca; wystarczyło porozmawiać z pierwszym napotkanym wariatem.