środa, 22 czerwca 2011

jednak święci garnki lepią

W książkach, które pamiętam z dzieciństwa (raczej wczesnego), powtarzał się czasami zestaw edukacyjnych obrazków z cyklu: "To samo, a ciągle inaczej". Miały one na celu zobrazowanie dzieciom, czym różnią się od siebie pory roku. Czasami były dwa (lato-zima), czasami cztery. Gdyż - jak powszechnie wiadomo - pory roku mamy w Polsce cztery: przedwiośnie, żarówa, babie lato i śródzimie. Nie przyjął się jednak importowany z Etiopii za ciężkie pieniądze podział na porę suchą i porę deszczową. Gdyby się bowiem trzymać tego zróżnicowania, to... nie byłoby żadnego zróżnicowania. Pora sucha trwa jakieś 11 miesięcy, a przez pozostałą część roku kalendarzowego udaje, że pada śnieg.

Anyway, na wspomnianych obrazkach trzymano się jeszcze klasycznego podziału, który w meteorologii zaczynał zanikać mniej więcej wtedy, gdy Reymont zaczynał pisać "Chłopów" (za których dostał potem - jak pamiętamy - Nagrodę Wedla). Na obrazku pt. "Lato" był na przykład domek (z czerwonym dachem i kominem), drzewo liściaste, ścieżka, błękitne jezioro i złote słonko na niebie. Obrazek "Zima" przedstawiał identyczny krajobraz, ale pokryty śniegiem, drzewo straciło liście, z komina wydobywał się dom, a jezioro skute było lodem. Teraz pewnie takich zestawów już nie ma w książkach, bo raz, że dzieci jakoś bardziej nowoczesne, a dwa, że w czasach, gdy w maju pada śnieg, a w grudniu jest +15 st. C, oprotestowano by zaraz te obrazki, jako wprowadzające dziatwę w błąd.

Ja miałem jednak o czymś innym. Otóż rzecz w tym, że gdy to były obrazki, to jeszcze było w miarę fajnie - i domek, i jezioro w tym samym miejscu. Gdy jednak były to fotografie, pod względem rozmieszczenia widocznych na nich obiektów nie wszystko było identycznie. Ba, czasami niełatwo było dostrzec w ogóle jakieś podobieństwo - albo inny kadr, albo inna perspektywa. Co mnie - jako anankastycznego pedanta - mocno raziło. I myślałem: co za problem wziąć zimowe zdjęcie, przyjść w lecie, spojrzeć na zdjęcie i stanąć mniej więcej w tym samym miejscu, aby uzyskać podobny kadr?

A dziś muszę uderzyć się w piersi. Na własnej skórze przekonałem się bowiem, że to jest pewien problem. Owszem, do przeskoczenia, ale nie tak banalny, jak sądziłem. Wprawdzie moje fotografie wykonywałem nie mając w ręku zdjęcia z przeciwstawnej pory roku, ale za to byłem na terenie, na którym znam każde drzewo i każde ziarnko piasku. A efekty są jednak - jak poniżej - mizerne. Chociaż to wciąż są te same miejsca - ręczę za to głową i innymi częściami ciała.

(i jak zwykle - na fotografię klikamy lewym guziczkiem myszki dla praworęcznych, aby te efekty zobaczyć)










































































22. czerwca 2011, 22:12 DST, 50.479 °N, 17.960 °E, trzecia planeta Układu Słonecznego

3 komentarze:

Pysik pisze...

"obrazkowy" wstęp jest świetny- czytając go miałam czas, żeby wymyślić z 10 pomysłów na to, o czym jest ten wpis m.in. myślałam, ze może będzie krytyka systemu edukacji przedszkolaków czy udowodnienie, że zmiana czasu jest całkiem nieekonomiczna;) a tu taki miły koniec:)

jabol pisze...

nagroda Wedla:D

Lila pisze...

Piękne! ",