czwartek, 9 czerwca 2011

pacaneum

W moim mieście, które w tych dniach jest słynne raczej z festiwalu wszech-popu i plastikowej piosenki, doszło w mijającym tygodniu również do innego wydarzenia. Tragicznego, owszem, ale dającego jednocześnie Opolu ogromne szanse na zasłynięcie w świecie, gdy w swojej następnej książce pani Wendy Northcutt będzie wręczać kolejne Nagrody Darwina.

Otóż w środku nocy, na dworcu kolejowym Opole-Wschód, pijany student Uniwersytetu Opolskiego wspinał się na słup trakcyjny. Poważnie - wspinał się na słup trakcyjny! Jak relacjonują lokalne media, gdy był na wysokości ok. 5 metrów, poraził go prąd. Widocznie chciał (ten student, nie prąd) zabłysnąć przed kolegami, którzy razem z nim na owym dworcu spożywali alkohol. No i właściwie mu się to udało. I to nie byle jak! Nie tak, jak zwykły śmiertelnik, który przypadkiem w mieszkaniu włoży widelec do gniazdka, gdzie jest zaledwie 220 V (niskie napięcie). Sieć trakcji kolejowej jest linią średniego napięcia, płynie tam prąd o napięciu 3 kV (3 kilowolty czyli 3 000 V). Gość zatem zabłysnął naprawdę olśniewająco i jak nietrudno przewidzieć, podjęta przez ratowników medycznych reanimacja zakończyła się niepowodzeniem.

Najbardziej zaskakujące jest jednak, czym na co dzień zajmował się nasz kandydat do Nagrody Darwina. Gdyby bowiem przyjechał on z jakiejś zabitej dechami prowincji na rubieżach cywilizacji, gdzie diabeł gasi światło przed snem i gdzie nie wiedzą, co to kolej żelazna, to można by mu jeszcze wybaczyć. Było nawet za socjalizmu takie powiedzenie: wpuścić chłopa do biura, to atrament wypije. Ale nie, ten śmiałek wspinający się na słup trakcyjny był studentem fizyki. I stworzył w ten sposób wymarzony argument dla przeciwników powstawania uczelni w miastach mniejszych niż mega-trendi-Wroclove. Bo skoro w tych małych uczelniach nawet studenci fizyki nie są świadomi, czym grozi bliskie spotkanie z elektrycznością...

Zapominając na moment o religii, etyce i moralności, można podsumować, iż w pewnym aspekcie dobrze się stało, że reanimacja tego studenta nie przyniosła skutku. Zadziałał bowiem odwieczny i niezawodny mechanizm selekcji naturalnej. Głupota jest przypadłością dość powszechną i jak dotąd - cytując zmarłą niedawno Młodą Lekarkę - "medycyna nie znalazła na to żadnego pacaneum". Skutkiem ubocznym (choć niektórzy nazwą to osiągnięciem) medycyny jest natomiast to, że posiada środki pozwalające odratować delikwentów cierpiących na opisywaną przypadłość, których pomysły w normalnych warunkach powinny zakończyć się zejściem (śmiertelnym).

Dawniej, gdy znalazł się gość, który próbował stąpać po wodzie, uznał, że jest "hardkorem" i potrafi latać, ruszał z jedną dzidą przeciw szarżującemu stadu słoni czy strzelał z procy do niedźwiedzia, to wkrótce po takim wyczynie jego współtowarzysze grzebali głęboko w ziemi to, co z niego zostało. A jeśli nie zdążył jeszcze przekazać dalej swoich "bezcennych" genów, przyszłe pokolenia mogły odetchnąć z ulgą. Rozwój medycyny - oczywiście nieoceniony - zaburzył jednak działanie tego mechanizmu, który odsuwał w czasie dzień, gdy świat wezmą w posiadanie jednostki o inteligencji szczotki do włosów. Paradoksem współczesności jest, że mimo powszechnej edukacji, co krok spotyka się idiotów. Ale to nie tak, że jest ich proporcjonalnie więcej niż kiedyś. Tylko osiągnięcia cywilizacyjne sprawiają, że mogą oni dłużej cieszyć się życiem. Podobnie jak z chorobami wieku starczego - również nie jest ich więcej niż 200 czy 500 lat temu, ale to nowoczesna medycyna sprawia, że ludzie częściej dożywają wieku sędziwego i mają nieprzyjemność na takie choroby zapadać.

Tak, wiem, każdego z nas w jakimś stopniu dotyczy pośrednia autodestrukcja. Każdy podobno zasługuje na nowe życie, na drugą szansę i takie tam. Zgoda, to prawda. I wyjątkowo nie mam nawet pretensji o to, że "z naszych podatków" ratuje się delikwenta, który wspina się na słup trakcyjny. Wydaje mi się jednak, że przede wszystkim trzeba samemu sobie dać szansę na tą drugą szansę. W przeciwnym wypadku to naprawdę nie ma sensu.

9. czerwca 2011, 19:06 DST, 50.479 °N, 17.960 °E, trzecia planeta Układu Słonecznego

Brak komentarzy: