środa, 5 stycznia 2011

"And when you wake up it's a new morning..."

Zmarł Gerry Rafferty. Nazwisko, a tym bardziej zdjęcie, niewiele pewnie powiedziałoby bardzo wielu ludziom. Bo to nie był artysta, którego imię powtarzają miliony ust, nie sprzedawał bilionów płyt, nie gromadził stutysięcznych tłumów na koncertach, na które fani wydawali ostatnie pieniądze. Aczkolwiek odniósł relatywnie spory sukces. Ponad 30 lat temu, z płytą na której znalazł się utwór "Baker Street". Grały to nieustannie stacje radiowe. Grają zresztą często do dziś.

Gdybym miał ułożyć osobistą listę piosenek wszech-czasów, "Baker Street" obowiązkowo znalazłaby się w pierwszej trójce. Ponadczasowa magia, fenomenalny tekst, fantastyczna gitara i ta jedyna w swoim rodzaju solówka saksofonowa, znana i rozpoznawana chyba na całym świecie.

Nie wierzę, że nie znacie "Baker Street", że nie obiła Wam się o uszy, nawet jeśli nie ubóstwiacie jej tak, jak niżej podpisany. A od wczoraj słuchają jej też w zaświatach...



5. stycznia 2011, 22:41 CET, 50.479 °N, 17.960 °E, trzecia planeta Układu Słonecznego

1 komentarz:

B. pisze...

No to uwierz lub nie, ale nigdy wcześniej tego utworu nie słyszałam.