wtorek, 11 stycznia 2011

pies, czyli kot?

Odwiedziłem wczoraj największą opolską księgarnię i natrafiłem tam na coś zdumiewającego. Na półce stała sobie książka pana Wilbura Smitha pt. "Lampart poluje w ciemności". To jeszcze aż tak zdumiewające nie jest - ostatecznie w takim miejscu jak księgarnia można od czasu do czasu natknąć się na książkę. Zdumiewająca była dla mnie okładka tej książki.



















Wbrew tytułowi dzieła, na okładce znajduje się bowiem - moim skromnym zdaniem - nie lampart, a gepard.

Od razu zaznaczam, że nie kieruję tych rozważań do ludzi, którzy utrzymują, że tygrysy żyją w Afryce, a z kolei niedźwiedzie polarne na Antarktydzie, gdzie zresztą polują na pingwiny mieszkające w domkach ze śniegu i lodu, znanych szerzej jako igloo. Dla nich bowiem kwestia, który dziki kot zdobi okładkę książki Smitha, jest bez znaczenia. Przypuszczam, że powiedzieliby coś w rodzaju: "Przecież to jeden pies!".

Sam nie jestem znawcą tematu, ale mam jakieś 90 % pewności, że na okładce książki widnieje gepard. Wydaje mi się, że lampart ma większą głowę, mniej sprężyste ciało, oraz cętki na ciele w zupełnie innym kształcie i także większe niż te u geparda. A poza tym lampart jest znacznie brzydszy od geparda, który jest w moim odczuciu niezwykle dostojny. Czy jest na sali jakiś biolog lub zoolog, który mógłby ten problem rozstrzygnąć? (może z wyjątkiem tej ostatniej refleksji)

Jeśli istotnie prawdą jest, że wydawnictwo ozdobiło książkę z lampartem w tytule fotografią geparda, to byłaby to kompromitacja stulecia. I bez znaczenia jest tu fakt, że książka nie jest dziełem zoologicznym, tylko - z tego, co zdążyłem się zorientować na stronach internetowych księgarni - raczej jakimś czytadłem, aczkolwiek z Afryką w tle. Zgoda, nie każdy mieszkaniec planety umownie przez nas zwanej Ziemią musi wiedzieć, czym różni się gepard od lamparta, ale jeśli decydujemy się już pokazać coś publicznie i chcieć za to pieniędzy, to wypadałoby się lepiej rozeznać w temacie. Tym bardziej, że nie wymaga to konsultacji z profesorem zoologii; wystarczyłby dobry research w necie. Tymczasem wygląda na to, że redaktorzy złapali pierwsze zdjęcie dzikiego kota, na jakie natrafili, co pozwala nam, jako czytelnikom, mieć o tym wydawnictwie jak najgorsze zdanie.

11. stycznia 2011, 17:28 CET, 50.479 °N, 17.960 °E, trzecia planeta Układu Słonecznego

P.S. Nazwy wydawnictwa nie upubliczniam tylko dlatego, że sam nie mam stuprocentowej pewności, że to gepard. Ale gdy ktoś z Was w komentarzach mi tą pewność zagwarantuje, nie będę mieć litości (dla Wydawnictwa rzecz jasna).

4 komentarze:

Lili pisze...

Nie jestem znawcą ;) Poza tym zdjęcie jest troszkę niewyraźne, ale jestem przekonana, że widzę, iż owe zwierzątko ma cętki wypełnione w środku. Lampart powinien mieć cętki w kształcie takiego "zakola/podkowy". To jest podstawowa różnica. Dlatego moim zdaniem na okładce tej książki ewidentnie widnieje gepard!

Bess pisze...

Po pierwsze, gepard ma ogon grubszy od ogona lamparta.
Po drugie, gepard ma bardziej smukłą budowę ciała od lamparta.
Po trzecie, lampart nie ma smugi czarnej sierści w rejonie zaczynającym się od oczodołu a kończącym się w okolicy kręgów szyjnych lub szczęki.
Na tej okładce jest GEPARD.

Anonimowy pisze...

Jako miłośnik filmów przyrodniczych oraz zwierząt /za wyjątkiem bobrów/ stwierdzam, że ten kot uchwycony w biegu to gepard. Należałoby jeszcze przeczytać tę książkę, może autor nie wiedział o jakim drapieżnym kocie pisze i wydawca opublikował na okładce prawidłowego zwierzaka.

Lili pisze...

Hahahahah:) Biedne bobry:P