wtorek, 25 stycznia 2011

nadchodzą

Na moskiewskim lotnisku wysadził się w powietrze zamachowiec-samobójca i polskie media zwariowały. Temat wałkowano wczoraj przez długość całych serwisów informacyjnych, rozmawiano z przeróżnymi ekspertami, zbierano opinie od każdego, kto tylko się nawinął, apelowano do wszystkich świętych, aby sprawdzali, czy polskie lotniska/dworce/stacje metra są "należycie zabezpieczone". Mimo, że na świecie niemal codziennie dochodzi do takich zamachów, gdzie giną dziesiątki przedstawicieli ludności cywilnej, w Polsce nie podnosi się wtedy alarmów na pierwszych stronach gazet. Nie poświęca się im ani sekundy w popołudniowych programach informacyjnych. Bo to gdzieś w Indonezji, na Filipinach, w Pakistanie, w Izraelu...

Podobnie jest z tym nieszczęsnym smoleńskim Tupolewem, który wyłazi już i z lodówki, i z mysiej dziury. Tą sprawą próbuje się zainteresować cały świat, aby ją śledził, przeżywał i wziął w obronę nasz biedny naród, po raz kolejny ciemiężony przez złych Rosjan. A gdy rozbije się samolot z murzyńskim królem gdzieś w jakimś Bantustanie, pies z kulawą nogą się o tym w Polsce nie zająknie. Ba, samolot? Raczej kompletnie wyeksploatowana maszyna, którą nikt nie powinien latać już od przedwojny. Przecież z takiego newsa tabloidy powinny mieć pracy na pół roku.

Hipokryzja? Podwójna moralność? Nic z tych rzeczy. Panowie dziennikarze, panowie politycy, panowie celebryci - chcecie wiedzieć, dlaczego tak was ruszył wczorajszy zamach w Moskwie? Otóż z przyjemnością wam odpowiem. Dlatego, że strach wam zajrzał głęboko w oczy. Żyjecie sobie wygodnie, zarabiacie grubą forsę, prasujecie mózgi pod szablon politycznej poprawności, ale takie wydarzenia unaoczniają wam, że to wszystko nie czyni was kuloodpornymi. Podobnie jak fakt, że na pokład samolotu wsiada prezydent i cała partyjna wierchuszka nie sprawia, że samolot ten przestaje podlegać prawom fizyki.

Tak jest, to całe wasze gorączkowe sprawdzanie, czy Polska jest gotowa obronić się przed zamachem terrorystycznym, nie wynika z waszej troski o los przeciętnego obywatela. W tym niby obojętnym pytaniu "Czy w Polsce może wydarzyć się coś podobnego?", jest ukryty wasz strach, wasze wołanie: "Ratunku, nadchodzą ci źli terroryści, boimy się ich, obrońcie nas!". Po wczorajszym zamachu dotarło do was, że skoro uderzyli już nie gdzieś w jakimś odległym Kabulu czy Nowym Jorku, ale w Moskwie, to jutro mogą uderzyć w Warszawie, Opolu czy Koziej Wólce. Że skoro bez przeszkód można wnieść bombę na największe lotnisko największego europejskiego miasta, to równie łatwo można ją podłożyć w luksusowej restauracji, gdzie spożywacie wykwintną kolację, w sali kongresowej, w której odbieracie kolejną "zasłużoną" nagrodę, czy na lotnisku, gdzie z pancernej limuzyny przesiadacie się na prywatny odrzutowiec. W takich sytuacjach uświadamiacie sobie, że nie jesteście półbogami, że przed zamachowcami nie obronicie się waszymi pieniędzmi, "popularnością" i imejdżem. W wasze życie wkrada się niepewność. I lęk.

Bo nie będziecie znać dnia, ani godziny. Bo to już nie będą sfrustrowani fani, którzy rzucą jajkiem, ale "goryl" zdąży was zasłonić, ani zdesperowani górnicy, którzy pokrzyczą, spalą trochę opon, ale wystarczy im coś tam obiecać i sobie pójdą. Terroryści nie będą mieć dla was litości.

A gdyby nie fakt, że cierpi na tym niewinna ludność cywilna, sardonicznie dodałbym: "I bardzo dobrze".

25. stycznia 2011, 18:05 CET, 50.479 °N, 17.960 °E, trzecia planeta Układu Słonecznego

1 komentarz:

jabol pisze...

mocne słowa :D i bardzo dobrze! bo to co się dzieje w polityce, w związku z katastrofą smoleńską itd to już sam nie wiem jak nazywać..

Jak pięknie byłoby bez mediów :)