sobota, 14 listopada 2009

mówią gwiazdy

Jeden z najwybitniejszych fizyków wszechczasów - Niels Bohr - powiesił sobie kiedyś nad drzwiami podkowę. Zapytany: "Czyżby Pan, wielki uczony, racjonalista, wierzył w przesądy?", odpowiedział: "oczywiście, że nie wierzę, ale podkowa podobno przynosi szczęście nawet tym, którzy w to nie wierzą".

Muszę przyznać, że do horoskopów miałem zawsze ograniczone zaufanie. Oczywiście, nie nazywam horoskopem tej rubryki w kolorowej prasie, gdzie do każdego znaku zodiaku przyporządkowane (zapewne losowo) jest zdanie w stylu: "w nadchodzącym miesiącu w miłości będziesz mieć szczęście, w pracy szykuje się podwyżka, ale uważaj na brodatego mężczyznę w okularach". Mam na myśli raczej takie zestawienia, gdzie analizuje się osobowość danego znaku zodiaku: Waga jest taka i taka, a Koziorożec ma skłonności do tego i tamtego. Owszem, istnieje coś takiego jak horoskop urodzeniowy (nawet kiedyś uczyłem się go sporządzać) - bierze się dokładną datę urodzenia danej osoby (co do minuty), oraz miejsce urodzenia (z dokładnością do minut, czy nawet sekund geograficznych). Potem dla tego punktu w przestrzeni wykreśla się położenie wszelkich ciał niebieskich dokładnie o tej godzinie, kiedy się dana osoba urodziła i analizuje się "wpływ" gwiazd i planet na tą jednostkę. No, powiedzmy że do tego jeszcze można podejść w miarę poważnie, gdyż jest to maksymalnie spersonalizowane - ostatecznie ile osób urodziło się dnia 8. listopada 1983 roku, o godzinie 15:01 w punkcie 50.849 °N, 17.470 °E ? Najwyżej kilka, jeśli nie tylko jedna (czyli ja!).

Co jednak powiedzieć o takich horoskopach typu: Strzelec jest taki, a Baran taki? Mamy 12 znaków zodiaku, na świecie żyje ok. 6 miliardów ludności. W przybliżeniu przypada więc 500 milionów osób na jeden znak. Czyli co? Każdą spośród tych 500 milionów osób można w miarę ogólnie opisać charakterystyką przypisaną Rakowi/Wodnikowi/Pannie etc. (w wersji chińskiej Świni/Smokowi/Zającowi). Dziwne, prawda? Albo mocniej - nierealne. Owszem, kiedyś interesowałem się astrologią, ale ten właśnie problem, który w istocie jest jej punktem archimedesowym, bardzo mnie do astrologicznej tematyki zniechęcił (chociaż nadal mnie ona w pewien sposób fascynuje). Dlatego tym bardziej zdziwiłem się, gdy przeczytałem w weekendowym wydaniu "NTO" taki właśnie ogólny, choć obszerny, horoskop dla Skorpiona (to mój znak, jak zapewne wydedukowaliście z zamieszczonych wyżej informacji).

Tak właściwie, to mnie zatkało. Znam kilkoro Skorpionów, może niektóre z tych informacji do nich pasują, ale to przecież można przypisać zbiegowi okoliczności. A tymczasem do mnie pasuje prawie wszystko; jakbym czytał książkę o sobie. Owszem, to nie pierwszy horoskop Skorpiona jaki widzę, a w tych poprzednich "zgadzało się" niewiele, ale ten jest pierwszym tak rozbudowanym. Jeśli w ogóle możliwe jest "przeniesienie" osobowości na papier, to w moim przypadku to odwzorowanie jest niemal idealne. Autorka tego horoskopu prześwietliła mnie, moją duszę na wylot. Zresztą, przeczytajcie sami:

W ŻYCIU
  • Skorpion z natury jest pesymistą. Zawsze spodziewa się najgorszego. Uważa, że nigdy nie jest tak źle, by nie mogło być jeszcze gorzej, dlatego rzadko się uśmiecha.
  • Głównymi cechami Skorpiona są też podejrzliwość oraz nieufność wobec wszystkich i wszystkiego. Dlatego jest zamknięty w sobie, rzadko zdradza własne uczucia i skrzętnie ukrywa emocje. Dla Skorpiona rzeczy są albo białe, albo czarne, nie zna pośrednich tonacji. Nigdy nie jest przeciętniakiem.
  • Patronujący mu Pluton odpowiada za przemiany oraz bolesne doświadczenia, które Skorpion chętnie przeprowadza na sobie, ale i innych. Ma naturę agresywnego eksperymentatora, bo uwielbia badać granice ludzkiej psychiki. Sam ma piekielnie mocny charakter.
  • Dla Skorpiona życie jest walką. Agresję ma we krwi. Uważa, że najlepszą obroną jest atak i zawsze dąży do konfrontacji. Każdy napotkany człowiek jest dla niego potencjalnym wrogiem, dlatego chce poznać jego słabe strony. I zwykle je odkrywa, bo jest świetnym obserwatorem. Dysponuje też doskonałą intuicją, wykrywa najmniejszą nutę fałszu.
  • Zranisz Skorpiona? Masz przechlapane. Obdarzony jest cierpliwością, zdolnościami organizacyjnymi i doskonałą pamięcią. Latami potrafi montować przemyślny akt zemsty. Stres i Twoje emocje jedynie nakręcają go do działania.
W PRACY
  • Skorpion to zadeklarowany indywidualista, także w życiu zawodowym. Nie potrafi grać drużynowo (...), wierzy tylko i wyłącznie sobie. (...) Jego spostrzegawczość i wnikliwość łatwo mogą pójść w stronę zawiści, chorobliwej podejrzliwości i skrywania informacji.
  • Świetnie radzi sobie na stanowiskach, na których dopuszczalny jest element rywalizacji oraz swoboda. Zgodnie z tradycją Skorpionowi przypisane są zawody związane z mrocznymi tajemnicami i olbrzymim ładunkiem emocji - policjanta, detektywa, tajnego agenta, psychiatry, chirurga, maklera.
  • Skorpion świetnie sprawdza się w odpowiedzialnych pracach, w których od początku do końca wszystko zależy tylko i wyłącznie od niego. Nie boi się trudnych i niepopularnych decyzji. Nawet w najgorszych opałach zachowa spokój i bystrość umysłu. Nie ugnie się pod żadnym naciskiem i bez powodu nigdy nie zdradzi pracodawcy, bo najwyżej ceni sobie lojalność i odwagę.
  • Jako szef jest nie lepszy. Zwalcza tchórzy, lizusów, oszustów i życiowe niedorajdy. Tyranizuje słabszych od siebie. Wiele wymaga. Bezlitośnie wytyka każdy błąd i bez ogródek mówi, co myśli o jego autorze; i nawet powieka mu nie drgnie. Docenia jednak tych, którzy są równie kreatywni i samodzielni w pracy.
  • Skorpion pracuje wyłącznie dla pieniędzy. Błyskawicznie się uczy. Niewiarygodnie szybko otrzepuje po klęskach, nawet najbardziej spektakularnych. Niezależnie od okoliczności zawsze wierzy, że choć przegrał bitwę, to nie wojnę. Wydaje się, jakby był zrobiony ze stali.
W MIŁOŚCI
  • Sypiasz ze Skorpionem? Gratulacje, wygrałaś los na erotycznej loterii. W zodiaku nie ma drugiego tak wyśmienitego kochanka. Ma magnetyczny urok, któremu trudno się oprzeć. A właściwie nie warto, bo zapewni Ci przygodę pełną miłosnej pasji i nieskrywanej namiętności.
  • Dla Skorpiona miłość jest równoznaczna z seksem, także perwersyjnym. Ukochana osoba jest dla niego jak ciastko, którego nigdy nie ma dość i którym nigdy się z nikim nie podzieli. Bo Skorpion jak kocha, to na wyłączność i jest obsesyjnie zazdrosny. Zdradzony - staje się niebezpieczny. Zatruje Ci życie intrygami, plotkami i złośliwościami, dlatego bezpieczniej jest okazywać mu bezwzględną lojalność i oddanie, albo zerwać (choć to trudne, bo nie znosi odrzucenia)
  • Zakochany Skorpion będzie Cię zdobywał w sposób długotrwały i niezwykle skomplikowany. Nie lubi, gdy wszystko układa się zbyt prosto! Uwielbia za to, gdy wybranka skrywa jakąś tajemnicę. Dlatego, jeśli jej nie masz, to dorób sobie jakąś, najlepiej mroczną legendę.
  • Nie licz, że Skorpion szybko da się przedstawić Twojej rodzinie i przyjaciołom, pójdzie z Tobą do cioci na imieniny. On - przynajmniej na początku związku - bardzo chroni swoją prywatność. Uważa, że miłość to uczucie które rozkwita wyłącznie pomiędzy dwojgiem i nie potrzebuje publiczności.
  • Gdy Skorpion już odszuka swoją drugą połówkę, będzie jej wierny aż do grobowej deski. (...) Całym ciałem i duszą oddaje się rozkoszy bycia tylko z Tobą. Poświęci Ci się bez reszty. W krytycznych sytuacjach zrobi dla Ciebie dosłownie wszystko - niezależnie od ceny, jaką przyjdzie mu za to ewentualnie zapłacić.
  • W codziennym życiu nie licz na to, że wyciągniesz ze Skorpiona coś, czego nie ma ochoty powiedzieć. Będzie milczał jak głaz.
Jego patronem jest Pluton, kojarzony z tajemnicą, magią, zawiłościami ludzkiej duszy, wpływaniem na innych. Mimo swojego trudnego charakteru, Skorpion ma grono wypróbowanych przyjaciół. Przyciąga ich charyzmą i wewnętrzną siłą.

(na podstawie: "NTO" z dnia 14-15. listopada 2009)

14. listopada 2009, 22:32 CET, 50.479 °N, 17.960 °E, trzecia planeta Układu Słonecznego

8 komentarzy:

Lila pisze...

"(...)Nawet w najgorszych opałach zachowa spokój i bystrość umysłu. Nie ugnie się pod żadnym naciskiem(...)" -oj nie sądzę...

Bardzo ciekawy horoskop. Zazwyczaj notki tego typu charakteryzują się pozytywnym opisem naszego wizerunku. Może dlatego, że wtedy ludzie bardziej wierzą horoskopom. A tu wręcz przeciwnie. Więcej negatywów niż pozytywów. I co lepsze - wg Ciebie ten horoskop wręcz prześwietlił Twoją duszę, jest wiarygodny.

I tak zastanawiam się - jaki był Twój cel napisania tego tekstu:

Pokazanie, że w horoskopach jest pierwiastek prawdy?

Niesamowita szczerość?

Sarkazm i poczucie ironii na temat własnej osoby?

Ot tak po prostu?

Próba usprawiedliwienia się?

Czy może chęć napisania czegokolwiek o sobie, bo naprawdę jaki jesteś nie wie nikt, a Ty chciałbyś aby inni tę wiedzę posiadali, bo nie daj boże będą Cię błędnie postrzegać?

Pytam, ponieważ uważam, że jest to dość ciekawe zjawisko psychologiczno-społeczne. Taka swoista chęć wyeksponowania swojej osoby. Na różnych portalach, blogach istnieje taka rubryka: 'o sobie', którą ludzie chętnie wypełniają. Ale chyba nie po to, żeby nie była pusta?

lelevina pisze...

skorpion... mój cały tata. dokładnie w każdym zdaniu, słowie i przecinku. życie z nim to gehenna - bez urazy;)

mam problem z wypełnianiem rubryk "o sobie", o czym świadczy zdanie w tejże rubryce na moim własnym blogu. nie umiem wyeksponować swojej własnej osoby - oj tak!:)

a wracając do horoskopów i zjawisk paranormalnych - to, że kiedyś nie znano elektryczności, nie oznacza, że jej nie było.

Lila pisze...

No właśnie-zgadzam się z Leleviną:) Napisać o sobie - to jest niemożliwe do zrealizowania. Chyba niejednokrotnie każdy z nas chcąc uzupełnić lub uzupełniając taką rubrykę, doszedł właśnie do takiego wniosku. A mimo to, większość pisze coś, chociaż jakąś namiastkę. Po co? Skoro i tak nie wyczerpiemy tematu? Skoro i tak wszyscy będą nas postrzegać tak jak chcą.

Piotrek pisze...

Dlaczego ludzie piszą o sobie? Nie wiem, nie mam pojęcia. Nikt tego nie wie. Prawdopodobnie każdy ma swój własny powód. Dodam tylko, że badania nad autoprezentacją stanowią ogromny obszar współczesnej psychologii, a niektórzy badacze twierdzą wręcz, że autoprezentacja i kreowanie własnego wizerunku są niemal tak powszechne jak oddychanie. Bo jesteśmy istotami społecznymi, bo życie jest teatrem - jak to metaforycznie ujął Erving Goffman, bo...

Więc na pytanie, dlaczego ludzie piszą o sobie, niestety nie potrafię odpowiedzieć. Mogę mówić tylko za siebie. Zatem dlaczego powstał ten tekst? Wiele prawdy jest w stwierdzeniu, że najciemniej jest pod latarnią. Gdyż wyjaśnienie jest nadzwyczaj oczywiste. Przeczytałem ten horoskop w gazecie i uznałem, że znakomicie mnie opisuje. A że mam swój blog, na którym mogę pisać, co mi się żywnie podoba, stworzyłem o tym notkę.

Zwróć też uwagę, Lilo, na pewien związek, który - jak sądzę - chyba Ci umknął. Napisałem, że wszystkie te zdania horoskopu trafnie mnie opisują. Także to, że "Skorpion jest zamknięty w sobie, rzadko zdradza własne uczucia i skrzętnie ukrywa emocje". Czy sądzisz, że gdyby ten horoskop demaskował mnie w całości, przytoczyłbym go publicznie? Skoro tak bardzo chronię swoje wnętrze?

Owszem, uważam, że WSZYSTKIE elementy tego horoskopu świetnie do mnie pasują, ale powiedzmy, że to WSZYSTKO odkrywa zaledwie 10 może 15 % mojej osobowości. Czy teraz nadal ten tekst wygląda jak pełne duchowe obnażenie się?

Jest jeszcze jedna niekonsekwencja w Twojej wypowiedzi. Zgadujesz, że może napisałem o sobie, bo nikt nie wie, jaki jestem naprawdę, a chciałbym by inni to wiedzieli. Ale nieco niżej piszesz, że właściwie niemożliwe do zrealizowania jest napisać o sobie, poznać w pełni siebie. Więc jak miałbym starać się innym przekazać prawdziwy obraz swojej osoby, skoro nawet ja sam go sobie w pełni nie uświadamiam? I nie potrafi tego pewnie nikt z nas...

Tak, chcemy wiedzieć wiele o innych i tak samo chcemy, by inni wiedzieli coś o nas. Dlatego opowiadamy o sobie, mówimy jakie lubimy kolory, jakie filmy, książki, jak lubimy spędzać czas wolny, czym się interesujemy. Tak było od dawna i tak jest. Z tą różnicą, że kiedyś ludzie nie zamieszczali tych informacji na blogach, ale już na przykład pisali pamiętniki. I tak samo normalne jest, że czasami swój wizerunek podkolorowujemy - kto z nas by nie chciał być postrzegany troszkę lepiej niż jest faktycznie? Ostatecznie przecież i tak nie mamy wpływu na to, jak ludzie skonfrontują to, co o sobie mówimy z tym, co sami o nas wiedzą, i jaki obraz naszej osoby na tej podstawie skonstruują.

A ta "próba usprawiedliwiania się"? Że niby nie mam kontroli nad tym, co negatywne w moim charakterze, że tak naprawdę kierują mną geny, gwiazdy, hormony etc.? I że pisząc to wprost, niejako usprawiedliwiałbym swoje nienajlepsze zachowanie? Hmm, ciekawa interpretacja, to by było nawet trochę perfidne, ale masz rację - do mnie podobne ;]

Aha, jeszcze to zdanie, które zacytowałaś na początku komentarza. Wydaje mi się, że w tym horoskopie to jedno z tych stwierdzeń, które najtrafniej mnie opisują. Chociaż pewnie masz powody, aby sądzić że jest inaczej. Widocznie różnie rozumiemy pojęcie "opały". A te najgorsze pewnie jeszcze wciąż przede mną...

Piotrek pisze...

I czy na pewno w tym horoskopie więcej jest negatywów? Ja cieszę się, że mam wiele spośród tych cech charakteru; lubię siebie takiego, jakim jestem. Ale... de gustibus non est disputandum ;)

lila pisze...

Zgadza się, słowo 'opały' ma dość szeroką paletę znaczeń. I faktycznie możemy myśleć o dwóch różnych sprawach. Być może i słowo 'nacisk' również ma różne znaczenia... Ale nie o tym powinniśmy dyskutować. Interesuje mnie specyfika autoprezentacji i nie tylko w kwestii takiej, że człowiek jest istotą społeczną, że po prostu ma potrzebę wyrażania siebie i że tak było jest i będzie. Raczej chciałam rozpatrzeć głębszy sens pisania o sobie i to w dobie internetu, który - musisz przyznać - ma nieco inny charakter niż pamiętnik zamykany na kłódkę.

Twój tekst zainspirował mnie do myślenia na ten temat, bo jesteś jedną z niewielu osób, które znam, a które piszą o sobie raczej negatywnie (ty uważasz, że wręcz przeciwnie, ok, dla mnie jednak wiele tekstów z tej notki przybiera czarny odcień - punkt widzenia od punktu patrzenia).

"Skorpion jest zamknięty w sobie, rzadko zdradza własne uczucia i skrzętnie ukrywa emocje". Masz racje -umknęło mi. Być może dlatego, że raczej bazowałam na tym zdaniu:
"Jeśli w ogóle możliwe jest przeniesienie osobowości na papier, to w moim przypadku to odwzorowanie jest niemal idealne. Autorka tego horoskopu prześwietliła mnie, moją duszę na wylot."

Natomiast co do mojego tekstu i zawartych w nich pytań - nie chciałam żebyś odpowiadał na każde z nich, lecz wybrał jedno, albo żadne. Próbowałam odpowiedzieć sobie, zadając Tobie pytania z różnej perspektywy. Na ile one są słuszne i pewne - to już zostawiałam Tobie.

I nie ma żadnej niekonsekwencji w wypowiedzi. Raczej zła interpretacja mojej notki.

Piotrek pisze...

Sens pisania o sobie w dobie internetu? Moim zdaniem po prostu internet stworzył płaszczyznę dla zaprezentowania siebie większemu gronu ludzi. Kiedyś pisało się do pamiętnika, a zdjęcia wklejało do rodzinnego albumu. Dziś pisze się na blogach, a zdjęcia wiesza na Naszej-klasie albo Facebooku. To nie ludzie są inni, tylko warunki się zmieniły.

I nawet jeśli masz rację, że ja - w przeciwieństwie do większości - piszę o sobie raczej negatywnie, to kluczowe będzie tu pytanie, dlaczego ludzie piszą o sobie pozytywnie. Ponownie moim zdaniem, z dwóch powodów.

Po pierwsze dla podtrzymania wysokiej samooceny. A to można uzyskać przekazując innym informacje zgodne z naszym wyobrażeniem o sobie, albo zgodne z tym, jakimi chcielibyśmy być. I nie muszą to być informacje "pozytywne", bo nie istnieje coś powszechnie i obiektywnie pozytywnego. Np. przestępca podtrzyma wysoką samoocenę dzięki informacjom, jakim znakomitym jest on kłamcą i oszustem. To przecież nie są informacje "pozytywne", ale pożądane w jego środowisku, istotne w jego systemie wartości.

A po drugie, ludzie piszą o sobie pozytywnie, aby być bardziej atrakcyjnymi dla otoczenia. To jest właśnie autoprezentacja jako forma autoreklamy. Efekt aureoli - to, co piękne jest dobre, bardziej atrakcyjne, bardziej przyjazne. Piszemy o sobie dobrze, żeby ludzie nas lubili, żeby mieć więcej przyjaciół etc. A jak ktoś pisze o sobie "źle" - to tym samym popełnia towarzyskie samobójstwo, skazuje się na marginalizowanie, wykluczenie.

Więc może nie chodzi o to, że ja piszę o sobie negatywnie. Bo przecież wszystko, co zawiera ten horoskop jest zgodne z moim wizerunkiem samego siebie. A biorąc pod uwagę drugi powód? Tu można zadać pytanie: czy przekazuję innym te - Twoim zdaniem - negatywne informacje, gdyż uważam, że dzięki temu również będę w pewien sposób atrakcyjny dla otoczenia, czy może dlatego, że na byciu postrzeganym jako jednostka atrakcyjna kompletnie mi nie zależy?

Dla mnie to jest pytanie retoryczne, nie potrafię na nie odpowiedzieć. Sposób w jaki piszemy o sobie, zawsze był dla mnie miarą dystansu wobec samego siebie. A to jest jedna z najbardziej cenionych przeze mnie cech charakteru. I tylko tego w tym temacie mogę być pewnym.

lila pisze...

Dziękuję Piotrku za wyczerpującą wypowiedź:)
Zgadzam się - dystans do własnej osoby jest czymś wyjątkowym, rzadkim zjawiskiem. Natomiast w Twoim tekście, poprzez nagromadzenie cech POWSZECHNIE uznawanych jako negatywne, ten dystans się uzewnętrznia. I o ile cel pisania o sobie w sposób pozytywny łatwo da się wyjaśnić, o tyle cel pisania w sposób przeciwny stanowi poniekąd zagadkę. Dlatego zadałam pytanie o Twój cel, po pierwsze po to, aby upewnić się czy to tylko dystans wobec własnej osoby, czy może któreś z moich podejrzeń, czy też jeszcze zupełnie co innego. A po co chcę to wiedzieć? Dlaczego mnie to interesuje? Właśnie dlatego, że -i tu nie zgadzam się z Tobą (przynajmniej do pewnego stopnia)-internet sprawia, że ludzie też się zmieniają i dużo kombinują pokazując siebie w internecie. Szczególnie uwydatnia to nasza klasa. Nie jestem osobą, która wciąż przegląda różne profile i analizuje kto, co pisze o sobie i nie pytam nikogo o cel, hehe, jeszcze nie zwariowałam. Tylko takie zjawiska same rzucają mi się w oczy, a ja uważam to za coś ciekawego i czasami lubię to z kimś przedyskutować.