Dopiero teraz zaczyna mi się to układać w logiczną całość. Tajemnicze sms-y, rozmowy przyciszonym głosem, jakieś nagłe poruszenie, zmieniony rozkład dnia. I nic nie wzbudziło moich podejrzeń, kompletnie nic. A przecież nie ma intryg i konspiracji doskonałych, zawsze gdzieś coś się sypnie.
Jeszcze nikt mnie nigdy tak nie zaskoczył. Płonące świeczki w ciemnym korytarzu, ręcznie robiona kartka z życzeniami, tort z latającym spodkiem... I to najcenniejsze: świadomość, że ktoś jeszcze pamięta o takiej dziwnej, wyalienowanej, tak oderwanej od rzeczywistości jednostce jak ja.
Wszystkim zaangażowanym w wydarzenia minionego weekendu ogromnie ogromnie dziękuję :))
Takie rzeczy się pamięta do końca życia.
9. listopada 2009, 13:28 CET, 50.479 °N, 17.960 °E, trzecia planeta Układu Słonecznego
2 komentarze:
no, najlepszego:)
dziękuję raz jeszcze :))
Prześlij komentarz