zdaniem - najbliżej:
10. W trawie - podejść płochliwego świerszcza jest niełatwo, ale żeby jeszcze zrobić mu dobre zdjęcie, trzeba mieć obiektyw do makro i do tego statyw najlepiej. Mimo wszystko jestem zadowolony z tej fotografii.
9. Żniwa - kocham ten lipcowy klimat, gdy o zachodzie słońca pola jeszcze pełne są pracujących rolników. Spróbowałem oddać tą magię na fotografii, ale to najlepsze, co mi wyszło...
8. Zachód słońca - zawsze będę powtarzać, że w przypadku takich ujęć 90% zasług należy się naturze. Ja tu tylko pstrykam.
7. Shadowland - w bobrowskim sadzie zawsze można liczyć na interesujące widoki. Spalona zieleń. Trzy równoległe cienie. I dwie ledwo widoczne sylwetki daleko w tle...
6. Ciepłownia - wielkie zakłady przemysłowe też można interesująco sfotografować, trzeba jedynie dobrać ciekawą okoliczność. Zachód słońca jest najbanalniejszą z nich, ale cóż - od czegoś trzeba zacząć ;)
5. Księżycowa noc - coś wciągającego jest w tym zdjęciu, jakaś tajemnica, jakieś niedopowiedzenie... Jak znajdę lepsze słowo, dam znać.
4. Jak w Twin Peaks - tam było takie słynne nocne ujęcie sygnalizatora świetlnego targanego wiatrem. Nie wiem dlaczego, ale ta fotografia bardzo mi tamtą scenę przywołuje. Jest mroczna, jest dynamiczna - ma się wrażenie, że te chmury z ogromną prędkością nadlatują znad lasu. A z lasu zaraz wyjdzie jakieś monstrum i nas wszystkich pozabija...
3. Dream flower - ostre jak żyletka, aż trudno uwierzyć, że tą moją "małpą" udało się uzyskać coś takiego. I ma jakiś urok, światło zrobiło co trzeba. Jest takie przysłowie o ślepej kurze, ale wrodzony samozachwyt nie pozwala mi go w tym momencie przytoczyć ;]
2. Safari - wbrew pozorom to nie jest afrykańska sawanna o zmroku, a pastwisko w Bobrownikach (Wielkopolska). Co ja mogę więcej powiedzieć. Pomysł był mój... no i wyszło :)

1. Open Air - ironia losu: człowiek się trudzi, wozi wszędzie ciężki aparat, czasami jeszcze jakieś dodatkowe obiektywy, statyw etc. a tu zdjęcie życia przychodzi mu zrobić "komórką". Naprawdę, to jest pstryknięte Nokią 3110, bo na teren Heineken Open'er Festival nie można było wnosić sprzętu z matrycą powyżej 3,2 mpix. A okoliczności? To był impuls, taki widok ukazał się tylko na kilka sekund. Wszystko zagrało: pięknie ułożyły się chmury, na moment przebiło się słońce, w kadrze jeszcze zmieścił się opadający już lotniarz. I jeszcze ludzie idący w jednym kierunku. I ta scena w oddali... Jak tu nie wierzyć w przeznaczenie?
30. grudnia 2009, 18:10 CET, 50.479 °N, 17.960 °E, trzecia planeta Układu Słonecznego
P.S. Kliknięcie w dane zdjęcie powoduje ukazanie się fotografii w pełnej rozdzielczości
2 komentarze:
A z lasu wyjdzie Windom Earle...(;
Nie mam zielonego pojęcia o fotografii, ale podobają mi się Twoje zdjęcia :)
Dziękuję :) prawdę mówiąc, moje pojęcie o fotografii też jest niewiele większe niż zielone ;) dlatego zawsze mówię, że nie jestem fotografem tylko że po prostu robię zdjęcia (gdzie mi tam do ludzi, którzy oddają się tej pasji całymi dniami). Ale lubię to, a jeśli jeszcze te zdjęcia się komuś podobają, to czego chcieć więcej... :)
Windom Earle... szczerze mówiąc, on mnie zawsze w pewien sposób fascynował. Tak jak czasami fascynują nas różne "czarne charaktery". Byłem pod wrażeniem jego przebiegłości, jego sprytu. A o wiele bardziej przerażał mnie Bob. Tym bardziej, że on właściwie nie był człowiekiem. Więc mógł być wszędzie...
Prześlij komentarz