czwartek, 11 marca 2010

dni niepowszednie

Nie wiem czy macie tego świadomość, ale właściwie codziennie obchodzimy jakieś święto. Dziś na przykład jest Dzień Sołtysa. Jeśli dotąd wydawało Wam się, że największe bzdury tworzą politycy albo urzędnicy, to po przeczytaniu tego tekstu radykalnie zmienicie zdanie. A jeśli zaskakuje Was, że istnieje coś takiego jak Dzień Teściowej czy Dzień Sołtysa, to... to może lepiej nie czytajcie dalej. W przeciwnym wypadku bowiem Wasza psychika może ulec nieodwracalnej destrukcji. Gdyż te wyżej wymienione, to są przykłady w wersji soft. Very very soft.

W jakim celu ktoś wymyśla takie święta i uroczystości - nie mam pojęcia. Na pewno zadowoleni są honorowi alkoholicy, którzy hołdują zasadzie, że picie bez toastu jest pospolitym pijaństwem. A tak - codziennie jest jakaś okazja, żeby wznieść za zdrowie: a to Drukarza, a to Stemplarza, a to Sołtysa. Nasuwa mi się tylko jedna uwaga: rok mamy za krótki. Co to jest 365 dni?! W kolejce czeka co najmniej pięć razy tyle potrzebujących! Przecież jak najbardziej na swój Dzień zasługują chociażby: morświn, instruktor nauki jazdy, żarówka "sześćdziesiątka", jabłko Adama, wódka w żelu, bezimienna pani z dziekanatu i suseł alpejski. A to tylko wierzchołek góry lodowej. Właśnie - a kiedy przypada Święto Góry Lodowej?

W każdym razie lektura kalendarza tych Świąt, Dni i innych Uroczystości dostarcza niezapomnianych wrażeń. A ileż można zaobserwować ciekawych prawidłowości. Tak więc: 7. stycznia mamy Dzień Dziwaka, a następnego dnia - Święto Sprzątania Biurka. Tu wszystko jasne - tylko dziwacy sprzątają swoje biurka, zatem nic - nomen omen - dziwnego, że te dwa święta zblokowano. 3. lutego obchodzimy Międzynarodowy Dzień Kopania Rowów. Nie bez kozery przypada on pod koniec zimowej sesji egzaminacyjnej na wyższych uczelniach. W ten sposób nakreślamy nowe horyzonty zawodowe tym studentom, którym się niestety nie powiodło. 26. lutego świętujemy Dzień Pozdrawiania Blondynek, a 27. lutego - Dzień Niedźwiedzia Polarnego. Dziwi mnie trochę, dlaczego właśnie te dni sąsiadują ze sobą, ale widocznie pomysłodawcy dostrzegli jakieś podobieństwa. Mniej zaskakujące jest za to, że 5. marca obchodzimy zarówno Dzień Teściowej jak i Dzień Dentysty. Spotkanie tak z jedną jak i z drugą osobą, wśród wielu ludzi wzbudza identyczne emocje. Nie dziwi też, że blisko siebie w kalendarzu umieszczone są Dzień Paniki (9. marca) i Światowy Dzień Drzemki w Pracy (12. marca). Jedynie kolejność powinna być odwrotna - przecież najpierw jest drzemka w pracy, a dopiero później panika, gdy na tej czynności nakryje nas szef. W pierwszej chwili zdziwiło mnie za to, że 23. marca obchodzimy dwa różne z pozoru święta: Międzynarodowy Dzień Myśliwych, a także Dzień Windy. Ale ostatecznie: jak się winda zepsuje, to uwięziony w niej człowiek ma mnóstwo czasu na rozmyślania. A - jak powiadają - kto dużo myśli, zostanie w końcu myśliwym. I wszystko jasne.

Wraz z nadejściem wiosny rozkwita nie tylko roślinność, ale również pomysłowość autorów kalendarza świąt i dni uroczystych. 31. marca obchodzimy Światowy Dzień Budyniu, 14. kwietnia - Międzynarodowy Dzień Paskudy, a 27. kwietnia - Międzynarodowy Dzień Świadomości Zagrożenia Hałasem. Ciekawie robi się jednak dopiero w maju. Już pierwszego maja mamy - nie, nie, nie Święto Pracy - ale (uwaga!) Ogólnopolskie Święto Kaszanki. Osobiście bym to przesunął na sierpień, kiedy to przypada również doroczne Święto Świni, ale cóż. Widocznie jest w tym jakaś myśl. Chyba nawet wiem, jaka. Od 20 lat postępowa propaganda walczy wszelkimi środkami z celebrowaniem 1. maja, jako socjalistycznego reliktu. A wystarczyłoby po prostu rozpropagować, że w tym dniu przypada również Święto Kaszanki i już. Jak w tej perspektywie wygląda cała ideologia "najważniejszego święta proletariuszy wszystkich krajów"? Lenin się w grobie przewraca.

W maju mamy również Międzynarodowy Dzień Mycia Brudnych Samochodów (19.) i dzień później Międzynarodowy Dzień Płynów do Mycia Naczyń. Ale żeby tej czystości nie było za wiele, to 30. maja świętujemy (uwaga, dziewczyny! nie zapomnijcie!) Dzień Bez Stanika. A dwa dni wcześniej, 28. maja, przypada Dzień Bez Prezerwatywy (że też to jeszcze nie jest święto kościelne...). No tutaj to już z pewnością kolejność jest niewłaściwa. Zwykle najpierw zdejmuje się stanik, a dopiero potem... no właśnie... Ale może pomysłodawcy mają inne upodobania w tych kwestiach... Nie wnikajmy. W każdym razie w środku, znaczy 29. maja, powinien być jeszcze Dzień Bez Majtek (Stringów, Fig, Bokserek, Slipek i co tam kto jeszcze nosi), dla zachowania ciągłości procesu.

Przychodzi lato, gorące dni, a my nadal świętujemy: 1. czerwca - Święto Bułki (jaki tam Dzień Dziecka?! relikt jakiś!), 2. czerwca - Dzień Leśnika, 11.lipca - Światowy Dzień Ludności, 23. lipca - Dzień Włóczykija (a Muminek, Ryjek, Mała Mi i Buka to gdzie?!). W sierpniu jest również ciekawie. Szesnastego przypada Międzynarodowy Dzień Zagrychy, a dwudziestego siódmego - Dzień Tira. Podejrzane, że obydwie te uroczystości przypadają tuż po dwóch największych świętach Matki Boskiej (odpowiednio 15. i 26. sierpnia). We wrześniu nieco odpoczywamy - z bardziej interesujących obchodzimy tylko Dzień Warstwy Ozonowej (16. września) i Dzień Stawów oraz Oczek Wodnych (29. września). Ale już pod koniec października mamy prawdziwy maraton. Na rozgrzewkę Dzień Kundelka (25.), a potem już pełną parą: Dzień Odpoczynku Dla Zszarganych Nerwów (28.), Dzień Bez Kupowania (29.), Święto Napojów Wyskokowych (hurrrraaaa!!!) i Dzień Noszenia Spódnic w jednym (30.), oraz Dzień Rozrzutności (31.). Prawdziwa huśtawka nastrojów! Najpierw regenerujemy zszargane nerwy (nic dziwnego, że zszargane, skoro nam kundel ujadał trzy dni wcześniej), potem usilnie powstrzymujemy się od zakupoholizmu. Z tego powstrzymywania aż się musimy porządnie napić dzień później (ale spódnice to tylko Szkoci wkładają, panowie, tylko Szkoci!), a następnego dnia jazda do sklepów i gdzie tylko można finansowo zaszaleć.

Potem mamy trochę przerwy, aż do trzeciej dekady listopada. Inaugurujemy ją już dziewiętnastego - Dniem Toalet. Dwa dni później mamy zestaw: Dzień Pracownika Socjalnego oraz Światowy Dzień Życzliwości i Pozdrowień. Szczególnie dużo się tych życzliwości i pozdrowień nasłuchają pracownicy socjalni, którzy udadzą się na jakieś meliny, zaproponować tamtejszym lokatorom pracę, albo zakomunikować, że właśnie utracili prawo do zasiłku. A żeby nam wszystkim od tych życzliwości się zbyt słodko nie zrobiło, to niedługo potem - 24. listopada - obchodzimy Dzień Buraka. I wtedy się powyzywa kogo trzeba, nie tylko od buraków. Trzeba tylko uważać, aby skończyć przed 17. grudnia, gdyż wówczas przypada Dzień Bez Przekleństw. I już na sam koniec roku zostaje święto szczególne - Dzień Orgazmu (21. grudnia). Trochę dziwi właśnie ten termin. Przecież zdecydowanie bardziej pasowałaby ta uroczystość pod koniec maja, gdy są te dwa dni bez różnych rzeczy. Można jednak spojrzeć na sprawę z innej strony: od zdjęcia stanika aż do orgazmu mija prawie siedem miesięcy (!). Mmmmm... :D

11. marca 2010, 23:05 CET, 50.479 °N, 17.960 °E, trzecia planeta Układu Słonecznego

9 komentarzy:

Lili pisze...

Hahahahahahahah:D:D:D:D:D Z jakiego Ty korzystasz kalendarza?! :P

Piotrek pisze...

Gregoriańskiego ;) To wszystko są autentyczne święta, naprawdę, niczego sobie nie wymyśliłem. Jakby poszperać w internecie to można znaleźć tego jeszcze więcej.

zajac pisze...

podoba mi się, generlanie pomysł z tymi wszystkimi świętami. to jest coś co urozmaica i rozwesela nasz często szare i zabiegane życie. jest kupę głupio-fajnych dni: dzień przytualnia :P dzień kaca, dzień buziaka albo dzień bez spodni :D to ma na celu poprawić nam humor i trochę się odciągnąć od rzeczywistości i stresu i przyznaje, że w moim przypadku tak jest :)

Bess pisze...

No bo najpierw dziewczyna pozwala tylko ściągnąć stanik, a po 7. miesiącach daje się zaciągnąć do łóżka, a co sobie wyobrażałeś? No, może te 7 miesięcy to trochę dużo, ale chyba nie było wcześniej miejsca w kalendarzu, hahahaha xD
Większość tych świąt to pretekst do lenistwa i pijaństwa, powinny być huczniej obchodzone :P Ale niektóre mają za zadanie zwrócić uwagę na jakiś problem, np. niszczenie warstwy ozonowej.

Piotrek pisze...

Bess: nie no, skąd, ja sobie nic innego nie wyobrażałem :P zresztą, dopóki ludzi nie zastąpią jakieś androidy, które nie muszą jeść, spać etc., to moje pierwsze skojarzenie będzie fizycznie niemożliwe do zrealizowania... ;)

marysia pisze...

Skąd Ty to wszystko wiesz, mądralo? :) A gdzie Święto Kalendarzy? Albo Dzień Nadziei (na wypłatę)?
Co się tyczy opisanych świąt... już wiem, że 31 marca nie będzie moim ulubionym dniem. A jeśli chodzi o Święto Pani z Dziekanatu.. proponuję 30 października.. Chyba wtedy jest to tandetne Halloween? :)

pysik pisze...

A mnie zupełnie nie dziwi, że dzień paniki przypada 9. marca;)

Piotrek pisze...

Marysiu: mam swoje źródła informacji :> Nie wiem wprawdzie, kiedy przypada Święto Kalendarzy (sprawdzę!), ale jeśli chodzi o Dzień Nadziei, to nasza szefowa zawsze powtarzała, że Nadzieję ma przez całe życie ;)
Z tym 31. marca dopiero teraz załapałem aluzję... Ech, starzeje się człowiek, mózg już nie pracuje tak jak dawniej... :P
Co do Święta Pani z Dziekanatu - trafna propozycja :) ale moim zdaniem 14. kwietnia również by odpowiadał. A w niektórych, skrajnych przypadkach to nawet to sierpniowe Święto Świni...

Piotrek pisze...

Pysiku: Faktycznie, masz rację :) Nigdy wcześniej nie spojrzałem na to w ten sposób :P