poniedziałek, 1 marca 2010

serce z papieru

Zaraziłem się jakimś książkowym wirusem. Może to nieuświadomiona potrzeba "posesyjnego" chilloutu. A może jakaś iluzja nadmiaru wolnego czasu, który wypadałoby pożytecznie zagospodarować. Iluzja wynikająca zresztą z tej samej sytuacji - pozornie leniwego okresu po wyczerpującej sesji egzaminacyjnej. W każdym razie od mniej więcej dwóch tygodni mam obsesję czytania. Jak to się objawia? Chcę czytać książki niemal nieustannie, i najlepiej wszystkie, które się da; pogrążać się w nich, nie spać, nie jeść, nie robić nic innego. Aktualnie czytam naraz trzy: jedną z biblioteki, jedną pożyczoną i jedną własną. A na półce leżą odłożone cztery następne, zakupione kiedyś tam, na które nigdy "jakoś nie było czasu".

A dzisiejsza wizyta w EMPiK-u to była trauma. W takim stanie mnie się nie powinno w ogóle tam wpuszczać. Tyle pięknych, kolorowych książek. Stoję przed regałem z napisem "Stephen King" i uświadamiam sobie, ilu książek Mistrza jeszcze nie przeczytałem. A z drugiej strony uśmiecha się Hugh Laurie i jego "Sprzedawca broni". Tymczasem z regału przy wejściu wzywa zbiór reportaży Mariusza Szczygła. A w oddali majaczy półka z literaturą rosyjską. I jeszcze to, i jeszcze tamto... Na szczęście miałem przy sobie mało gotówki, a kartę schowałem najgłębiej jak się da - w przeciwnym wypadku wyniósłbym z EMPiK-u dwucyfrową ilość książek. Natomiast do tej wielkiej księgarni w "Galerii Opolanin" nie chodzę już wcale. Jak na złość przedłużyli tam na marzec promocję, która obowiązywała w lutym: 25% rabatu na cały asortyment (oprócz podręczników). Dwadzieścia pięć procent!!! Książkę, która kosztuje 40 PLN, można mieć za 30. I tak dalej. Już widzę siebie w tym miejscu i ten kuszący głosik w głowie: "Człowieku! Taka okazja!". Naznosiłbym do domu tyle literatury, że byłoby co czytać do emerytury...

To jeszcze nie jest ten stopień szaleństwa, jaki opisał Carlos Maria Dominguez w książce "Dom z papieru". Ale jak to się będzie w tym tempie rozwijać...

1. marca 2010, 22:42 CET, 50.479 °N, 17.960 °E, trzecia planeta Układu Słonecznego

1 komentarz:

Bess pisze...

Też tak mam teraz. Chcę przeczytać jak najwięcej książek zanim dostanę nową listę lektur. I, jak na złość, każdy podrzuca mi coś ciekawego.

Hmm, "Sprzedawcy broni" nie polecam. Laurie próbował być śmieszny na siłę, trochę mu to nie wyszło. Nie wciągnęła mnie jego książka, po prostu.