wtorek, 5 października 2010

papierowy kot

Obiecałem sobie kiedyś nie pisać w tym miejscu o tzw. aktualnych problemach społecznych, politycznych etc., gdyż - jak uczy doświadczenie - ogromna większość z nich to tematy tworzone sztucznie i celowo rozdmuchiwane, aby ukryć przed wzrokiem opinii publicznej coś znacznie poważniejszego. Dla przykładu: w listopadzie ub. roku wszyscy egzaltowali się "epidemią" świńskiej grypy, gdy tymczasem niemalże potajemnie utworzyła się - ze wszystkimi tego konsekwencjami prawnymi - Unia Europejska jako organizm państwowy.

Aktualnie funkcjonują dwa bardzo medialne tematy: "wojna z dopalaczami" oraz partia Janusza Palikota. Moja - jako zdeklarowanego libertarianina - opinia względem dopalaczy jest pewnie oczywista, natomiast do polityki wciąż mam jeszcze trochę zapału. Dlatego postanowiłem zbadać, czy nowa formacja kontrowersyjnego posła to - w założeniach - faktycznie ożywczy powiew na polskiej scenie politycznej. Lubelski poseł na założycielskim kongresie (w Kongresowej - a jakże!) wyszczególnił 15 fundamentalnych dla swojego ugrupowania postulatów. Fundamentalnych? No, to - jak mawiał pewien profesor - przelecimy się po kolei.

1. Zapis wymuszający kadencyjność stanowisk wewnątrzpartyjnych i ograniczenie subwencjonowania partii politycznych. O tym drugim Janusz Korwin-Mikke i prawdziwa prawica mówią już od niemal 20 lat. Co do pierwszego - nie sądzę, żeby wymagało to regulacji. Jak młody polityk wie, że w partii X "leśne dziadki" okupują stołki przez -dziesiąt lat z rzędu, po prostu do takiej partii nie idzie, tylko zapisuje się do ugrupowania, gdzie ma szanse piąć się po szczeblach awansu.

2. Jednomandatowe okręgi wyborcze. Brawo! To jest właściwy cel. Z tym, że Janusz Korwin-Mikke postuluje to już od lat...

3. Likwidacja Senatu, ograniczenie liczby posłów, zniesienie immunitetu poselskiego. Janusz Korwin-Mikke postuluje to już od lat...

4. Rozdział państwa i Kościoła. Janusz Korwin-Mikke... A zresztą rozdział państwa i Kościoła jest zapisany w naszej Konstytucji. Jeśli przyznamy, że ten stan jest naszym postulatem, celem, to automatycznie przyznajemy, że do tej pory rozdział ten nie istniał. Ergo: należałoby postawić dotychczasowe Rządy przed Trybunałem Stanu za nieprzestrzeganie Konstytucji.

5. Środki antykoncepcyjne za darmo. Nie, nie i jeszcze raz nie! Państwo nie jest od tego, żeby cokolwiek dawać komukolwiek "za darmo". Państwo ma się zajmować policją, wojskiem, sądami i ewentualnie drogami publicznymi, a nie zapewniać obywatelom darmowego hamburgera, szklankę mleka w szkołach czy środki antykoncepcyjne.

6. Powrót religii do sfery sacrum, wycofanie religii ze szkół. Postulat słuszny, tylko w obecnych warunkach prawnych praktycznie nie do zrealizowania. Zresztą przypomina podróż z Krakowa do Warszawy przez Honolulu. Bo w tzw. "debacie publicznej" problem sprowadzono do alternatywy: albo jest religia w szkołach albo jej nie ma. A najprostsze rozwiązanie brzmi przecież: sprywatyzować szkolnictwo i problem rozwiąże się sam (szkoła będzie sama decydować, czy w jej murach naucza się religii, czy nie, a wówczas rodzic decyduje, do jakiej szkoły posłać swoje dziecko).

7. Koniec z subwencjonowaniem Kościoła. Kolejny postulat z cyklu: fajne, ale już dawno powinno być zrobione.

8. Zlikwidować fundusz emerytalny Kościoła. Poseł Palikot nie precyzuje, ale mam nadzieję, że z zachowaniem zasady lex retro non agit (prawo nie działa wstecz), czyli: księża, którzy do momentu owej likwidacji wejdą prawnie w stan kapłański, mają wypłacane emerytury na dotychczasowych zasadach. Wówczas jestem za.

9. Oświadczenia (np. o niebyciu karanym, niezaleganiu w podatkach etc.) zamiast zaświadczeń. Słuszne. Ale w naszej krainie radosnej biurokracji należałoby zacząć od zmiany mentalności ludzi. Po obu stronach biurka.

10. Zasada milczącej zgody w decyzjach administracyjnych. A nie lepiej byłoby zlikwidować 90% obecnych przepisów, regulacji i dyrektyw? Wtedy odciążone urzędy pracowałyby szybko i sprawnie. A zgodnie z tym, co proponuje Palikot (jeśli w terminie 90 dni nie ma decyzji administracyjnej, to mogę działać) paradoksalnie czas oczekiwania petenta na decyzję się wydłuży. Bo skoro brak decyzji oznacza automatycznie to samo, co decyzja pozytywna (ma taką samą moc prawną), to z punktu widzenia urzędnika sprawa wygląda następująco: po co wydawać pozytywną decyzję (po tygodniu czy dwóch)? Wystarczy poczekać trzy miesiące i decyzja "wystawi się" sama.

11. Jawność wszystkich dokumentów urzędowych. Za mało konkretów. Co to znaczy "wszystkich"? Z przetargów dla armii, z zakupów dla tajnych służb, dla policji też? Z adresami i danymi kontaktowymi?

12. Równouprawnienie. Taaa, wyrównywanie statusu, wyrównywanie szans... Socjalizm w czystej postaci.

13. Prawa podatkowe, majątkowe etc. dla związków partnerskich. A po diabła? Skoro Kowalski z Iksińską nie chcą wstępować w związek małżeński (albo nie mogą, jeśli rzecz dotyczy Kowalskiego i Iksińskiego), to niech sobie założą spółkę cywilną pod nazwą "małżeństwo Kowalskiego z Iksińską" i już się mogą wspólnie rozliczać, dziedziczyć i co tylko im się podoba.

14. Powszechny dostęp do internetu za darmo. Znowu: nie tędy droga. Zlikwidować idiotyczne przepisy, które utrudniają rozwój przedsiębiorczości, zlikwidować (koniecznie!!!) podatek dochodowy - a dostawcy taniego internetu będą wyrastać jak grzyby po deszczu. I jeszcze będą nam płacić, żebyśmy akurat z ich usług korzystali.

15. Jeden procent budżetu na kulturę. Fikcja. Praktyka pokazuje, że multum osób w kulturze chce działać i chce w nią inwestować. Tylko utrudniają im to rozmaite regulacje prawne. Recepta? Patrz pkt.14 - zlikwidować idiotyczne przepisy.

Media krzyczą z pierwszych stron: "Rewolucja Palikotowa", "Przełom!". Żaden przełom, a jeśli rewolucja, to co najwyżej papierowa. Generalnie trudno to oceniać na tak wczesnym etapie (to tylko postulaty, a nie szczegółowy program wyborczy). Ale nic wielkiego z tego raczej nie będzie. Postulaty Palikota to totalny misz-masz. Większość z tych celów już od lat funkcjonuje w programach partii politycznych (głównie z nurtu konserwatywno-liberalnego, chociaż niektóre - vide pkt.12 - to czysty socjalizm). Niektóre zbyt ogólne, niektóre bardzo konkretne, niektóre pachną demagogią (rozdział Kościoła i państwa). Wniosek? To nie jest żadna spójna organizacja, zbudowana wokół określonej wizji państwa, modelu gospodarki czy stosunków społecznych. Zamiast niej mamy jedynie zbiór chwytliwych dla mas postulatów i grupkę ludzi, którzy na plecach charyzmatycznego lidera chcą się dorwać do władzy.

5. października 2010, 18:04 DST, 50.479 °N, 17.960 °E, trzecia planeta Układu Słonecznego

P.S. Jeśli wśród P.T. Czytelników znalazł się jakimś cudem specjalista od prawa cywilnego, proszę o merytoryczne uwagi w zakresie tego tekstu.

Brak komentarzy: