środa, 22 grudnia 2010

Naród Dobra Rada

W całym kraju związkowcy (tfu!) protestują przeciw temu, że hipermarkety niektórych sieci będą 24.grudnia otwarte aż do 17.00. Przed innymi hipermarketami przeróżni "zieloni" i inni młodzi ludzie demonstrują w obronie karpia i domagają się humanitarnego jego traktowania. Przedstawicielka stowarzyszenia "Empatia" idzie jeszcze dalej twierdząc, że w XXI wieku, w tak cywilizowanym kraju jak Polska, nie ma już potrzeby dokonywania rybnej hekatomby przy okazji świąt, gdyż mamy tak wielką różnorodność potraw roślinnych (zatem najlepiej, gdy wszyscy zostaniemy wegetarianami i będzie fajnie, a na końcu założymy komunę hippisowską i będziemy żyć długo i szczęśliwie). Media aż trąbią od głosów oburzenia z powodu "zamachu na demokrację" na Białorusi. A idiotyzmem miesiąca i tak jest kwestia jednego z klubów bodajże w Szczecinie. Otóż właściciel tego klubu ustalił, że będzie wpuszczał do środka kobiety od lat 20, ale mężczyzn dopiero od lat 25 wzwyż. I - uwaga! - pani minister Radziszewska (to ta od równego statusu kobiet, mężczyzn i kosmitów) postanowiła "coś w tej sprawie zrobić". Że to niby dyskryminacja młodszych facetów i trzeba wpłynąć na właściciela, aby obniżył próg.

W innych społeczeństwach też są protesty, demonstracje i setki ludzi, którzy próbują coś narzucić innym. Ale mam wrażenie, że u nas to jest wręcz nagminne. Nie mam pojęcia, co takiego jest w Polakach, że zawsze wszystko wiedzą najlepiej i - co gorsza - wiedzą lepiej od innych, co jest dla nich dobre. Mówimy właścicielom sklepów o której godzinie mają zamykać interes, a ich pracownikom, że mają teraz iść do domów przygotowywać wieczerzę (a może oni chcą pracować jak najdłużej, bo wolą zarobić, albo mają w dupie Wigilię). Mówimy ludziom, co mają jeść podczas wspomnianej wieczerzy i jaką metodą mają zabijać rybę. Mówimy ludziom, jak powinny wyglądać ich święta, co robić należy, jakie zwyczaje pielęgnować się powinno (słowo-klucz) i uświadamiamy ich, że rezygnacja z pisania tradycyjnych kartek, catering zamiast własnoręcznego gotowania tudzież wyjazd na święta na narty do Austrii to sprzeniewierzenie się patriotycznej tradycji i zamach na podstawy państwa polskiego.

I żeby nie ograniczać się tylko do świąt: wiemy lepiej, jakich ludzi powinien wpuszczać do własnego klubu ów właściciel ze Szczecina. Wiemy lepiej, jaki prezydent będzie lepszy dla Białorusinów (chociaż może oni właśnie chcą pana Łukaszenko, dobrze im się z nim żyje, a tylko marginalna grupa matołów odstawia rewolucyjne szopki, aby media na całym świecie mogły kreować obraz Białorusi jako ostatniej dyktatury w tej części świata, gdzie na każdym rogu ulicy stoi Sasza z karabinem). Wiemy lepiej, jaki ustrój polityczny będzie lepszy dla Irakijczyków czy Afgańczyków i wbrew ich woli krzewimy im d***krację ogniem i mieczem. Mówimy Koreańczykom, że nie powinni jeść psów, Japończykom - że nie powinni polować na delfiny, a Hiszpanom, że nie powinni organizować w swoim kraju corridy, bo to wszystko barbarzyńskie zwyczaje. Mówimy ludziom, że papierosy są dla nich niedobre, dopalacze złe, a narkotyki to natchnione dzieło Szatana, zapominając, że każdy dorosły ma swój rozum i potrafi decydować o własnym życiu. Mówimy ludziom jak powinni spędzać czas, jak żyć. Dlaczego? Bo wiemy lepiej od nich, jak będzie dla nich dobrze.

Jest chrześcijańska przypowieść o drzazdze w oku bliźniego i belce w oku własnym. Jest stary tekst Pudelsów: "chcesz zmienić ten świat, to zacznij od siebie". Do przedstawicieli Narodu Dobra Rada niewiele jednak trafia. Atakują uniwersalnym argumentem: "się powinno". Się powinno robić tak i tak, się powinno zabronić, się powinno nakazać. Głosy rozsądku (choćby te w postaci wypowiedzi ichtiologów, że jak karp poleży pół godziny bez wody to mu korona z głowy nie spadnie) odbijają się od nich jak od ściany.

Mam dziką ochotę ubrać koszulkę z napisem "Popieram Aleksandra Łukaszenko!", pójść do Tesco 24. grudnia późnym popołudniem, kupić tam żywą rybę i wynieść ją przed nosem obrońców karpia ze złośliwym uśmiechem i żądzą rybiego mordu wypisaną na twarzy. Ale mi się nie chce. Do wszystkich, którzy wiedzą lepiej od innych, co jest dla nich dobre, mam tylko dwa słowa. Te same, które kiedyś Agnieszka Chylińska skierowała do swoich nauczycieli.

22. grudnia 2010, 18:19 CET, 50.479 °N, 17.960 °E, trzecia planeta Układu Słonecznego

Brak komentarzy: