czwartek, 16 grudnia 2010

railway on you...

... czyli w swobodnym tłumaczeniu z języka ponglish: kolej na Ciebie. Akurat w tym tygodniu kolej przyszła na kolejarzy. Pracownicy PKP poczuli się winni galimatiasu, jaki miał miejsce podczas ubiegłego weekendu. Powód chaosu był jednak poważny - najbardziej skomplikowana logistycznie operacja od czasu akcji "Pustynna Burza", czyli coroczna zmiana rozkładu jazdy PKP. Mimo to kolejarze, niezależnie od kierownictwa spółki, wykupili w największych polskich dziennikach miejsca reklamowe i umieścili tam stosowne przeprosiny.

Przeprosiny te prawdopodobnie również sami układali, ponieważ tekst wieńczy gafa roku. "Wyrażamy nadzieję, że mimo ostatnich złych doświadczeń, w podróż do bliskich w nadchodzące święta Bożego Narodzenia wybierzecie się Państwo koleją, a czas spędzony w pociągu będzie chwilą wytchnienia przed spotkaniami w gronie rodziny" - piszą skruszeni kolejarze. Pogrubiony fragment świadczy jednak o tym, że autorzy tekstu uważają, iż spotkania w rodzinnym gronie to jakiś wyjątkowo nieprzyjemny obowiązek. Bo przecież z chwil wytchnienia korzysta się przed wyczerpującymi, niemiłymi zajęciami (lub po nich). Chociaż... Kolejarz to niemal tak, jak lekarz, jak ksiądz - blisko ludzi pracuje, zwierzają mu się, rozumie ich, więc kto, jak nie on, może się pokusić o trafną diagnozę polskiego społeczeństwa. Może i w tej kolejarskiej odezwie jest jakiś głębszy sens.

Wyobraźmy sobie faceta, który podróżuje na święta i ma świadomość, że czekają go trzy dni pełne sztucznego uśmiechania się, marudzenia teściowej, opowieści dziadka o hemoroidach, narzekania babci na strzykające kolano, wrzeszczących bachorów, psa szarpiącego za nogawki, konieczności chwalenia wypieków cioci Zosi, która zmysł kulinarny zamieniła na wieczysty karnet do sanatorium, słuchania kolęd a capella w nowatorskiej interpretacji stryjenki Gieni ("Śrut w nocnej ciszy..."), oraz udawania radości z prezentów, którymi są - jak co roku - skarpety "Made in China", woda po goleniu "Brutal", oraz sweterek w serek. O dwa numery za duży. Przecież dla tego męczennika nawet podróż drezyną na te święta byłaby błogą chwilą wytchnienia i synonimem niebiańskiej rozkoszy. A najlepiej, jakby znowu tory zasypało. Na amen.

16. grudnia 2010, 23:28 CET, 50.479 °N, 17.960 °E, trzecia planeta Układu Słonecznego

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Sam bym tych przyjemności jazdy koleją lepiej nie opisał, a właściwie po co wyjazdy na wczasy lepiej zakupić bilety na pociągi, gdzie pełen relaks i wypoczynek !

Bess pisze...

Niestety nie muszę na Święta nigdzie wyjeżdżać. A szkoda. Wolałabym przeczekać ten czas w pociągu stojącym gdzieś w polu. Więc wypowiedź kolejarzy jest jak najbardziej sensowna.