sobota, 25 kwietnia 2009

raport z lodowisk (cz.1)

Ależ się pięknie rozpoczęły hokejowe mistrzostwa świata! W pierwszej kolejce spotkań wielkich niespodzianek wprawdzie nie było, ale już emocji zdecydowanie nie zabrakło.

Mam tu na myśli przede wszystkim mecz wczorajszy. Słowacja - jedna z najlepszych reprezentacji świata, w dodatku dysponująca tu naprawdę niezłym składem, grała z Węgrami - hokejowym "kopciuszkiem". Starcie Dawida z Goliatem. Węgrzy momentami robili zabawne wręcz kiksy, ale ambicji i determinacji mieli w nadmiarze. Na początku trzeciej tercji przegrywali już 1-3, a jednak wyrównali, a bramki strzelali naprawdę widowiskowe. Ludzie przecierali oczy ze zdumienia widząc jak Słowacy biją głową w mur. Szwajcarska publiczność żywiołowo dopingowała dzielnych Węgrów. Do sensacji, jaką niewątpliwie byłby remis i dogrywka, zabrakło 14 sekund. Tyle czasu przed końcową syreną Słowacy strzałem rozpaczy Lubosza Barteczko zdobyli zwycięską bramkę. Szkoda, ale jeśli Węgrzy zagrają tak z Białorusią, nie będą bez szans w walce o 3. miejsce w grupie A.

Widowiskowych zawodów pozazdrościli Słowakom i Węgrom Amerykanie i Łotysze. W dzisiejszym starciu tych zespołów również wiele się działo. Amerykanie zawsze słynęli z frywolnej i beztroskiej gry, a gdy do tego Łotysze zaczęli jeździć z szybkością japońskich pociągów, to zrobił nam się mecz, że czeski sprawozdawca nie nadążał z komentowaniem akcji. Co rusz pod bramką, a to amerykańską, a to łotewską działy się rzeczy nieprawdopodobne. Ostatecznie skończyło się wynikiem 4-2 dla USA, ale mecz był naprawdę kapitalny.

Krótko o pozostałych wydarzeniach, gdzie wszystko przebiegało raczej zgodnie z przewidywaniami. Swoich rywali roznieśli Kanadyjczycy i Rosjanie, strzelając piękne bramki i potwierdzając, że będą chyba głównymi faworytami tego turnieju. Szczególnie Ruscy, którzy przywieźli taki skład, że strach się bać. Tradycyjnie bardzo mocni są Czesi (5-0 z Danią) i Szwedzi, którzy zdemolowali Austrię. Więcej należało się spodziewać po Szwajcarach, którzy rok temu dotarli aż do ćwierćfinału, a teraz występują przecież u siebie, na własnych lodowiskach. I na koniec oczywiście Finowie :) Młody zespół, dowodzony przez doświadczonych obrońców Petteri Nummelina i Janne Niinimaa, rozbił Norwegię 5-0. Tą samą Norwegię, z którą rok temu o wiele silniejszy team trenera Douga Sheddena męczył się niemiłosiernie nawet w dogrywce. Obecny fiński trener Jukka Jalonen był wówczas asystentem Sheddena i może wyciągnął wnioski, jak zespołu prowadzić nie należy. A to oznaczałoby, że Finlandia może być kandydatem do miana "czarnego konia" tych mistrzostw. Tym bardziej, że możliwe są jeszcze jakieś wzmocnienia. 5 miejsc w rosterze wciąż pozostaje wolnych...

25. kwietnia 2009, 22:25 DST, 50.479 °N, 17.960 °E, trzecia planeta Układu Słonecznego

Brak komentarzy: