poniedziałek, 17 sierpnia 2009

brutalny gej-intelektualista

Nieoceniony Andrzej Mleczko zamieścił kiedyś w "Polityce" swój rysunek, na którym widzimy urzekający krajobraz, ośnieżone górskie szczyty, wodospady, wściekle zielone łąki, a nad wszystkim góruje wielokolorowa tęcza. I na ten landszaft patrzy pewna rodzina, która wybrała się pewnie na niedzielny spacer w góry. Ale w ich zachowaniu nie ma zachwytu nad pięknem przyrody: matka zakrywa ośmiolatkowi oczy, a ojciec z wściekłością na twarzy krzyczy w stronę tęczy: "Dość już tej nachalnej propagandy homoseksualizmu!!!".

Wszyscy, którym postawa opisanych rodziców jest bliska, pewnie wczoraj poczuli się trochę jak bohaterowie rysunku Mleczki. Oto bowiem w porze największej oglądalności Telewizja Polska transmituje lekkoatletyczne Mistrzostwa Świata z Berlina. Przychodzi pora na danie główne: bieg na 100 metrów. Zawodnicy startują, faworyt już na czele, a podekscytowany Włodzimierz Szaranowicz krzyczy do mikrofonu: "Bolt! Bolt! Gej go goni! Boooolt!!! Jest rekord świata!!!". A przed telewizorami konsternacja. Nawet jeśli sprawozdawca wie coś więcej na temat orientacji seksualnej srebrnego medalisty, to chyba nie powinien tego ujawniać. Przecież jest przed 23.00, dzieci słuchają. I w ogóle takie świństwa w Telewizji Publicznej, tej która ma misję i prezesa... no, nieważne... Chociaż z drugiej strony, ta informacja wiele wyjaśnia w kontekście wspaniałego rekordu świata, jaki uzyskał Usain Bolt. Przypuszczam, że niejeden sportowiec, niekoniecznie lekkoatleta, pobiłby rekord świata, gdyby go gonił gej. I do tego jeszcze czarnoskóry! W każdym razie w wielu domach mogło być ciekawie, zanim okazało się, że szybkonogiego Jamajczyka ścigał nie homoseksualista, ale Tyson Gay, reprezentujący Stany Zjednoczone. NB. w Polsce facet z takim nazwiskiem nie miałby łatwego życia. Ale może miałoby to swoje dobre strony - setkę biegałby poniżej 5 sekund...

W sumie szkoda, że przyczyną tego zamieszania okazało się jedynie dwuznaczne nazwisko biegacza. Oczami wyobraźni już widziałem, jak transmisja "na żywo" z Berlina dokonuje przełomu w podstawach komunikacji publicznej, dotąd zdominowanej przez poprawność polityczną. Poprawność osiągającą już granice absurdu, co potwierdza anegdotka o facecie, który przyprowadził rower do serwisu ze skargą, że mu się homoseksualiści nie kręcą, albo plotka, że na tradycyjny wypiek wielkanocny nie będzie się już mówić "Murzynek", ale "ciasto afroamerykańskie". Aż tu nagle taki przełom. Niczym Joanna Szczepkowska ogłaszająca koniec komunizmu, Włodzimierz Szaranowicz zmienia reguły języka debaty publicznej. Odtąd już będzie można ujawniać sympatie, antypatie, preferencje, zady i walety sportowców, których zmagania obserwujemy. A znając talent oratorski nie tylko pana Włodka, ale choćby jego kolegów po fachu: Dariusza Szpakowskiego, Tomasza Zimocha czy Andrzeja Janisza, domyślam się, że ubarwiłoby to zawody sportowe niezmiernie. Już słyszę te teksty: "ateista strzelił Panu Bogu w okno", "wegetarianin rzucił mięsem po nieudanej akcji", "socjalista zbiegł na prawą stronę", "pacyfista huknął jak z armaty", "przykładny małżonek i wzorowy ojciec pokrył kolegę"...

Ale cóż, do oficjalnego przełomu jednak nie doszło. Mimo to możemy z pewnością liczyć na niezawodnego Andrzeja Janisza z Polskiego Radia, który sprawia, że człowiek natychmiast zapomina o meczu, a jedynym dostępnym elementem rzeczywistości są słowa komentatora, który wie i widzi wszystko. A to zauważy, że "Lilian Thuram wygląda jak taki brutalny intelektualista", innym razem znów czyta w myślach: "To nie moja wina, że jestem taki brzydki - powiedział pewnie Ronaldinho do swego trenera i wyściskał się z nim serdecznie". Ale i tak najwięcej zawdzięcza redaktorowi Janiszowi pewien bezimienny sędzia piłkarski z Meksyku: "Meksykański arbiter bez żadnej charakteryzacji mógłby zagrać w filmach sprzed powiedzmy 40 lat, gdy było zapotrzebowanie na ulizanego macho z wklepaną we włosy brylantyną. Śniady, opalony, czerwona koszula, czarne spodenki, zgrabna sylwetka. Cały czas ma kontakt z dziećmi, gdyż jest nauczycielem".

17. sierpnia 2009, 21:12 DST, 50.479 °N, 17.960 °E, trzecia planeta Układu Słonecznego

P.S. Cytaty red. Janisza zanotowane podczas relacji z piłkarskich Mistrzostw Świata w 2006 roku

1 komentarz:

jabol pisze...

hehe anegdotki najlepsze:)