niedziela, 4 lipca 2010

reckoning time

Jeśli ktoś miałby wątpliwości - żyję. Podczas wakacji na wsi nie porwali mnie kosmici, nie wessał mnie śrutownik, nie wjechałem ciągnikiem do jeziora. Z klątwą też jakoś sobie poradziłem, chociaż jeden dzień miałem wycięty z życiorysu. Dzięki Bogu i Partii wróciłem szczęśliwie do domu, ale zapowiada się kolejny tydzień bez internetu. Piszę więc tą krótką notkę, żeby uspokoić zatrwożonych o moją egzystencję Czytelników. Trzy tygodnie bez wpisu na blogu, tudzież miesiąc bez dodanej fotki na Naszej-Klasie, to współcześnie wskaźnik świadczący o śmierci pewniej niż diagnoza lekarza medycyny.

Ze zdjęć, które udało mi się zrobić na wakacjach, jestem średnio zadowolony, chociaż to i tak pewnie najlepszy album w mojej.. ekhm... karierze fotograficznej. Z każdym nowo zakupionym urządzeniem jest tak, że potrzeba czasu, aby w pełni opanować jego obsługę. Z aparatem cyfrowym klasy lustrzanka jest jednak taki problem, że aby w pełni opanować jego obsługę trzeba by ukończyć pięcioletnie studia magisterskie, a i to mogłoby nie wystarczyć. W fotografii często jest tak, że widzisz przed sobą najpiękniejszy widok świata i Twoja w tym głowa, żeby w ciągu kilku sekund (zanim zniknie lub się zmieni) wiernie utrwalić go przy pomocy urządzenia, które ma trzydzieści guziczków i jest technologicznie tysiąc razy bardziej skomplikowane niż komputer pokładowy statku kosmicznego Apollo 11. Bezcenny był więc taki czas, podczas którego urządzenie to towarzyszyło mi niemal bez przerwy. Dzięki temu mam już w miarę opanowane podstawy, wiem który program na jakich ustawieniach i kiedy stosować, moje ulubione parametry mam zapisane na trybach programowanym i w pełni manualnym, w razie czego szybko je będzie można zmodyfikować. To pewnie dopiero pierwszy krok z tysiąca czterystu siedemdziesięciu ośmiu, jakie należy wykonać, ale nie tracę nadziei. Może już za 40 lat zacznę wreszcie robić naprawdę dobre zdjęcia.















Więcej podobnej "twórczości" z właśnie zakończonych wakacji w najnowszym albumie w mojej galerii.

4. lipca 2010, 19:19 DST, 50.479 °N, 17.960 °E, trzecia planeta Układu Słonecznego

3 komentarze:

bess pisze...

Może i się nie znam na fotografii, ale Twoje zdjęcia mi się podobają. Dlatego, że są naturalne. A zdjęcia niektórych fotografów sprawiają wrażenie, jakby wszystko na nich było specjalnie ułożone, jakby nawet wiatr został zmuszony do wiania w inną stronę, a liście specjalnie zostały zazielenione. I takie zdjęcia są zbyt idealne, a kiedy się na nie patrzy, wydaje się, że widoki na nich to jakieś oszustwo.
A Twoje zdjęcia takie nie są. I dobrze.

jabol pisze...

zgadzam się z bess:)

Piotrek pisze...

Dziękuję :)

Najbardziej paradoksalne jest to, że ja ogromnie zazdroszczę tym, którzy potrafią robić takie mega-idealne zdjęcia (albo tak je retuszować w różnych Photoshopach).

A z drugiej strony zauważyłem interesującą prawidłowość. W galerii jest taka funkcja "podoba mi się", która pod daną fotografią wyświetla ilość oddanych na nią "głosów". I zwykle jest tak, że te zdjęcia, z których jestem najbardziej dumny, mają najmniejszą ilość "kliknięć"...

Zastanawiam się, o czym świadczą informacje z tych dwóch akapitów. Albo o tym, że mam swój własny styl patrzenia na świat i utrwalania go na fotografiach, albo o przynależności do innego gatunku homo niż ten, który aktualnie zaludnia Ziemię...