środa, 13 maja 2009

w obronie motocyklistów

Hokejowe mistrzostwa świata już się zakończyły, więc można zająć się wreszcie sprawami bieżącymi, oraz wrócić do kilku tematów zaległych. Jednym z najpilniejszych, którym zamierzałem się zająć, była głośna kampania społeczna policji przeciw brawurze motocyklistów, a najwięcej kontrowersji wzbudził widoczny obok plakat z hasłem - dla mnie przynajmniej - bulwersującym.

Policja argumentuje, że hasło musiało być wyraziste, żeby przebić się we współczesnych mediach, trafić do wyobraźni młodych ludzi i tym podobne brednie. Faktycznie, szum się zrobił w mediach jak diabli. Zwolennicy i przeciwnicy hasła przerzucali się racjami, nie było telewizji, w której nie wypowiedzieliby się: jakiś socjolog, medioznawca, lekarz (obowiązkowo), ksiądz, polityk i tzw. szary obywatel. O dziwo, nawet głos najbardziej zainteresowanych - czyli motocyklistów - nie został, jak to zwykle bywa, zmarginalizowany.

Zacznijmy od mojego prywatnego przekonania, zgodnie z którym istnieją pewne dziedziny, na które - moim zdaniem - nie ma prawa wypowiadać się ktoś, kto nie jest z nimi związany. Przykładowo, jeśli na tematy dotyczące ruchu drogowego, samochodów, wypowiada się osoba, która nie ma prawa jazdy i nigdy za kierownicą nie siedziała, nie zna sytuacji z tej perspektywy, to jest to zachowanie wręcz żałosne. Ja nie uczestniczę w dyskusjach o sprawach, o których nie mam pojęcia i korona mi z głowy jeszcze nigdy nie spadła. Niestety, w Polsce niemal każdy "zna się" na wszystkim, w szczególności na polityce, medycynie, piłce nożnej i samochodach. W efekcie o tym nieszczęsnym plakacie wypowiedziało się kilkakrotnie więcej osób niż powinno. Ja na motocyklu siedziałem może dwa razy, odpalić bym go może jeszcze i umiał, ale pojechać to już chyba nie bardzo. Dlatego do dyskusji tej mogę się włączyć jedynie podpierając się statystyką i skromną wiedzą psychologiczną.

Prawda jest bowiem taka, że na jednego zabitego w wypadku motocyklistę przypada ok. 10 zabitych w wypadkach samochodowych. Samych tylko wypadków spowodowanych przez pijanych kierowców jest więcej niż przez wszystkich motocyklistów. Jednak nikt nie umieszcza soczystej marchwi w kabriolecie twierdząc, że w tą dorodną roślinę zamieni się wkrótce użytkownik auta. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego motocyklista traktowany jest przez tak wielu ludzi jak jeździec apokalipsy, persona non grata polskich szos, największe zagrożenie dla bezpieczeństwa ruchu drogowego? Wypadki motocyklowe są zwykle "spektakularne" i "widowiskowe", więc media się w nich lubują. Zmiażdżonych aut ludzie już się naoglądali, a tu proszę - motor na drzewie, część motocyklisty w rowie, część na jezdni, no raj dla reporterów, szczególnie spod znaku "Faktu" czy "Super Ekspresu". A poza tym ludzie lubią kategoryzować. I motocyklistom niestety "kiepski PR" (modne słowo) robi kilku kretynów, którzy swoimi ścigaczami rozpędzają się w 3 sekundy do setki w centrum miasta w godzinach szczytu, przy ryku silnika. Zatem gdyby nawet 99% motocyklistów było wzorowymi użytkownikami dróg, w świadomości większości ludzi będzie funkcjonował stereotyp motocyklisty wykształcony na podstawie spotkania z tym idiotą, który popisuje się swoją nową maszyną w środku miasta. Szczególnie w świadomości tych ludzi, którzy z motoryzacją mają faktycznie tyle wspólnego, co autor tego bloga z sułtanem Brunei.

Ludzie motocyklistów nie lubią. Mówią o nich "dawcy organów" (co jest porównaniem bezsensownym), przeszkadza im ryk silników, a może po prostu im zazdroszczą. I najchętniej zakazaliby im poruszania się po drogach publicznych (tak jakby w Polsce było od cholery specjalistycznych torów wyścigowych dla motocyklistów). Dlaczego tak jest? Nie wiem. Oczywiście, nie twierdzę, że wszyscy motocykliści to aniołki. Tak jak w każdej grupie, znajdują się i wśród nich czarne owce, a palant, który pędzi przez miasto 200 km/h czy brawurowo wyprzedza 6 samochodów naraz na wąskiej jednopasmówce, zasługuje na najwyższe potępienie. Nic jednak nie usprawiedliwia tak ordynarnej kampanii przeciw motocyklistom jak ta, która dodatkowo te fałszywe stereotypy wzmacnia. Fakt, reklama społeczna musi być wyrazista i wymowna. Problem w tym, że w pewnym momencie przekracza się niewidzialną etyczną granicę, poza którą przekaz tej reklamy zostaje rozmyty przez jej kontrowersyjność. A w tym przypadku przekroczono tą granicę o całe kilometry. Gdy przygotowywano słynną akcję przeciw pijanym kierowcom, w każdym spocie było podkreślone, że walczymy z pijanymi kierowcami. Nikt nie sugerował, że każdy kierowca to potencjalny zabójca. Było hasło "Pijani kierowcy wiozą śmierć", był kieliszek wódki przy wizerunku samochodu, puszki piwa, wszelkie inne oczywiste symbole. A teraz wszystkich motocyklistów wrzucono do jednego worka. Nie ma akcentu, że tylko bezmyślni, brawurowi motocykliści to przyszłe warzywa. Jest za to motor, na nim marchewka i proste hasło. I jakkolwiek by się twórcy tej kampanii nie zaklinali (NB. ciekawe, ilu z nich jest motocyklistami...?), taki jest jej przekaz: jesteś motocyklistą, idzie wiosna, więc będziesz rośliną (w domyśle: bo jesteś głupi, nieodpowiedzialny, więc musimy cię oświecić, dopóki nie jest za późno).

Jest jeszcze drugi aspekt sprawy, na który mało kto zwrócił uwagę. W każdym społeczeństwie i w każdym języku potocznym funkcjonują pewne kolokwialne określenia na pewne kategorie społeczne. Zakonnica to "pingwin", murzyn to "asfalt", inwalida to "kuternoga", a osoba sparaliżowana niemal w całości to właśnie "warzywo, roślina" (ze względów oczywistych). Problem w tym, że te określenia funkcjonują w języku potocznym, pod budką z piwem, w plotkach, między znajomymi, i w takim kontekście muszą pozostać. Bo jeśli trafiają do debaty publicznej, to zyskują jakiś stopień uprawomocnienia, zinstytucjonalizowania. Czy twórcy hasła zastanowili się, jak poczuli się teraz wszyscy ci, którzy są w pełni świadomi, ale ich ciało nie funkcjonuje...? Pewnie zdawali sobie oni sprawę, że mówi się o nich za ich plecami per warzywa i rośliny. Teraz jednak ktoś to powiedział publicznie, zostali publicznie tak określeni. Ci, którzy są sparaliżowani, to warzywa. Uważaj motocyklisto, zwolnij, bo też takim zostaniesz. Takie coś usłyszeli w telewizji. I niech mi ktoś powie, że jest inaczej, że nie taki jest dosłowny przekaz tego hasła, to mu... to mu wytłumaczę, że jest w poważnym błędzie. Na miejscu takiej sparaliżowanej osoby nie zastanawiałbym się długo nad pozwem do sądu. Tym bardziej, że przecież wielu z nich nie znalazło się w tym położeniu przez własną głupotę, ale przez inne wypadki, udary i różne zdarzenia losowe.

U cioci na imieninach każdy może sobie nazywać motocyklistów roślinami, warzywami, owocami i jak tylko chce, bo na tym polega wolność słowa. "Nikt nie może zabronić nikomu nazywania tuńczyka słoniem, a słonia - tuńczykiem" - mawiał znakomity ekonomista Vilfredo Pareto. Policjanci i twórcy tego hasła zapomnieli jednak chyba, że nie są u cioci na imieninach. Publikując ten kretyński spot, przekroczyli wszelkie granice dobrego smaku, obrazili nie tylko tysiące wzorowych motocyklistów, ale też rzesze Bogu ducha winnych sparaliżowanych osób, jednym prostackim określeniem czyniąc ich ilustracją swojej chorej kampanii. Absolutnie nie zgadzam się na sytuację, w której - z naszych podatków - banda bezmyślnych pajaców leczy swoje kompleksy, produkując takie idiotyzmy...

13. maja 2009, 17:30 DST, 50.479 °N, 17.960 °E, trzecia planeta Układu Słonecznego

12 komentarzy:

Lila pisze...

Kiedy widziałam ten plakat po raz pierwszy, w życiu do głowy nie przyszło, że jest on niewłaściwy. A tu proszę zebrałeś sporą ilość argumentów przeciw. Cóż szanuję Twoje zdanie, z niektórymi sprawami nawet się zgadzam. Jednak pozwoliłam sobie spojrzeć na ten problem z innej strony.
To że ludzie mają manie wkładania wszystkich do jednego worka wiadomo nie od dziś: wszyscy woodstockowicze to ćpuny, wszyscy studenci ostro imprezują, wszyscy, wszyscy, wszyscy!!! Jedno wielkie uogólnienie! Jednak takie stereotypy mają zawsze swoje źródło. Mnie też drażni, kiedy przejedzie ktoś motorkiem, a osoba mi towarzysząca krzyczy: ”Ooo dawca organów!”, ale kiedy idę sobie spokojnie ulicą i nagle mija mnie rozpędzony motocyklista a przy tym towarzyszy mu pisk, ryk i co tylko, to sama sobie myślę ‘o nich’, że są żałośni, że chcą zaszpanować, że nie przychodzi im do głowy, że stanowią zagrożenie dla siebie i innych. To jest nieprawidłowe i niesprawiedliwe myślenie, ale tak już jest. Ty też powiedziałeś: „Wypadki motocyklowe są zwykle "spektakularne" i "widowiskowe", więc media się w nich lubują” więc i ja mogłabym się przyczepić, że według Ciebie media sycą się wręcz spektakularnymi wypadkami, im więcej krwi, tym dla nich lepiej, a przecież nie wszyscy pracujący w tej branży są aż tak brutalni i bezczelni.
Ale wracając do plakatu- nie jest skierowany do WSZYSTKICH motocyklistów, lecz do motocyklistów kochających nadmierną prędkość, bo wyraźnie napisane jest ZWOLNIJ, a zwolnić musi ten, kto jedzie zbyt szybko. Dlaczego warzywo połączono z motocyklistą a nie z kierowcą samochodu? Może wcześniej nikt na to nie wpadł, może dopiero teraz zrodził się taki plan, a może wynika to z doświadczenia, bo rodzaj obrażeń też najczęściej jest inny, bo motocyklista, jeśli przeżyje przeważnie kończy paraliżem, stąd też zapewne pogląd, że motocyklista po wypadku może stać się roślinką. I nie uważam też, że niesprawiedliwe jest, iż ujęto tutaj tylko tych, którzy kochają poruszać się tym środkiem transportu. Bo przecież było już wiele kampanii dotyczących kierowców (nie tylko tych pijanych!) samochodów typu: „Kierowco zwolnij!” więc także można się przyczepić do tego, iż wszyscy są piratami drogowymi, a to przecież nieprawda.
Owszem, statystycznie na jednego zabitego w wypadku motocyklistę przypada ok. 10 zabitych w wypadkach samochodowych, lecz po pierwsze samochodów jest więcej, a po drugie na 10 zabitych osób składać się może zarówno kierowca jak i pasażerowie oraz przypadkowi przechodnie itp. Poza tym ginie więcej młodych motocyklistów i w większości przypadków przyczyną jest nadmierna prędkość, brak wyobraźni, chęć zaimponowania itp. Takich ludzi należy uświadamiać, taki też pewnie był cel ludzi tworzących tę kampanię. Poza tym warto zwrócić uwagę, że użycie potocznego słowa (warzywo) lepiej trafia do odbiorcy, ma na celu wywołanie określonych emocji, pobudzenie wyobraźni. Gdyby zamienić to słowo na niepełnosprawność, czy paraliż, to uważam, że nie na wszystkich zrobiłoby wrażenie, a najmniej na młodzieży.
Moim zdaniem zawsze najważniejsze są intencje, zamiary. A na pewno nikt nikogo nie chciał obrażać, cel zapewne był szlachetny. Choć zgodzę się z Tobą, że jednak zanim coś się zrealizuje, szczególnie na tak szeroką skalę, to trzeba się 10 razy zastanowić. No ale patrząc z tej strony, słynna kampania „…bo zupa była za słona” też jest do kitu! Dlaczego? Statystycznie, po wysypie tych plakatów, przemoc w rodzinie się zwiększyła, najczęściej dotykała żon, a przyczyną była owa słona zupa. Jak do tego doszło? Prosto. Jechał sobie facet autobusem i zastanawiał się za co dzisiaj żonka oberwie (bo w przemocy jest tak, że zawsze musi być jakiś powód), za to już dostała, za tamto też….nagle zauważa plakat i już wie, że dzisiejsza zupa będzie przesolona! Człowiek popełnia błędy…Ale akurat te wydają się tak trywialne i niewinne na tle innych…
Warzywo – moim zdaniem, tak nie powinno się W OGÓLE tych ludzi nazywać, a nie że u cioci na imieninach można, a publicznie to nie. Skoro ludzie posługują się takim stwierdzeniem na co dzień, a negują tych, co mówią tak publicznie, to jest to troszkę hipokryzja. Z drugiej jednak strony masz rację, że człowiek powinien wiedzieć, gdzie i kiedy może w określony sposób się zachowywać i wypowiadać. I że może faktycznie ten plakat nie jest zbyt wysublimowany. Z kolei zaś miałam do czynienia z osobami przykutymi do łóżka i wiem, że oni sami siebie tak nazywają: „roślinka”, „warzywko”, poza tym nie myślą tak jak my, ludzie, którzy mają ręce, nogi, są samowystarczalni, mogą wiele rzeczy w swoim życiu zmieniać, czerpać z niego jak najwięcej. Ty patrzysz na plakat i myślisz, że to podłe, a oni patrzą i myślą, że może przez to inni nie popełnią takich głupstw, że im się uda. Mają więcej dystansu do życia i tak naprawdę nie obrażają się o byle co, no chyba, że powiesz im, że życie jest piękne (ale to zależy w jakim są stanie psychicznym). Poznałam kilka takich osób i jestem przekonana, że gdyby zapytać ich o zdanie, to nie mieli by nic przeciwko. Ale to moje głębokie przekonanie i w dodatku oparte tylko na znajomości kilku osób, znajdujących się w takiej sytuacji oraz na wiedzy, którą wpaja mi się na studiach, no ale zawsze to jakieś doświadczenie, którym mogę się z Wami podzielić.

Zając pisze...

jakże ja lubię te Twoje kontrowersyjne i pobudzające do gorącej dyskusji posty:)


widzę, Piotrku, że Cię ruszyła nasza rozmowa o motocyklistach i bardzo mnie cieszy Twoje ustosunkowanie :)
zgadzam się z tym co piszesz, oczywiście.
sama jestem zagorzałą fanką ścigaczy (maszyn! nie ludzi;)) i strasznie mnie zdenerwował ten plakat. przede wszystkim wrzucono motocyklistów do jednego wora! i o ile jest oczywistym, jak piszesz Lilu, że taka stereotypizacja jest była i będzie. na to nic nie poradzimy, ale kurcze! niech takie uogólnianie będzie domenom naszych osobistych przemyśleń. co najwyżej niech się ujawnia w dyskusjach koleżeńskich, ale nie w propagandach na skalę całego kraju! nikt, jak dotąd, nie zrobił plakatu wyzywającego skinów! a przecież zabili oni już tak wielu młodych ludzi w Polsce. nikt nie zrobił plakatu o chociażby studentach właśnie, żeby przestali pić bo przesadzają.
publiczne wrzucenie kierowców motocykli do jednej szuflady, było po prostu niegrzeczne.
owszem, jest mega dużo bezmózgich motocyklistów, którzy stanowią poważne zagrożenie. mam z nimi problem nawet u mnie na wsi, gdzie na prostej rozpędzają się do 200 i wyżej w kilka sekund. jednak trzeba wspomnieć, że są to ludzie bardzo młodzi! stanowczo za młodzi, aby mogli myśleć rozsądnie.
jeśli więc policja pozwala 18latkowi wsiąść na maszynę o pojemności silnika ponad litr, to czego od niego oczekuje??? żeby pomyślał??? widział ktoś nie pijącego 18latka? ja na wszystkich ludzi których znam w swoim życiu, chyba tylko 3 z nich jest abstynentami z wyboru, co oznacza, że ONI NIE SĄ I NIGDY NIE BĘDĄ ROZSĄDNI. a przynajmniej nie na w takim stopniu jak będą za parę lat, kiedy już zdążą doświadczyć pewnych bolesnych wypadków w życiu. wtedy uświadomią sobie, że nie należą do cudownego grona nieśmiertelnych.
ale jest jeszcze lepiej!!! państwo pozwoliło 13latkom (i młodszym w zasadzie też) wsiadać na skutery! co jest grane do cholery? przecież oni nie mają nawet pojęcia, że z prawej się ustępuje! dodatkowo, co trzeci skuter jest podrasowany i ma pojemność ponad 100, czyli jak słabszy motocykl. ja się pytam co z tym robi policja?
jestem jak najbardziej za, żeby prawko na motocykl było dopuszczane dopiero po 25 roku życia! to było by o wiele lepsze rozwiązanie niż ten głupi plakat!

mnie osobiście, jako przyszłego posiadacza silnego ścigacza (daj Boże) ten plakat tylko rozsierdził. wkurzyłam się widząc go i podejrzewam, że gdybym wtedy siedziała na maszynie to na pewno bym nie zwolniła, ale zrobiła na złość i przyspieszyła. i tak też będą robić (i robią) motocykliści.

mam, w związku z tym, swoją koncepcję dlaczego odsetek pobitych kobiet wzrósł po kampanii 'bo zupa była za słona'. kiedy potencjalny tyran zobaczył taki plakat i jeśli uświadomił sobie, że to o nim mowa to wkurzył się tak samo jak ja na widok marchewki. przychodząc do domu już był podbuzowany, wtedy już nie trudno o awanturę. tacy faceci (a bywa, że kobiety, bo one też potrafią maltretować mężczyzn i to niestety nie jest zabawne) więc tacy faceci obwiniają partnerkę o istnienie głupiego plakatu. dla tyrana powiedzenie mu w twarz, że jest złym człowiekiem, jest równoznaczne co płaski trzask w twarz od kobiety właśnie. uważa, że wszystkie kobiety są takie same, że wszystkim należy się wpierdal.
i za tą zupę,
i za ten plakat (bo przecież żaden normalny chłop by tego nie wymyślił = idąc tokiem rozumowania tyrana)
i za żywota też!

jeśli pomysłodawca sądził, że mąż bijący swoją żonę widząc plakat pójdzie po rozum do głowy... to chyba sam powinien się w ten rozum podrapać. akurat tamten plakat mi się podobał, ale jego skuteczność oceniam na -5, bo spowodował odwrotny, do zamierzonego, skutek.

dokładnie tak samo jest z marchewką na maszynie. ona tylko irytuję motocyklistów, a nie uświadamia.

mam jeszcze jedną uwagę odnośnie 'warzyw'. zgadzam się z Piotrkiem i już wyjaśniam dlaczego. otóż masz rację, Lilu, że ci ludzie sami o sobie tak mówią. jednak np ludzie otyli też nazywają się w myślach wulgarnie, albo po prostu nieładnie. nawet czasem dla obrony, czasem aby obrócić to w żart a czasem w wołaniu o pomoc, robią to publicznie.
jednak nikomu nie wpadło w mediach do głowy aby użyć tych ofensywnych stwierdzeń publicznie. nikt nie stworzył i chyba już nie stworzy plakatu np: wieloryby żyją krócej! (i do tego zdjęcie otyłej osoby).
bo o ile te osoby mają prawo mówić tak o sobie, o tyle nazwanie ich tak, jest już nietaktem.
fakt, moje porównanie jest dość silne, a warzywa nie są tak nieprzyjemne jak wieloryby, ale sens zostaje ten sam.

pozdrawiam stałych czytelników :):):)

Zając pisze...

eh... jest parę byków jak zerknęłam po opublikowaniu tego posta, wybaczcie ;)

jabol pisze...

hehe niezła dyskusja. ja tam zgadzam się z niektórymi argumentami jednej jak i drugiej strony, ale chcę zwrócić uwagę jeszcze raz na to co jest napisane na plakacie: "idzie wiosna, będą warzywa, użyj wyobraźni, zwolnij". Cokolwiek mówiąc i jakkolwiek rozumując plakat adresowany jest do motocyklistów jeżdżących za szybko - "zwolnij". Ktoś kto nie przekracza dozwolonych prędkości, nie musi zwalniać, więc w czym problem?? A jeśli któryś z motocyklistów przekracza prędkość - popełnia wykroczenie i to zasługuje na potępienie, większe od tego na jakie zasługuje twórca plakatu... Gdyż twórca plakatu obraża uczucia, a zbyt szybko jadący gość stwarza niebezpieczeństwo...

Lila pisze...

Zgadzam się, że plakat jest kontrowersyjny, że uraził większość wielbicieli ścigaczy, że być może wywołał odwrotny skutek. I nawet myślę, że gdyby ktoś pytał mnie o zgodę, czy go wywiesić-nie wyraziłabym jej. Jednak dalej bronię pomysłodawców, bo wierzę, że mieli oni dobre intencje, chcieli w jak najprostszy i dosadny sposób zwrócić uwagę na niebezpiecznych motocyklistów (tylko na nich, co wyraźnie zaznaczono). Choć przyznam, że w tym przypadku granica między uogólnieniem a wyszczególnieniem jest cienka, ale jest!

Jestem woodstockowiczką od paru lat:) Co przyjeżdżam z tej wielkiej imprezy, to czytam w prasie, że tam same ćpuny, syf, kiła i mogiła, szańska krew, itd, bardzo jest mi wówczas przykro, bo ja nie mam z tym nic wspólnego, byłam tam i widziałam, że ludzie się dobrze bawią, są przyjaźni, nie jest tak mroczno, jak to jest opisywane. Ale! Nie mogę powiedzieć, że jest sielsko i anielsko, bo widziałam, to i owo i wiem, że taka nagonka na to miejsce i tych ludzi ma swoją przyczynę. Jednak cholernie mnie wkurza, że wszystko jest tak uogólniane, tak niesprawiedliwie i bezczelnie! Dlatego rozumiem, co czujecie:-) Lecz, gdybym zobaczyła plakat-"woodstokowiczu, nie pij do upadłego!"-nie obraziłabym się, bo wiedziałabym, że to mnie nie dotyczy. Choć widać na tym przykładzie, że to także było by kontrowersyjne. I na pewno pomysł ten miałby wielu przeciwników, jak i zwolenników. Bo jedni uważali by, że wszystkich imprezowiczów wrzucono do jednego worka, a inni z kolei, że przecież apel skierowany jest do tych, którzy jadą tam, by tylko dobrze się napić. To jest według mnie ta subtelna granica. A ponieważ jest subtelna, plakaty usunąć należało (zresztą już to zrobiono), ale przestańmy w końcu wieszać psy na pomysłodawcach i patrzeć na to tylko z jednej perspektywy.

Zając pisze...

jeśli chodzi o pomysłodawców, to fajnie, że coś chcą robić. jednak kiedy już się angażuje kupe kasy w jakieś przedsięwzięcie to niech ono przynajmniej dobrze rokuje. potrzeba wtedy trochę więcej rozmysłu i przemyślenia sprawy. w tym przypadku plakaty były, teraz ich nie ma, a kasa poszła. jak podejrzewam dość spora bo kampania nie była, że tak powiem 'z dupy'. można ją było lepiej zainwestować. o wiele lepiej. nikt też nie wspomniał, albo nie wpadł na taki pomysł z plakatem ale w trochę inną stronę. mam na myśli coraz liczniejsze naklejki na samochodach: patrz w lusterka, tam może być motocyklista. bardzo mi się podoba ten pomysł bo (uwaga!) wielu motocyklistów ginie przez nieuwagę kierowców, którzy wyprzedzają nie patrząc we wsteczne lusterka. wiem, że to częsty problem bo jest z tego powodu sporo kolizji między samochodami, a dodatkowo sama się czasem łapię na tym, że z nieuwagi albo z pośpiechu nie zerknęłam we wsteczne lusterko. tam akurat mógł być szybko zbliżający się motocykl.
w każdym razie, miło się z Wami dyskutowało i wywnętrzniało :)

Zając pisze...

ahaa, kochani, zwróćcie uwagę, że 'zwolnij. użyj wyobraźni' jest napisane taką małą czcionką (w porównaniu z warzywami) jak się piszę skład konserwy. żeby tylko nikt nie dojrzał, albo się nie wysilał i nie zwracał uwagi co tam jest nadziubane ;)

Lila pisze...

Hehehe wzajemnie:) No cóż...kasa wydana na nic, to częsty problem w Polsce. I zgadzam się, że można było tę kampanie wykorzystać lepiej, ale jakoś nie mogę wydobyć z siebie agresji na ten stan rzeczy.

Pozdrawiam! :)

Lila pisze...

No czcionka faktycznie jest mała, ale nie przesadzajmy-nie jest maciupeńka i jest widoczna. Wątpię, że tworząc plakat ludzie specjalnie zrobili małą czcionkę, żeby tylko nikt nie dojrzał. Nie wiem, może mam w sobie za duża wiarę w ludzi. Ale dla mnie nigdy nic nie jest albo białe albo czarne.

Piotrek pisze...

Ależ wspaniała dyskusja :) Tyle refleksji, że aż nie wiem, do czego się najpierw odnieść ;) Wydaje mi się, że dzieli Was kilka kwestii:

1. Lila pisze, że inteligentny człowiek nie powinien przejmować się generalizacjami, które są powszechne i jest w nich ziarnko prawdy, bo wie, że jego to nie dotyczy. OK, w porządku. Ja też nie przejmuję się stwierdzeniami typu: "student to darmozjad", "facet to świnia" itd. mimo, że one mnie - z definicji - dotyczą. Bo swoje wiem. Ale jeśli nie będziemy walczyć z generalizacjami i stereotypowym myśleniem, to będzie niestety jeszcze gorzej.

2. Lilo, nie popełniłem tego błędu we fragmencie o mediach. Owszem, napisałem, że media się lubują w krwawych scenach, ale zaraz uściśliłem, że szczególnie te spod znaku "Faktu" i "SE", a taka generalizacja jest już - moim zdaniem - uzasadniona.

3. Najbardziej nie przekonuje mnie argumentacja, że twórcy plakatu mieli dobre intencje, ale im nie wyszło. "Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane" - niestety, w tym przysłowiu jest bardzo wiele prawdy...

4. Dlatego - to uwaga do Ciebie, Jabol - czasami zranienie duszy jest dużo poważniejsze niż zranienie ciała. Ja bym nie różnicował potępienia dla twórców plakatu i szalonych motocyklistów. To dwie odrębne kwestie.

5. Jedynym słabym punktem mojego tekstu był chyba ten fragment o "warzywach". Nikt z nas nie potrafi się w pełni wczuć w sytuację tych ludzi, w których położeniu na pewno nie chcielibyśmy się znaleźć. Dlatego wierzę Ci, Lilo, bo masz daleko większe doświadczenie w kontaktach z nimi niż ja. I szczerze mówiąc, zdziwiłaś mnie tym faktem, że oni sami tak o sobie mówią. Na pewno nie wszyscy, ale widocznie coś w tym jest. Pewnie masz rację, że ich stan zdrowia uczy pokory, dystansu i mądrości. Ale i tak mnie to zdziwiło. W sumie nikt z nas nie wie, jak zachowywałby się w ich sytuacji, więc może zostawmy tą kwestię, bo jest zbyt trudna.

6. W każdym razie chyba zgadzamy się co do faktu, że tego typu określenia nie powinny być używane publicznie, niezależnie od intencji. I tu muszę coś sprostować. Lilo, nie napisałem, że u cioci na imieninach MOŻNA tych kategorii używać, a publicznie nie. Napisałem, że u cioci na imieninach każdy MA DO TEGO PRAWO, bo na tym polega wolność słowa. A co on z tą wolnością zrobi, to już sprawa jego sumienia. Oczywiście, nie powinien - gdziekolwiek - ale ma prawo. A to jak z niego korzysta, to tylko o nim świadczy.

7. Zającu - ja też nie sądzę, że ta mniejsza czcionka jest pomyślana celowo, żeby nikt nie dojrzał. W sumie wszystko możliwe, ale moim zdaniem to jednak nie była asekuracja ze strony twórców, tylko pewnie tak wyszło.

8. Ale - i tu dochodzimy do clou sprawy - wszystko rozbija się o to słówko ZWOLNIJ. Lila i Jabol twierdzą, że porządni, przepisowi motocykliści nie powinni się na plakat oburzać, bo to słówko sprawia, że plakat ich nie dotyczy. Zając uważa, że właśnie to słówko m.in. denerwuje motocyklistów, bo wszystkich zrównuje jako bezmyślnych piratów.

9. Co to znaczy ZWOLNIJ? Moim zdaniem nic. To pusty banał. Drodzy kierowcy, kto z nas nigdy nie przekroczył prędkości? Hehe, no właśnie. Nie chodzi o to, żeby jeździć wolno, tylko żeby jeździć rozsądnie (nieważne czy motocyklem, skuterem, czy samochodem). Żeby wiedzieć, gdzie można przyspieszyć, a kiedy trzeba uważać. Dobrzy motocykliści to wiedzą. I oni pojadą 200km/h tam gdzie można, a tam gdzie jest niebezpiecznie - zwolnią. ALE ONI TO WIEDZĄ! Wiedzą, kiedy można, a kiedy nie. I rozumiem, że ich denerwuje, jeśli jakiś pajac z agencji reklamowej, który nigdy może na motocyklu nie siedział, mówi im kiedy mają zwolnić.

10. Dlatego moim zdaniem nie tędy droga. Nie dążmy do tego, żeby wszyscy jeździli tak, jak wskazują znaki, bo to nierealne. Raczej powinniśmy dążyć, aby na drogach było jak najmniej nierozsądnych użytkowników. Pomysł podniesienia limitu wieku na prawo jazdy - świetny! Wiem to po sobie, a jeżdżę autem naprawdę sporo. Gdybym w wieku 18 lat czuł się tak pewnie za kierownicą jak obecnie, to już mnie by na tym świecie nie było. Ale wtedy bałem się każdego skrzyżowania. I dobrze. Teraz nabrałem pewności i wiem, kiedy można przyspieszyć... no, trochę bardziej ;> ... a kiedy nie. Ale niestety - wielu nastolatków czuje się już za kierownicą pewnie, zanim jeszcze mądrość przyjdzie...

11. Więc nie możemy mówić, że wszyscy motocykliści są winni swoich kraks. Owszem, idioci i małolaty rozpędzające się do 200km/h gdzie popadnie - na pewno. Ale to my, kierowcy aut, często motocyklistów lekceważymy. Nie patrzymy we wsteczne lusterko (jak słusznie zauważa Zając), nie zachowujemy wymaganego odstępu, gdy ich mijamy, tylko wyprzedzamy ich na grubość kartki papieru itd.

12. Dlatego nie walczmy z tym problemem kontrowersyjnymi plakatami (no właśnie - szum się zrobił, ale pieniądze ktoś skasował). Bo Polak to taki osobnik, który niestety zawsze zrobi na złość. I nie dziwię się motocyklistom (tym prawdziwym, przez duże M), że na widok tego hasła przyspieszają. Wymagajmy raczej od państwa podwyższenia wieku wymaganego na prawo jazdy kat.A (B zresztą też - mądrość przychodzi z wiekiem), nie pozwalania dzieciakom jeździć skuterami, dbania o jakość dróg, budowy torów wyścigowych, gdzie motocykliści będą mogli się sprawdzić i tym podobnych działań. Wystarczy chcieć :)

Uff, to już chyba wszystko ;]Dzięki za refleksje :) Trzymajcie się :)

Lila pisze...

Piotrek jak zwykle wszystko podsumował:-) I chciałabym już nic nie pisać, ale korci mnie, oj korci, bo odnoszę wrażenie, że nie do końca moja postawa jest zrozumiana, traktuję się mnie raczej jako ostrego przeciwnika motocyklistów, a zwolennika założycieli tegoż plakatu (no chyba, że się mylę:> ). A ja po prostu chciałam na to wszystko popatrzeć z różnych stron i wczuć się w sytuację.

1 i 2 Nie uważam, że człowiek nie powinien przejmować się generalizacjami, wiele razy podkreślałam, że mnie to wręcz dobija, kiedy słyszę jak 'wszyscy są wszyscy'. Ale chciałam tylko zaznaczyć, że jednak większość uogólnień ma swoje źródło, a więc, że są szaleni motocykliści, a zatem to dla nich jest plakat. Stwierdzenie "tak już jest" nie miało być usprawiedliwieniem, tylko stwierdzeniem. Co nie znaczy, że nie trzeba z tym walczyć. Trzeba! Ale bez przesady, czasami trudno wszystko ładnie wyszczególnić. I nie wiem Piotrku czy to, co napisałeś o mediach nie jest uogólnieniem. Bo ja dalej sądzę, że tak, wszystkie media, a szczególnie F i SE, dalej mówi, że wszystkie media, a tylko dodatkowo wyszczególniasz te dwie gazety lub gazety spod znaku tych dwóch. Pisząc to, jestem pewna w 100%, że nie chciałeś urazić kogokolwiek, ale jednak, gdybym to dała przeczytać swojej przyjaciółce z dziennikarstwa oburzyła by się.

3. "Dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane" (wydawało mi się zawsze, że w tym powiedzeniu chodzi o fałszywe dobre intencje, a w omawianym przypadku wątpię aby takie były), ale dobrymi czynami niebo jest wybrukowane, a żeby dobre czyny nastąpiły musi być dobra chęć! A, że człowiekowi noga się nieraz podwinie, to cóż…„kto jest bez winy niech pierwszy kamień rzuci” :>  To chyba wynik mojej wiary w ludzi:P

4.Jabol napisał, że pomysłodawca plakatu obraża uczucia, a zbyt szybko jadący gość stwarza niebezpieczeństwo...i, że z dwojga złego lepsze to pierwsze. Zgadzam się Piotrku, że jednak często psychiczne zranienie jest gorsze niż fizyczne. Lecz w tym przypadku takie stwierdzenie jest niestosowne. Bo jeśli Wasze oburzenie całą sprawą, zdenerwowanie plakatem jest większe, od uczuć sparaliżowanego człowieka, no to chyba coś nie tak. A do takiego stwierdzenia zapewne Jabol dążył. Ale to już jest daleko idący wniosek.

6. Ja nie zarzucam Tobie, że uważasz, iż u cioci na imieninach można walić śmiało na prawo i lewo słowem „warzywo”, ja tylko chciałam zwrócić uwagę na hipokryzję wielu ludzi, że sami tak na co dzień mówią, a jak ktoś wywiesił plakat, to już nie dobrze, o tym, że faktycznie może nie czas i miejsce na takie publiczne stwierdzenie też pisałam, więc już nie będę swoich myśli powtarzać.

7,8,9,10,11. O tym od kiedy powinno się zdawać prawo jazdy, jak się powinno jeździć nie będę się wypowiadać, bo nie jestem jeszcze kierowcą. Jedynie wydaje mi się a propos nieuważnych kierowców nie patrzących w lusterko przy wyprzedzaniu, że to zawsze ktoś z tyłu powinien przede wszystkim uważać, ale tak jak mówię-nie znam się. Choć zgadzam się, że na drodze każdy powinien być ostrożny. I wcale nie uważam, że tylko motocykliści są winni swoich kraks, podobnież jak kierowcy aut, nie zawsze są winni wypadków. Ale to nie ma nic do rzeczy. Wracając do sedna sprawy - słowo „zwolnij” kierujemy do STANU nadmiernej prędkości w miejscach, gdzie jest to mało pożądane, a słowo „użyj wyobraźni”, do STANU, w którym ludziom wydaje się, że drogach wszystko wolno. Bo takie zachowanie stwarza realne zagrożenie. I wcale nie jest tak, że ONI TO WIEDZĄ! Bo gdyby tak było, nie byłoby aż tylu wypadków, gdzie nie zawsze motocyklistą był „młody, głupi dzieciak”. No i skąd wiadomo, że pajac z agencji reklamowej nigdy nie siedział na motocyklu? –To nie jest pytanie ironiczne-bo może masz wiedzę z jakiegoś źródła na ten temat (np wywiadu z pomysłodawcą, czy realizatorem itp.).

12. Zgadzam się i z zającem i z Tobą, że dyskusja nad plakatem jest dyskusją o niczym, że trzeba skupić się na innych sprawach polepszających sytuację na drogach.

Moje zdanie na ten temat leży gdzieś po środku.

Pozdrawiam i przepraszam za ten słowotok. :)

kogucka pisze...

chciałabym powiedzieć, że się w panu zakochałam za te teksty... w szczególności za obronę motocyklistów.
Ze szczególną uwaga śledziłam kolejne myśli i się nie zawiodłam...
aaaach.