piątek, 19 lutego 2010

ci, co przybyli z nieba na ziemię

Sensacją astronomiczną wczorajszego dnia było zaobserwowanie tajemniczego obiektu przelatującego w relatywnie niewielkiej odległości od Ziemi. Naukowcy wciąż próbują odpowiedzieć na pytanie, co to właściwie jest i najbardziej skłaniają się ku wersji, że to pozostałości jakiejś kosmicznej kolizji. Zdjęcia z teleskopu Hubble'a oczywiście opublikowały portale internetowe, więc ludzie natychmiast zaczęli dopatrywać się w owym obiekcie kształtów przeróżnych, tudzież zapowiedzi rychłego końca świata. Zastanawiające jest przy okazji, że każdą niesprawdzoną plotkę z gatunku astronomicznych, wkłada się ludziom łopatami do głowy w mniej lub bardziej sensacyjnym opakowaniu, opatrując to złowieszczym headlinem na Onet-cie czy innym WP ("potężna asteroida zagraża naszej cywilizacji!!!!" czy coś w tym stylu). Podczas gdy faktycznie interesujące naukowe zjawiska i odkrycia (już nie tylko z tych kosmicznych) giną w morzu tabloidowych newsów i zwykle znikają z pierwszych stron już po kilku godzinach.

W związku z wczorajszą wiadomością, przypomniały mi się dwie sprawy. Stary dowcip ("dlaczego fajnie jest być hiszpańskim astronomem?" "Bo nawet teleskop Hubble'a") i - już poważniej - sumeryjska legenda o planecie Nibiru. Według starożytnych Sumerów w naszej galaktyce istniała nieodkryta planeta o bardzo spłaszczonej orbicie. Nazywali ją Nibiru ("planeta przejścia"). Z powodu tej ultraeliptycznej orbity, czas jej obiegu wokół naszego Słońca miał wynosić ok. 3500 lat. A zatem raz na 3500 lat planeta ta znajdowała się bardzo blisko Ziemi, aby potem wyruszyć w podróż w odległe zakątki naszej galaktyki. W momencie gdy Nibiru znajdowała się najbliżej Ziemi, podróże między tymi planetami były możliwe nawet przy użyciu bardzo prymitywnej technologii. Według Sumerów, planetę Nibiru zamieszkiwały istoty zwane Annunaki ("ci, co przybyli z nieba na ziemię"). I pewnego razu, 450 tysięcy lat temu, gdy Nibiru zbliżyła się do Ziemi, Annunaki przybyli na naszą planetę, stworzyli rasę ludzką, przekazali ludziom wiedzę i nauczyli ich podstawowych umiejętności. A w kolejnych okresach, gdy Nibiru znowu zbliżała się do Ziemi, goście z tamtej cywilizacji, bardziej rozwiniętej niż nasza, ponownie odwiedzali nasz świat.

Dlaczego o tym piszę? Chociażby dlatego, żeby podkopać naszą niezłomną wiarę w to, że poznaliśmy już we Wszechświecie bardzo wiele i formułujemy sądy o nim z niezachwianą pewnością. A wcale tak nie jest. Zaskoczył nas wczorajszy obiekt. I może zaskoczyć nas również planeta Nibiru. Przez wieki naukowcy kategorycznie odrzucali możliwość istnienia w Kosmosie planety o tak spłaszczonej orbicie, jak ją opisywali Sumerowie. A tymczasem kilka lat temu nieoczekiwanie odkryto ciało niebieskie o bardzo podobnej trajektorii do hipotetycznej planety Nibiru. Wprawdzie według obecnego stanu wiedzy nie przetnie ona granicy Układu Słonecznego (wyliczenia mówią o różnicy zaledwie kilku jednostek astronomicznych - to są setki milionów ziemskich kilometrów, ale w skali Kosmosu to jest rzut beretem). Jednak przez stulecia nasze Bardzo Dokładne Urządzenia Pomiarowe w ogóle odrzucały możliwość istnienia takiego ciała niebieskiego. A tu proszę. Zgodnie z sumeryjskimi obliczeniami, Nibiru ponownie znajdzie się w pobliżu Ziemi ok. roku 2900. Więc może za jakieś 800 lat, gdy będzie jeszcze bliżej, ówcześni astronomie odkryją, że ci w 2010 roku jednak się mylili...?

Takich wywrotowych teorii, kłócących się z obecnym stanem wiedzy naukowej, jest mnóstwo. I jak się je poznaje, to każdy mniej dogmatyczny umysł zada sobie pytanie: a może faktycznie coś w tym jest, jakieś ziarnko prawdy?... Najbardziej z nich lubię hipotezę o atomowych wojnach bogów, o której napiszę przy okazji. Skreślę też kiedyś parę słów odnośnie moich wątpliwości dotyczących słynnego programu SETI. Bo owszem, wiemy o Wszechświecie bardzo wiele, ale trochę naukowej pokory też by się przydało. Kilkaset lat temu najtęższe mózgi tego świata były święcie przekonane, że Ziemia jest płaska jak stół...

19. lutego 2010, 22:21 CET, 50.479 °N, 17.960 °E, trzecia planeta Układu Słonecznego

5 komentarzy:

Bess pisze...

Wiedza o Wszechświecie to nic. Wiemy tylko, co działo się miliony lat temu. W porównaniu z Sumerami jesteśmy ciemnym ludem. Ale już nie będę się rozpisywać, bo musiałabym wyłożyć swoją teorię rozwoju cywilizacji.

Piotrek pisze...

Faktycznie, powinienem napisać: "wiemy o Wszechświecie bardzo wiele jak na nasze skromne możliwości techniczne i naukowe". A że ta wiedza pokrywa tylko malutki wycinek jego faktycznej wielkości, to swoją drogą. Ale już nie będę robić update'a.

Masz rację, to nie miejsce na referowanie Twojej teorii rozwoju cywilizacji, choćby ze względu na limit słów. Aczkolwiek bardzo mnie ona ciekawi, jak zresztą wszystko, co jest alternatywne do obowiązującego, "jedynie słusznego" stanu wiedzy.

Bess pisze...

W dużym skrócie, chodzi mi o to, że niektóre cywilizacje starożytne były bardziej rozwinięte technicznie od dzisiejszych.

Piotrek pisze...

A zatem, co do tej ogólnej tezy mamy identyczne zdanie :) W tej kwestii myślę bowiem tak samo jak Ty, chociaż głoszenie takich twierdzeń kończy się często otrzymaniem etykietki: "wyznawca Daenikena" albo czegoś w tym rodzaju...

Anonimowy pisze...

Czytałem wiele książek Daenikena, niektóre interesujące, inne to odgrzewane kotlety, prezentowane we wcześniejszych książkach opinie i teorie w nowszych rozwinął i poprawił, ale generalnie oprócz komercyjnego charakteru coś w tym jest !